Czy gotówka to wolność? Historie Czytelników

1 tydzień temu

Bez względu na to, kim jesteśmy, czym się zajmujemy i gdzie mieszkamy, rachunki i faktury opłacamy wszyscy. Jedni wolą płacić gotówką, inni blikiem, kartą lub przelewem. Każdy powinien mieć prawo do wyboru sposobu zapłaty. To po pierwsze. Po drugie nie chodzi już tylko o nasze prawo – którego warto bronić – ale o zwyczajne życiowe realia.

Dziękujemy wszystkim, którzy podzielili się z nami w elektronicznych i tradycyjnych listach swoimi historiami gotówkowymi i przemyśleniami. O czym w nich pisano?

Gotówka i karty płatnicze. Jak to robią za granicą?

Na początek kartki z zagranicznych wojaży dla poszerzenia pola obserwacji. Zaczynamy od Gibraltaru i historii pani Barbary: „Od kilku lat marzyliśmy z mężem o zobaczeniu Gibraltaru i jego zacnych mieszkańców – małp berberyjskich.

I wreszcie w maju br. znaleźliśmy się na legendarnym zamorskim terytorium zależnym UK. Jeszcze przed wyjazdem znaleźliśmy w necie informacje, ile kosztuje wjazd na tzw. Skałę, gdzie w rezerwacie zamieszkują rzeczone małpy: 49 funtów od osoby. Jako zwolennicy płacenia gotówką, jeszcze w Polsce zaopatrzyliśmy się w funty brytyjskie.

Gdy tylko przekroczyliśmy granicę z Gibraltarem, dosłownie »zaatakowało« nas lokalne biuro oferujące to, czego chcieliśmy. Wyjęłam gotówkę i chciałam zapłacić. Oburzenie! Gotówką? Nie. Wyłącznie kartą. A jeżeli gotówką, to dodatkowo po 18 funtów kary! O tyle droższe byłyby bilety wstępu.

Wściekłam się! Piep..ę wasze małpy! Nikt mi nie będzie dyktował, jak mam płacić! Nikt nie będzie mnie karał. Bez małp można żyć!

Najważniejsza jest wolność i zasady.

Zamiast tego pojechaliśmy na Europa Point i złożyliśmy hołd gen. Sikorskiemu, który od 2013 roku ma tam piękny pomnik, wystawiony oczywiście przez Polaków”.

Panią Małgorzatę zaskoczono na Gotlandii: „Kilka lat temu małym jachtem popłynęliśmy z Gdańska do Visby, na Gotlandii. Jak w każdym porcie trzeba uiścić opłaty za »postój« w tym miejscu. Poszliśmy z kolegą, a ja miałam ze sobą korony szwedzkie. W kapitanacie portu miła pani wyliczyła, ile mamy do zapłaty, a ja podałam jej pieniądze, na co ona powiedziała, iż ta cena obowiązuje, gdy zarejestrujemy jacht online i zapłacimy kartą. jeżeli chcę płacić gotówką, cena jest inna, wyższa. Byłam w szoku słysząc to, a uzasadnienie było mniej więcej takie, iż w taki sposób ułatwiamy pracę portu…

Kiedy dalej wypytywałam, czy takie rozwiązanie jest akceptowane, rozumiane przez żeglarzy, kolega złapał mnie za rękaw i powiedział, iż już zdążył nas zgłosić… Historia gorzko-słodka, ale myślę, iż jednak nie jestem zwolenniczką takiej promocji”.

Blokady kart, banki, AI, koniec anonimowości i inne przypadłości…

„Jakiś czas temu zablokowano mi kartę Visa. Jako iż rzadko ją używam, dopiero po kilku dniach zgłosiłem się do banku z prośbą o odblokowanie.

Pani z obsługi »działała i działała«, a ja czekałem… z nudów wszedłem na kartę bankową i zauważyłem cztery wypłaty po 100 zł w miejscu, w którym mnie nie było w tym czasie.

Powiedziałem to pani, która mnie obsługiwała w banku, wtedy ona odpowiedziała, iż ma problem z dostępem do danych, ponieważ bank w dużej części obsługuje już AI. Wyjaśniła mi także, iż mechanizm blokady został uruchomiony przy piątej próbie wypłacenia gotówki.

Napisałem reklamację, która dość gwałtownie została pozytywnie rozpatrzona. Zapytałem panią, jaki jest najbezpieczniejszy sposób korzystania z »wirtualnego pieniądza«, ponieważ czasem jestem zmuszony do korzystania z tej formy płatności. Karta, blik… inne. Niestety nie potrafiła odpowiedzieć mi na to pytanie, tylko wzruszyła ramionami. Zakończyłem rozmowę stwierdzeniem: gotówka pozostaje najbezpieczniejsza ” – podsumował Pan Wiesław.

Z innymi przeciwnościami losu mierzył się pan Tadeusz: „Na moim osiedlu jest okazały warzywniak, bardzo dobrze zaopatrzony, towary dobrej jakości, duży wybór i wszystko tańsze niż na innych stoiskach, prowadzą go młodzi ludzie i tu moje zaskoczenie – płatność tylko gotówką! Nie mogłem się przyzwyczaić, zawsze noszę telefon przy sobie z Google Pay! I wychodząc z domu zawsze „musiałem” przypomnieć sobie o ewentualnych zakupach, biorąc trochę gotówki, która przezornie, według rad prepersów powinna być w każdym domu na godzinę W.

