Polska nie może i nie powinna iść na tę wojnę
Od wielu miesięcy w przestrzeni publicznej powraca temat wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę. Po cichu mówi się o „koalicji chętnych”, po cichu planuje się scenariusze eskalacji. A tymczasem w cieniu tych szeptanych ustaleń Donald Tusk jedzie do Kijowa i bierze udział w spotkaniu, które de facto otwiera drzwi do zaangażowania Polski w ten konflikt zbrojny nie tylko w sposób logistyczny czy humanitarny, ale także militarny. Musimy to powiedzieć jasno i stanowczo: Polska nie może pozwolić sobie na udział w wojnie, w której ginąć będą nasi żołnierze i nasi cywile.
Nie jesteśmy ani mocarstwem militarnym, ani globalnym imperium. Jesteśmy dużym, ale przez cały czas suwerennym państwem Europy Środkowej, które przez ostatnie lata konsekwentnie budowało własne bezpieczeństwo – inwestując w armię, wzmacniając granice, modernizując infrastrukturę obronną. Nie po to jednak przez lata modernizowaliśmy Wojsko Polskie, by dziś, z rozkazu Berlina czy Paryża, wysyłać naszych synów i braci na front, gdzie mają ginąć w imię cudzych interesów.
W relacjach polsko-ukraińskich nie ma wzajemności
Polska udzieliła Ukrainie pomocy bez precedensu. Przyjęliśmy miliony uchodźców, oddaliśmy uzbrojenie warte miliardy złotych, wsparliśmy Kijów politycznie, dyplomatycznie, logistycznie. Byliśmy w pierwszym szeregu pomocy humanitarnej i militarnej, kiedy inne państwa Europy Zachodniej zwlekały z reakcją. I co dostaliśmy w zamian? Czy Ukraina uznała rzeź wołyńską za ludobójstwo? Czy szanowane są prawa Polaków zamieszkałych we Lwowie? Czy usłyszeliśmy przeprosiny za haniebne wypowiedzi ukraińskich polityków na temat Polski?
Nie. Nie tylko nie otrzymaliśmy elementarnej wzajemności, ale coraz częściej widzimy wręcz oznaki lekceważenia. A mimo to Donald Tusk i jego środowisko polityczne chcą nas wciągnąć w otwarty konflikt zbrojny, który z każdym dniem staje się coraz bardziej nieprzewidywalny. Nie pozwolimy na to.
Udział w „koalicji chętnych” to zdrada polskiej racji stanu
Wysłanie polskich wojsk na Ukrainę wymaga formalnej decyzji – postanowienia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. To akt najwyższej wagi, który nie może być podejmowany pochopnie ani pod wpływem emocji. Tymczasem obecna ekipa rządząca nie tylko nie wyklucza takiego scenariusza, ale już dziś działa, jakby decyzja została podjęta. Udział Donalda Tuska w kijowskich konsultacjach z prezydentem Francji i premierami innych państw to potwierdzenie, iż rozmowy o wysyłaniu wojsk są faktem.
Dziś zapewniają, iż „żadna decyzja nie zapadła”, iż to tylko „polityczny gest solidarności”. Ale wszyscy pamiętamy, jak Donald Tusk jeszcze w 2024 roku zapewniał, iż prognozy dotyczące powodzi są „niealarmujące”. Wszyscy pamiętamy, jak obiecywał stoczniowcom inwestorów z Kataru. A jak skończyła się ta historia? Likwidacją Stoczni Szczecińskiej i zdradą ludzi pracy.
Karol Nawrocki gwarancją pokoju i suwerenności
W tej sytuacji ogromne znaczenie ma to, kto będzie Prezydentem Rzeczypospolitej. To właśnie głowa państwa ma ostateczne słowo w sprawie wysyłania wojsk za granicę. I mogę zapewnić – zarówno jako poseł, jak i jako obywatel – iż Karol Nawrocki, kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwości, nigdy nie podpisze takiego postanowienia. Nigdy nie wyśle polskich chłopców na wojnę, której nie da się wygrać i która nie jest naszą wojną.
A co zrobiłby Rafał Trzaskowski, wiceprzewodniczący PO, zastępca Tuska? Tego nie wiemy. Bo to polityk, który jednego dnia zakłada jedną maskę, a drugiego – zupełnie inną. Człowiek nieprzewidywalny, podległy Berlinowi i Brukseli, który już nieraz udowodnił, iż interes polski ma dla niego wartość drugorzędną.
Pokój – nie wojna. Rozwój – nie zniszczenie
Zadajmy sobie dziś jedno, fundamentalne pytanie: czy chcemy przyszłości, w której Polska się rozwija, buduje, inwestuje i edukuje – czy też przyszłości, w której nasi synowie giną na cudzej ziemi, a Polska staje się jedynie zapleczem wojennego frontu? Czy chcemy iść drogą niepodległości i suwerenności, czy drogą podległości wobec Berlina, Paryża i unijnego dyktatu?
Donald Tusk i jego środowisko polityczne wybierają to drugie. Próbują nas znowu uzależnić, znowu uzbroić cudze armie kosztem bezpieczeństwa Polski. Próbują odwrócić bieg historii, który od 2015 roku szedł w kierunku odbudowy polskiej siły i niepodległości.
Mówimy NIE wojnie i NIE eskalacji
Polska nie potrzebuje wojny. Polska potrzebuje silnej armii, ale przede wszystkim mądrej i odważnej polityki zagranicznej, opartej na interesie narodowym, a nie cudzych rachubach geopolitycznych. Nie pozwolimy, by powtórzono błędy przeszłości. Nie pozwolimy, by nasze dzieci ginęły w konflikcie, który można i trzeba zakończyć politycznie, a nie militarnie.
Jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, jako mieszkaniec Szczecina, jako Polak – stanowczo mówię NIE wysyłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę. I wzywam wszystkich odpowiedzialnych polityków do jasnego opowiedzenia się po stronie pokoju i polskiego interesu.