Debata Harris - Trump. Byłemu prezydentowi puszczały nerwy, opowiadał o jedzeniu psów

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Evelyn Hockstein


Donald Trump po zejściu ze sceny stwierdził, iż była to jego najlepsza debata, a Kamala Harris zdecydowanie ją przegrała. Tym razem jednak chyba choćby on sam w to nie wierzy. Republikanie są zdania, iż były prezydent dawał się sprowokować, a Harris wystarczyło, iż "pozwalała mu bredzić" - zauważa Wiktoria Beczek, która relacjonowała debatę w Gazeta.pl.
Były prezydent połykał przynętę Harris, która wielokrotnie go prowokowała. Szczególnie nerwowy zrobił się po tym, jak wiceprezydentka zaprosiła widzów na wiec Trumpa, by posłuchali jego absurdalnych opowieści o Hannibalu Lecterze, i zobaczyli, jak ludzie z nudów opuszczają hale. Złość okazywał też, gdy Harris stwierdziła, iż jej konkurent jest pośmiewiskiem wśród światowych liderów.


REKLAMA


Zobacz wideo Podwójne standardy w amerykańskiej kampanii. Harris skrupulatnie rozliczana przez media


Donald Trump powtarzał w czasie debaty swoje wyświechtane i w oczywisty sposób nieprawdziwe tezy np. o tym, iż Harris popiera zabijanie dzieci po urodzeniu, wszyscy chcieli uchylenia wyroku Roe vs. Wade, w więzieniach przeprowadza się operacje korekty płci, a obecna administracja ściąga do USA przestępców i osoby zaburzone psychicznie. Ale pojawiła się też nowa teoria - o tym, iż imigranci z Haiti w Ohio zjadają psy i koty. Prowadzący skontrował, iż nie ma żadnych potwierdzonych doniesień na ten temat, ale były prezydent i tak twierdził, iż mieszkańcom Ohio zabierane są zwierzęta domowe.
Mniejszość haitańska natychmiast zareagowała na słowa Trumpa. - Amerykanie pochodzenia haitańskiego są dumnymi współtwórcami tego narodu i nie zasługują na demonizowanie. Jesteśmy zszokowani, iż kandydat na prezydenta ucieka się do takiego ataku - mówił jeden z liderów tej społeczności. Haitańczycy stanowią większość z kilkunastu tysięcy migrantów w Springfield, dokąd przyjeżdżają legalnie w związku z dostępnymi miejscami pracy.
W tym kontekście warto przytoczyć wstępne szacunki CNN. Z fact-checkingu stacji wynika, iż Harris co najmniej jeden raz podała nieprawdę, tymczasem Trump mówił nieprawdę co najmniej 33 razy.
Polski wątek debaty Harris - Trump
Poza tym, co Trump mówili, szczególnie głośno rozbrzmiało to, czego nie powiedział. Prowadzący zadali mu trzy pytania, na które - mimo nalegań - nie otrzymali odpowiedzi. Pierwsze dotyczyło federalnego zakazu aborcji - Trump nie chciał zadeklarować, czy zawetowałby taki zakaz, gdyby przeszedł przez Kongres. Drugie pytanie dotyczyło ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Trump nie chciał powiedzieć, czy żałuje czegoś, co zrobił lub czego nie zrobił tego dnia. Co więcej, stwierdził wręcz, iż nie ma z tym nic wspólnego, choć przemawiał przed atakiem i wzywał do wejścia na Kapitol.


Ostatnie pozostawione bez odpowiedzi pytanie było natomiast bardzo ważne dla naszego regionu. Trumpa pytano, czy w najlepszym interesie USA jest, żeby Ukraina wygrała wojnę. Ten jednak unikał odpowiedzi i stwierdzał, iż w interesie Stanów Zjednoczonych jest, by wojna się skończyła.


W debacie pojawił się też wątek polski. Po tym, jak Trump stwierdził, iż gdyby był prezydentem, nie doszłoby do pełnoskalowej agresji na Ukrainę, Harris odpowiedziała, iż gdyby był prezydentem, Władimir Putin już dawno byłby w Kijowie i spoglądał w stronę Polski. - Dlaczego nie powiesz 800 tysiącom polskich Amerykanów tutaj w Pensylwanii, jak gwałtownie poddałbyś wojnę za jakąś korzyść albo to, co uważasz za przyjaźń z dyktatorem, który zjadłby cię na lunch? - mówiła Harris.
Republikanie: To była katastrofa
Niezadowoleni z występu Trumpa, choć nie mówią o tym pod nazwiskami, są wysoko postawieni członkowie Partii Republikańskiej. W rozmowie z NBC News mówili o "katastrofie" i zauważali, iż Harris pozwalała mu "pokazać, iż jest stary, wkurzony i bredzi". A to było najlepiej widać, gdy Trump postanowił czynić uwagi na temat poglądów swojej kontrkandydatki. W jednym zdaniu powiedział bowiem, iż Harris tak bardzo inspiruje się jego poglądami, iż chciał jej wysłać czapeczkę "Make America Great Again". A już w następnym, iż jest marksistką. Kamala Harris nie ukrywała rozbawienia.


Debata zaczęła się od tego, iż Harris podeszła do stanowiska Trumpa i podała mu rękę, ale zakończyła się już bez uścisku dłoni. Zaraz po debacie wiceprezydentka otrzymała natomiast wartościowy prezent - poparcie od Taylor Swift. Nieco starszym czytelnikom może się to wydawać rzeczą błahą, ale Swift to idolka milionów - tylko na Instagramie obserwuje ją prawie dwukrotnie więcej osób niż wzięło udział w wyborach w 2020 roku. To zsumowani fani z całego świata, ale można być pewnym, iż deklaracja artystki wpłynie na decyzje wyborcze bardzo wielu młodych Amerykanów.
Idź do oryginalnego materiału