Przyzwyczaiłem się do robionych tam zakupów… i nagle zaskoczenie: po licznych narzekaniach klientów sklepikarze wprowadzili możliwość płacenia blikem!?, wywieszając kartkę ze swoim nr telefonu! Do tej pory tak nie płaciłem nikomu, pewnego razu jednak tak u nich zapłaciłem. Po kilku dniach przyszła refleksja, odkrycie! – na wyciągu bankowym, który sklepikarz dostaje, ma nie tylko mój nr telefonu, ale także moje imię, nazwisko i dokładny adres! Od tego czasu spotkałem już kilku handlowców, którzy tak sobie radzą z bezgotówkowcami.

Już nie tylko banki i bigtechy znają naszą historię zakupową, ale zwykli sklepikarze mają dane swoich bezgotówkowych klientów! Zero anonimowości, prywatności! Tylko gotówka zachowa nas od »inwigilacji«!”.

Czasem w poprzek naszej wygodzie stają urzędy. O czym napisał pan Andrzej: „Urząd Miasta w Siedlcach jest jednym z nielicznych w naszym kraju urzędów, w którym brak kasy gotówkowej. Pod pretekstem pandemii, kilka lat temu, kasę zlikwidowano i wszelkie płatności realizowane są poprzez wpłaty na poczcie lub przelewy. Jest to bardzo uciążliwe dla mieszkańców. Proszę o interwencję, interpelacje radnych w tej sprawie były bezskuteczne”.

„Czasem płatność realizowana jest w warunkach permanentnego braku dostępu do energii elektrycznej. Lubię wędrówki po górach i zdarza się podczas nich trafić do schronisk, które zlokalizowane są na terenie, do którego nie dociągnięto sieci energetycznej. W związku z brakiem energii elektrycznej z sieci nie ma tam możliwości obsługi płatności kartami płatniczymi. W dodatku w miejscach tych często brakuje zasięgu telefonii komórkowej.

Gotówka jest jedyną możliwą formą płatności w takich miejscach.

Podobnie zresztą rzecz ma się podczas np. giełd kolekcjonerskich, gdzie płatności gotówką są najłatwiejszą, jeżeli nie jedyną możliwą formą finalizacji zakupów” – to konkluzje pana Pawła.

Co dalej? Czy możemy pozwolić na likwidację gotówki?!

Dodam też moją historię – może bardziej cyfrową niż gotówkową, ale związaną z tematem.

W trakcie pracy nad tekstem znalazłam w spamie służbowej skrzynki mailowej ofertę terminala płatniczego w telefonie. Licho wie, dlaczego do mnie trafiła, ale w kontekście tematu okazała się przydatna. W skrócie: można otrzymać terminal lub aplikację płatniczą w telefonie na rok za „zero” złotych. Każda forma zachęty wskazana, jeżeli prowadzi do wyznaczonego celu?

Od razu przyszły mi na myśl opisane przez Czytelniczki ich zagraniczne doświadczenia z Gibraltaru i Gotlandii. Widać wyraźnie, iż tam „zachętą” do płacenia drogą elektroniczną miały być… dodatkowe koszty, dodawane do płatności gotówkowych.

Czy naprawdę tak powinno być, a o wysokości ceny ma decydować forma zapłaty, a nie jakość lub bogactwo oferty?

No cóż. Każda forma nacisku wskazana, jeżeli prowadzi do wyznaczonego celu?

Klęski żywiołowe, duże awarie systemów energetycznych, strajki np. sieci bankomatowych, a także awarie Internetu, zasilania czy kaprysy urządzeń i systemów cyfrowych pokazują, jak ważna staje się możliwość korzystania z różnych form płatności. W wielu przypadkach właśnie możliwość wyboru, sięgnięcia po alternatywne rozwiązanie w coraz bardziej rozchwianym świecie, daje nam szanse na realizację czegokolwiek. Nie tylko płatności.

Czy ktoś jeszcze pamięta slogan: „Przezorny zawsze ubezpieczony”? Oznacza on nic innego, jak pochwałę przewidywania, wcześniejszego zabezpieczenia się przed ewentualnymi niespodziankami, które mogłyby nas spotkać. I uwaga, drobna zmiana w zapisie, wykreślenie trzech liter spowoduje, iż porzekadło przybierze zgoła przeciwstawne znaczenie: „Przezorny zawsze u(bez)pieczony”. To stara anegdota, ale dobrze pokazuje, iż czasem choćby drobna zmiana może czynić wielką różnicę. Oby chęć eliminacji gotówki z łańcucha płatności nie okazała się taką zmianą i początkiem wpychania nas w krańcowo odmienne położenie.

Jak na razie wciąż jeszcze możemy przeczytać umieszczony na banknotach bardzo istotny tekst: Banknoty emitowane przez Narodowy Bank Polski są prawnym środkiem płatniczym w Polsce.

I może niech tak zostanie, bo w każdej sytuacji dobrze jest mieć alternatywę. Czyż nie?

Obserwujmy, myślmy i wyciągajmy wnioski.

Idź do oryginalnego materiału