„Chiny to przyszłość” – tę mantrę można usłyszeć w Polsce od lat jako argument za potrzebą rozwijania relacji z rządem w Pekinie. Według wielu polityków i komentatorów „Chiny to przyszłość” ze względu na gigantyczny rynek wewnętrzny, potencjalne źródło finansowania inwestycji, czy rzekomą rolę mediacyjną w zakończeniu rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie. Tego rodzaju postrzeganie Chin obarczone jest jednak sporym ryzykiem: jest raczej projekcją wyobrażeń o tym kraju, nieuwzględniającą zmian politycznych i gospodarczych pod rządami Xi Jinpinga.
W ostatniej dekadzie Komunistyczna Partia Chin (KPCh) zrewidowała swoje stanowisko wobec szeregu kluczowych kwestii, począwszy od charakteru relacji z USA – w tej chwili postrzeganej jako rywalizację o charakterze egzystencjalnym – przez model rozwoju gospodarczego, czy podejście do bezpieczeństwa. Wpływa to na kalkulacje Pekinu i sposób, w jaki chińskie władze budują relacje z państwami trzecimi i wykorzystują je do realizacji własnych celów strategicznych.
Prześniona zmiana paradygmatu
Ostatnie trzy dekady w relacjach chińsko-europejskich upłynęły pod znakiem narracji o tzw. „pragmatycznym partnerstwie”: Chiny otworzyły się na zagraniczne inwestycje i postawiły na rozwój w oparciu o eksport, a świat czerpał z tego korzyści. Europejscy inwestorzy z różnym skutkiem wchodzili na chiński rynek, a Pekin zapewniał o pokojowych intencjach i otwieraniu się na obopólnie korzystną współpracę na przejrzystych zasadach i przy poszanowaniu prawa międzynarodowego. Znaczna część europejskich elit uwierzyła w tę narrację i zgodnie z nią postawiła na politykę zaangażowania, oddzielającą kwestie polityczne i bezpieczeństwa od gospodarczych. Świat miał się globalizować, a polityka rządu w Pekinie miała te procesy usprawniać i uwiarygadniać. W domyśle Chiny miały stać się bardziej „jak my” – otwarte nie tylko gospodarczo, ale również gotowe na stopniową liberalizację polityczną.
Jednak ponad dekadę od przejęcia rządów przez Xi Jinpinga mamy wystarczająco dużo dowodów, iż chińskie elity partyjne myślą i działają w zupełnie odmiennych sposób. Chiny nie stawiają już na rozwój gospodarczy za wszelką cenę. W obliczu rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi, niepewnej sytuacji międzynarodowej i wewnętrznego spowolnienia priorytetem jest utrzymanie bezpieczeństwa i stabilności reżimu. KPCh wydaje się gotowa ponieść pewne wizerunkowe i gospodarcze koszty trudnych decyzji politycznych, które długoterminowo mają wzmocnić reżim i uodpornić go na wewnętrzne i zewnętrzne kryzysy.
W wielu wymiarach Pekin nie ukrywa swoich zamiarów. Pod enigmatycznie brzmiącymi nazwami, jak „strategia podwójnego obiegu” czy „holistyczne podejście do bezpieczeństwa”, chińskie władze starają się uniezależnić od współpracy z państwami trzecimi w krytycznych sektorach, jednocześnie zacieśniając relację w branżach, w których ich przewaga konkurencyjna czy monopol pozwalają na wywieranie nacisku gospodarczego do osiągania celów politycznych. Chiny chcą zdominować najważniejsze branże przyszłości, takie jak zielona energia czy zaawansowane technologie, aby osłabić potencjał gospodarczy Zachodu oraz pośrednio doprowadzić do jego postępującej deindustrializacji. Wszystko to racjonalizowane jest w Pekinie logiką bezpieczeństwa – cała machina partyjno-rządowa zaprzęgnięta jest w tworzenie nowych podwalin systemowych w tzw. „nowej erze” Xi Jinpinga.[1]
Polityki te odzwierciedlają również diagnozę stanu świata według KPCh: z perspektywy Pekinu porządek międzynarodowy rekonstruuje się na nowo, a ostateczny wynik rywalizacji z Waszyngtonem zadecyduje o przyszłości nowego ładu. Partyjna retoryka mówi o „zmianach niewidzianych od stulecia” – okresie gwałtownych przemian, które są zarówno szansą, jak i wyzwaniem dla Chin.[2] Stawką jest przetrwanie reżimu KPCh, stąd też Chiny funkcjonują już w „trybie przetrwania”, przekonane o nieuchronności długoterminowej rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami.
Zgodnie z tą logiką Pekin pośrednio wspiera rosyjskie wysiłki wojenne w Ukrainie, wdraża politykę przemysłową osłabiającą europejską konkurencyjność i przekonuje państwa tzw. Globalnego Południa, iż Zachód nie jest wiarygodnym partnerem. Ogranicza dostęp do rynku wewnętrznego zachodnim podmiotom, faworyzuje rodzime przedsiębiorstwa i utrudnia dostęp do informacji na temat wewnętrznej sytuacji kraju. Jednocześnie wykorzystuje sabotaż gospodarczy i naciski polityczne wobec państw, których polityka jest niezgodna ze strategicznymi interesami KPCh.[3] Chińskie operacje hybrydowe, w tym działania dezinformacyjne i hakerskie, weszły także do stałego repertuaru destabilizującego zachodnie demokracje.[4]
Instrumentarium chińskich władz rośnie wraz z ich ambicjami. Chiny w tej chwili nie skupiają się jedynie na kontrolowaniu sytuacji wewnętrznej i oddziałują coraz agresywniej na środowisko międzynarodowe, którego kształt powinien z perspektywy Pekinu odzwierciedlać najważniejsze interesy władz. Skala tych zmian powinna znaleźć wyraz w polskim podejściu do Chin.
Polska polityka wobec Chin – reaktywna i krótkoterminowa
Systematyczne przekierowanie chińskiej polityki na nowe tryby pozostaje w dużej mierze niezauważone w polskiej debacie publicznej. Chociaż komentatorzy i część polityków odnotowują problemy związane z centralizacją władzy Xi i jego autorytarnym zwrotem, przez cały czas dominuje myślenie w kategoriach sprzed ponad dekady. Odległość geograficzna i przekonanie wielu o atrakcyjności modelu współpracy w duchu „business as usual” sprawiają, iż na Chiny łatwo projektować własne przekonania. Tym samym nad Wisłą posługujemy się często aparatem pojęciowym odnoszącym się do rzekomo pragmatycznej i pokojowej natury chińskiego przywództwa czy merytokracji wpływającej na racjonalność procesów politycznych. Narracje te w rzeczywistości są wręcz podręcznikowymi przykładami, jak środowiska opiniotwórcze w Europie zinternalizowały narracje promowane w ostatnich dekadach przez chińskie przywództwo do zmiękczenia obrazu Chin.
Logiczną kontynuacją takiej oceny sytuacji jest również pokutujące w Polsce przekonanie, iż inwestycja w relacje dwustronne jest najkorzystniejszym sposobem budowania więzi z Pekinem. Zgodnie z tą logiką kooperacja bilateralna miałaby przełożyć się na przyciąganie inwestycji, wzrost wymiany handlowej i większe szanse otwarcia chińskiego rynku na polskie produkty. Warto również dodać, iż ostatnia dekada w relacjach polsko-chińskich upłynęła pod znakiem intensyfikacji komunikacji i dużej woli politycznej do zacieśniania relacji. Był to proces niezwiązany z preferencjami danej formacji politycznej – kolejne rządy w Warszawie były przekonane o atrakcyjności tego „pragmatycznego” modelu. Większość polskiej sceny politycznej nad Wisłą do dziś przekonana jest o tym, iż Chiny to głównie partner, a nie systemowy rywal czy gospodarczy konkurent.[5]
W 2011 roku Polska podpisała umowę o partnerstwie strategicznym z Chinami, która w 2016 podczas wizyty Xi została podniesiona do rangi wszechstronnego partnerstwa strategicznego. Polska zaangażowała się również w tzw. format 16+1 na rzecz współpracy Chin z państwami Europy Środkowo-Wschodniej oraz poparła Inicjatywę Pasa i Szlaku – dekadę temu flagowy megaprojekt Xi, który w tej chwili zszedł na drugi lub choćby trzeci plan w polityce zagranicznej Pekinu. Wszystkie te wysiłki nie doprowadziły jednak do masowego napływu chińskich inwestycji ani wyrównania deficytu w handlu z Chinami. Oczekiwania Polski nie spotkały się z oczekiwaniami Chin: Polacy liczyli na duże inwestycje typu greenfield, a Chińczycy chcieli przejąć rozpoznawalne marki i najważniejsze technologie, których nad Wisłą nie ma zbyt wiele.[6]
Mimo tych rozbieżności oczekiwanie od Chin „pragmatycznej” współpracy mogło mieć pewne zastosowanie dekadę czy dwie temu,. kiedy Pekin oceniał sytuację międzynarodową i swoją w niej rolę przez inny filtr. Jednak w tej chwili jest przestarzałe i prowadzi nas na strategiczne manowce. Polityka przemysłowa i bezpieczeństwa Pekinu, wynikająca ze zmieniającej się kalkulacji zysków i strat KPCh, sprawiają, iż Chiny należy rozpatrywać coraz częściej jako państwo, którego fundamentalne interesy są sprzeczne z interesem Polski. Wymaga to zdecydowanej reakcji ze strony Warszawy i wypracowania nowego stanowiska wobec współpracy z Chinami.
