Czy wujek Ekrem naprawi turecką demokrację

2 dni temu

Aresztowany burmistrz Stambułu to najpoważniejszy kandydat opozycji na prezydenta

Dziewczynka ma z pięć lat. Mówi do kamery telefona: „Kochany wujku, wiem, iż cię uwolnią. Moi rodzice właśnie maszerują dla ciebie, poszli też głosować. Wyjdziesz, wrócisz do nas i wszystko będzie dobrze”. W krótkim nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych dla aresztowanego burmistrza Stambułu małej Turczynce udało się streścić wydarzenia, które wstrząsnęły Turcją.

Zaczęło się od anulowania uniwersyteckiego dyplomu Ekrema İmamoğlu, zdobytego w latach 90. na metropolitalnej uczelni. Ten „drobiazg” niesie poważne konsekwencje – uniemożliwia kandydowanie na fotel prezydenta, bo według konstytucji głowa tureckiego państwa musi się legitymować wyższym wykształceniem. Nikt nie wątpił, iż İmamoğlu studia skończył, udało się jednak znaleźć kruczek, w świetle którego jego przeniesienie się z jednej uczelni na drugą było nielegalne. „Dziś unieważniają mój dyplom, jutro unieważnią wasze dyplomy, dowody osobiste, paszporty – mówił w filmiku nagranym po ogłoszeniu decyzji, twierdząc, iż sprawa ma wymiar polityczny. – Chodzi o wolność i elementarne prawa człowieka”.

İmamoğlu stwierdził, iż nielegalna jest sama decyzja, którą – jeżeli w ogóle – powinna wydać rada wydziału, a nie senat uczelni. I już dwa dni później miał poważniejsze kłopoty. Zatrzymała go policja, bo postawiono mu zarzuty korupcyjne i wspierania organizacji terrorystycznej. Przed sąd doprowadzony został w przededniu prawyborów, które miały wyłonić kandydata opozycji na prezydenta (był w nich jedynym startującym). Głosować mieli wszyscy chętni członkowie Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), która liczy ponad 1,5 mln członków. Po aresztowaniu İmamoğlu wszystko się zmieniło.

Mobilizacja dla Ekrema

Przewodniczący partii Özgür Özel wezwał Turków, aby w niedzielę 23 marca ruszyli do urn w akcie poparcia dla „naszego kochanego burmistrza”. Sprawa spreparowanych, politycznych, jak twierdzi opozycja, zarzutów dla „wujka Ekrema” spowodowała, iż tysiące ludzi stawiło się w w punktach wyborczych CHP.

„Zawsze należałem do AKP, ale od dzisiaj jestem z CHP”, powiedział dziennikarzom opozycyjnego dziennika „Cumhuriyet” starszy mężczyzna, który przyszedł oddać głos na İmamoğlu. „Jest to kwestia przyzwoitości i naszej demokracji”.

To samo powtarzały tysiące demonstrantów na ulicach Stambułu, Ankary i Izmiru. Ekrem İmamoğlu ponownie stał się symbolem walki o demokrację, przestrzeganie prawa, przejrzystą politykę i niezależne sądy.

Bo to nie pierwszy raz, kiedy burmistrz największej tureckiej metropolii jest solą w oku władz. Gdy w 2019 r. poprowadził zwycięską kampanię samorządową i po latach odbił Stambuł z rąk obozu rządzącego, minimalnie pokonując byłego premiera Binalego Yıldırıma, wybory unieważniono. Ich powtórka zakończyła się blamażem obozu władzy. Stambułczycy tak się wściekli i zmobilizowali, iż niewielka wcześniej różnica między kandydatami urosła do miliona głosów, nie zostawiając miejsca na wątpliwości. Kim jest człowiek, który znów zmobilizował Turków?

Znad Morza Czarnego nad Bosfor

Ekrem İmamoğlu jest synem potentata rynku nieruchomości z Trabzonu. Choć wyrastał w republikańskich wartościach Atatürka, u boku którego jego dziadek walczył o niepodległość, wychowywany był również w poszanowaniu religii. Jego dziadek nosił tytuł hacı, przysługujący osobom, które odbyły pielgrzymkę do Mekki. Jako 12-latek İmamoğlu uczęszczał do meczetu na kurs Koranu, a modlitwy odmawia choćby na oficjalnych spotkaniach. I choć jego rodzina może

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Post Czy wujek Ekrem naprawi turecką demokrację pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału