Sekretarz generalny Parlamentu Europejskiego ma wyjaśnienie, dlaczego debaty w tej instytucji są tak nudne: unijni komisarze, którzy biorą w nich udział, zbyt sztywno trzymają się przygotowanych wcześniej wystąpień.
– Powinniśmy mieć żywą, dynamiczną debatę, coś w stylu odbijania piłeczki, a nie serię przemówień przygotowanych przez służby, które komisarze przychodzą odczytać – powiedział sekretarz generalny Europarlamentu Alessandro Chiocchetti podczas wtorkowego (23 września posiedzenia Komisji Budżetowej (BUDG) PE.
– Musimy znaleźć sposoby, żeby debaty na sesjach plenarnych były ciekawsze – dodał Chiocchetti. To wyzwanie, z którym Parlament Europejski walczy od lat.
Komisja Europejska i Europarlament niedawno zawarły porozumienie mające na celu zwiększenie obecności komisarzy na debatach. Przewodnicząca PE Roberta Metsola zbiera również propozycje od ośmiu grup politycznych, aby zachęcić komisarzy do udziału w sesjach w Strasburgu i Brukseli.
Chiocchetti przyznał jednak, iż podczas debat sala plenarna często świeci pustkami. – Możemy zaprowadzić konia do rzeki, ale nie możemy zmusić go, żeby pił – stwierdził, odnosząc się do nieobecności europosłów na debatach.
– Innym problemem jest moim zdaniem to, iż mamy bardzo ograniczony czas dla posłów, w związku z czym mają oni tendencję do mówienia zbyt wiele w swoich jednominutowych wypowiedziach – ocenił. On sam wolałby, gdyby było więcej debat w stylu „catch-the-eye”, w których posłowie mogą przerywać głównemu mówcy.
– Możemy apelować do Komisji o obecność komisarzy na debatach, ale my sami też musimy poprawić naszą frekwencję – podkreślił przewodniczący Komisji Budżetowej Niclas Herbst.