Dlaczego nasi aktywiści nie jadą na fińską granicę?

9 miesięcy temu

Po ogłoszeniu przez Gazetę Wyborczą, iż na polsko-białoruskiej granicy jednak nie doszło do ludobójstwa, a wiele historii zostało zmyślonych, nasi aktywiści powinni poszukać innego, podatnego gruntu. Dlaczego zatem nie wybiorą się do Finlandii, gdzie rząd także dokonał „bestialskiego” zamknięcia granicy z Rosją?

Foto: Ввласенко/Wikimedia Commons

Oczywiście pytanie zadane powyżej jest szyderą, choćby nie tyle z artykułu „Wyborczej”, co z działań, które go poprzedziły. W końcu dziesiątki aktywistów w Polsce rozdzierało szaty nad sytuacją na granicy z Białorusią. Później się okazało, iż wiele z tych historii najpewniej sami wymyślili. Dlaczego? Ponieważ nie lubią (jeszcze) obecnej władzy. I to wystarczyło. Natomiast jednocześnie wtedy nie było mówienia o tym, iż cała masa innych państw również zamykała, czy też choćby zagradzała swoje granice. Teraz wydaje się to być wręcz naturalne.

Obecnie kolejne państwo w Europie ogłosiło, iż zamyka swoje granice z Federacją Rosyjską. Podobnie, jak w przypadku Polski i państw bałtyckich, jest to wywołane agresywną postawą Rosji oraz napływem nielegalnych imigrantów.

Jak możemy przeczytać w komunikacie Polskiej Agencji Prasowej – „Fiński rząd zdecydował o zamknięciu wszystkich (poza jednym najbardziej oddalonym na północ) przejść, po tym gdy rosyjskie służby graniczne zmieniły dotychczasową praktykę nieprzepuszczania osób bez odpowiednich dokumentów. Cztery najbardziej uczęszczane przejścia na płd.-wsch. kraju, skupiające ruch z Petersburga i Moskwy zostały zamknięte na okres trzech miesięcy, tj. do połowy lutego. W tamtym regionie jesienią postawiono też pierwszy trzykilometrowy odcinek płotu granicznego (budowa kolejnych jest rozłożona na najbliższe lata). Z kolei trzy przejścia północne zostały zamknięte wstępnie do 23 grudnia.”

Aktywizm wybiórczy

Ciekawym jest fakt, iż żadna z osób, które wcześniej wykonywały „czarną robotę” wokół granicy, nie dokonuje w tej chwili autorefleksji w mediach. Czy jakiegoś rozliczenia z podsycania fałszywego przekazu dokonali na przykład poseł Sterczewski i Janina Ochojska? Zdecydowanie nie. Czy Bartosz Kramek, publicysta w Gazecie Wyborczej, który niszczył ogrodzenie na granicy, też się zreflektował? Cisza. Czy nasi celebryci, aktorzy i Agnieszka Holland przeprosili za promowanie fałszywego obrazu w swojej działalności i filmie? Oczywiście, iż nie.

Olen tänään puhunut komission puheenjohtaja Ursula von der Leyenin kanssa Suomen itärajan tilanteesta sekä informoinut Viron, Latvian, Liettuan, Norjan ja Ruotsin pääministereitä.

Euroopan unioni ja liittolaisemme tukevat meitä ja toimiamme EU:n ulkorajan turvaamiseksi.

— Petteri Orpo (@PetteriOrpo) November 16, 2023

Należy jednak widzieć w tej całej sytuacji plusy, czyli całkowite sypanie się narracji proimigranckiej w Europie. Dziwnym trafem również takiej, która sprzyja interesom Moskwy, ale może to przypadkowa koincydencja. W każdym razie, Finlandia dołącza do coraz szerszego grona państw, które próbują sobie radzić z tym problemem. Ma również poparcie UE w tej sprawie. Co ciekawe, my również byliśmy chwaleni za to. Jedynie liberalno-lewicowa opozycja miała w tej kwestii inne zdanie.

Jest to zarazem kolejny, spory kamień do ogródka wszelkich aktywistów przygranicznych i nie tylko. Dlatego tak samo jak w przypadku granicy, trzeba działać na innych polach. Tyczy się to choćby takich projektów, jak terminal w Świnoujściu czy elektrownia jądrowa. Te projekty są najważniejsze dla naszego rozwoju i nie można ich zawieszać. Nie należy jednak zapominać o tym, iż nadchodzi zmiana władzy w Polsce. I niestety, ale już pojawiają się jasne sygnały, iż wiele z tych strategicznych projektów może odejść w zapomnienie. A kto na tym najwięcej skorzysta? Pytanie raczej łatwe do rozgryzienia.

Idź do oryginalnego materiału