Bezpieczeństwo Europy to także wypadkowa relacji z Chinami
W obliczu przedłużającej się wojny w Ukrainie, reelekcji Donalda Trumpa i niepewnej sytuacji politycznej w Niemczech i Francji, Polska rekalibruje swoją politykę zagraniczną. Próżnia w unijnym przywództwie sprawia, iż Warszawa urasta do roli potencjalnego lidera w procesie kształtowania nowego europejskiego podejścia do bezpieczeństwa. Motywem przewodnim prezydencja Polski w Radzie UE w pierwszej połowie 2025 roku ma być właśnie bezpieczeństwo, odmienianie od miesięcy przez wszystkie przypadki w Warszawie, ale adekwatnie nigdy w kontekście Chin.
Nad Wisłą ani chińskie wsparcie dla rosyjskich działań wojennych w Ukrainie, ani polityka przemysłowa Pekinu nie są definiowane jako kwestie bezpośrednio zagrażające bezpieczeństwu kraju. Temat ten jest jedynie wątkiem pobocznym w szerszej dyskusji na temat bezpieczeństwa Europy. A to ma swoje przełożenie na sytuację w kraju = w wielu strategicznych branżach, jak telekomunikacja, zaawansowane technologie, czy infrastruktura krytyczna, obecność Chin utrzymuje się na stałym poziomie, a decydenci często mówią o relacjach z Pekinem tak, jakby nic nie zmieniło się w ostatniej dekadzie.
Jednocześnie ogólnodostępne dane, np. chińskich urzędów celnych, wskazują, iż skala handlu dwustronnego między Chinami a Rosją i jego charakter pozycjonują działania Pekinu jako „decydujący czynnik umożliwiający wojnę w Ukrainie” (ang. decisive enabler – oficjalna nomenklatura NATO w odniesieniu do Chin i ich zaangażowania we wspieranie Rosji[7]). kooperacja chińsko-rosyjska to już nie „małżeństwo z rozsądku”. W obliczu wspólnego wroga, jakim z perspektywy Moskwy i Pekinu jest Waszyngton, Chiny i Rosję łączy nadrzędny interes egzystencjalny: rywalizacja z USA, której stawką jest przetrwanie reżimów Xi i Putina.[8]
Za taką diagnozą przemawia szereg argumentów: w ostatniej dekadzie liczba i skala ćwiczeń wojskowych między siłami zbrojnymi Chin i Rosji urosła do niespotykanej wcześniej skali. Od 2003 roku chińskie i rosyjskie armie wzięły udział w ponad 100 wspólnych manewrach, z których większość odbyła się po 2014 roku, kiedy Moskwa zaanektowała Krym.[9] Siły zbrojne Chin i Rosji dążą do zwiększenia interoperacyjności, wzmacniając tezę, iż wschodnia flanka NATO i Indo-Pacyfik są w tej chwili jednym połączonym teatrem napięć. Rosyjska agresja w Europie leży w interesie Chin, ponieważ ogranicza amerykańską obecność w Azji. Jednocześnie Pekin, m.in. w tzw. „planie pokojowym”[10], otwarcie legitymizuje stanowisko Moskwy wobec wojny w Ukrainie – nie możemy o tym zapominać w kontekście potencjalnego udziału Chin w jakimkolwiek procesie zakończenia tego konfliktu. Pekin sprzeciwia się ekspansji NATO na wschód oraz otwarcie wspiera narrację, iż rosyjskie „pełnoprawne interesy” powinny być wzięte pod uwagę w rewizji obecnego ładu bezpieczeństwa w Europie.[11] Tym samym staje się podmiotem aktywnie uczestniczącym w tym procesie, który stanowi egzystencjalne wyzwanie dla Polski.
Chociaż chińskie wsparcie dla Rosji powinno być traktowane przez Warszawę jako priorytetowy problem, kwestia polityki przemysłowej Pekinu i jej wpływu na bezpieczeństwo gospodarcze Europy powinna również wybrzmieć w dyskusji nad Wisłą. Ze względu na wspomniane wcześniej zmiany wewnętrzne, w tym strukturalne problemy chińskiego modelu gospodarczego, nadprodukcja przemysłowa i jej eksport poza Chiny coraz bardziej zagrażają konkurencyjności europejskiego rynku. Chiński eksport to nie tylko efekt skali, ale również subsydiowane firmy i technologie przyszłości – ich potencjalna dominacja w Europie to duże zagrożenie dla rodzimych przedsiębiorstw i łańcuchów dostaw, również w Polsce. Dyskusja o chińskich samochodach elektrycznych i cłach na nie nakładanych przez Brukselę to tylko początek szerszego procesu, w którym UE musi zredefiniować model współpracy z Pekinem. jeżeli tego nie zrobi, oznaczać to będzie powolną deindustrializację Europy i podporządkowanie kluczowych sektorów decyzjom podejmowanym w Pekinie (i Waszyngtonie).[12]
Unijna jednogłośność warunkiem sprawczości
Tak, „Chiny to przyszłość”, ale niekoniecznie taka, jaką wyobrażają sobie niektórzy polscy politycy. Biorąc pod uwagę obecny kierunek przywództwa w Pekinie, przyszłość na chińskich warunkach to przyszłość, w której Rosja i Chiny wspierają się wzajemnie w rewizji ładu międzynarodowego, Unia Europejska jest zmarginalizowana do roli kulturowego skansenu o nikłej konkurencyjności i innowacyjności, a Stany Zjednoczone są osłabione i nie mają możliwości wspierania sojuszników.
Ani Polska, ani żaden inny kraj UE nie jest w stanie wywrzeć wystarczający wpływ na Pekin, by ten zdystansował się od Moskwy, czy zmienił kalkulację strategiczną w kontekście rywalizacji z USA. Chińskie władze patrzą na Europę jako pomniejszego gracza – istotny rynek zbytu, ale politycznie podmiot słaby o ograniczonej sprawczości. Pekin stara się wykorzystywać istniejące asymetrie w relacjach z UE, aby uniemożliwić Brukseli wypracowanie jednolitego stanowiska wobec Chin. Władze w Pekinie umiejętnie rozgrywają od lat poszczególnych graczy, m.in. oferując niektórym rządom czy przedsiębiorstwom krótkoterminowo atrakcyjne koncesje gospodarcze. Dekadę temu taka dynamika mogła wydawać się stosunkowo niegroźna, ale w tej chwili skala zmian, ich nieprzewidywalność i relatywny wzrost potęgi Chin sprawiają, iż brak reakcji oznaczać będzie postępujący dryf UE w kierunku całkowitej politycznej impotencji w relacjach z Pekinem. Polski – z przyczyn zarówno gospodarczych, jak i strategicznych – nie stać na tego rodzaju bezczynność.
Źródła:
[2] https://www.strategictranslation.org/glossary/great-changes-unseen-in-a-century
[3] https://www.europarl.europa.eu/RegData/etudes/BRIE/2022/738219/EPRS_BRI(2022)738219_EN.pdf
[4] https://cepa.org/article/the-chinese-roots-of-hybrid-warfare/
[5] https://mapinfluence.eu/wp-content/uploads/2023/10/MapInfluenCE_PL-1.pdf
[7] https://apnews.com/article/nato-china-pacific-washington-59876b88cad3ccf15cc5443912fe3d5b
[8] https://www.osw.waw.pl/sites/default/files/Raport-OSW_Os-Pekin-Moskwa_net_1.pdf
[9] https://merics.org/en/report/china-russia-alignment-threat-europes-security
[10] https://www.fmprc.gov.cn/eng/zy/gb/202405/t20240531_11367485.html
—
Foto.: Jerzy Zawisza, Flickr, Public domain.
—
Tekst ukazał się w numerze Res Publiki Nowej „Bezpieczeństwo gospodarcze, głupcze!”.