Czy Donald Trump wyśle wojska do Panamy? „Chińczycy mogą wykorzystać kanał”

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Dr Andrzej Wojcieszak uważa, iż Donald Trump na pewno pamięta, iż to Stany Zjednoczone sfinansowały budowę Kanału Panamskiego na początku XX wieku – po tym, jak w tym celu zainicjowały oderwanie się od Kolumbii nowego państwa, czyli Panamy. – Czyli Trump, myśląc jako biznesmen, może postrzegać tę sytuację na zasadzie: „kiedyś zainwestowaliśmy w kanał, teraz nic z tego nie mamy” – podejrzewa rozmówca Onetu.
  • – Kanałem Panamskim administruje rząd Panamy przez swoją agencję. Jednak Chińczycy obecni są w tym rejonie, ponieważ mają oni udziały w dwóch strategicznych portach: na wejściach do kanału od strony Pacyfiku oraz od strony Atlantyku. Te porty to odpowiednio: Panama oraz Balboa – opowiada dr Wojcieszak
  • Co do perspektywy Chińczyków – jak zauważa dr Wojcieszak – ci pamiętają, iż po japońskim ataku na Pearl Harbor z 1941 r. Amerykanie przemieszczali dużą część swojej atlantyckiej floty na Pacyfik właśnie Kanałem Panamskim. Zatem w kontekście ewentualnego zaostrzenia sporu wokół Tajwanu, kanał ten musi przyciągać uwagę Chińczyków – jako najważniejszy element infrastruktury transportowej
  • Więcej takich komentarzy znajdziesz na stronie głównej Onetu

„Zostaliśmy potraktowani bardzo źle z powodu tego głupiego prezentu, który nigdy nie powinien zostać przekazany, a obietnica Panamy dla nas została złamana. Cel naszej umowy i duch naszego traktatu zostały całkowicie naruszone” – to słowa Donalda Trumpa z jego poniedziałkowej inauguracji, odnoszące się do umowy z 1977 r. za sprawą której Stany Zjednoczone przestały zarządzać Kanałem Panamskim i trafił on pod administrację Panamy (ostatecznie doszło do tego w 1999 r.).

„Przede wszystkim Chiny kontrolują Kanał Panamski, a nie daliśmy go Chinom, daliśmy go Panamie i odbieramy go z powrotem” – dodał Trump podczas inauguracji. Na to wystąpienie zareagowały już władze Panamy: Jose Raul Mulino, jej prezydent, odpowiedział w specjalnym oświadczeniu, iż „kanał należy i przez cały czas będzie należeć do Panamy, a jego administracja będzie przez cały czas znajdować się pod kontrolą Panamy ze względu na jego trwałą neutralność”.

Czy Panama poradzi sobie bez kanału?

– Przejęcie kanału przez Stany Zjednoczone na pewno uczyniłoby ten kraj większy, ale Panamę malutką – mówi, nawiązując do hasła trumpowskiego ruchu MAGA, Andrzej Wojcieszak, doktor nauk wojskowych w specjalności zabezpieczenia logistycznego, zatrudniony w Instytucie Historii Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ). Dr Wojcieszak, między innymi autor publikacji naukowych o Kanale Panamskim, wylicza, iż miliardy, które Panama zarabia na zarządzaniu kanałem to w tej chwili około 40 proc. PKB tego kraju.

– Żadne państwo na świecie nie mogłoby działać normalnie po utracie źródła dochodów w aż takim procencie – stwierdza rozmówca Onetu.

Dr Wojcieszak zauważa, iż Trump na pewno pamięta, iż to Stany Zjednoczone sfinansowały budowę Kanału Panamskiego w latach 1904-1914. Wcześniej, pod koniec XIX wieku, nieudaną próbę wytyczenia drogi dla statków w najwęższym miejscu Ameryki Środkowej między Atlantykiem a Pacyfikiem podjął francuski wizjoner, za sprawą którego wybudowano Kanał Sueski.

– Potem porzucona budowa przechodziła z rąk do rąk. W 1902 r. Amerykanie złożyli propozycję odkupienia przerwanej inwestycji rządowi Kolumbii. Jej rząd odmówił, a wtedy Stany Zjednoczone zainicjowały oderwanie się od Kolumbii nowego państwa, czyli Panamy – przypomina dr Wojcieszak. – Amerykanie podjęli budowę kanału po podpisaniu traktatu w 1903 r., który dawał Panamie gwarancje neutralności, a Stanom Zjednoczonym kontrolę strefy kanału.

Jak wygląda obecna sytuacja – po traktacie zawartym w 1977 r. (z władzami Panamy przez Jimmy’ego Cartera, ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych), który ostatecznie wszedł w życie w 1999 r.?

– Kanałem administrują Panamczycy i do nich trafiają wszystkie zyski. Natomiast Amerykanie mają chronić neutralność kanału, także pod względem militarnym – mówi dr Wojcieszak. – Czyli Trump, myśląc jako biznesmen, może postrzegać tę sytuację na zasadzie: „kiedyś zainwestowaliśmy w kanał, teraz nic z tego nie mamy, a oni dostają miliardy na czysto”.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Chińska obecność w rejonie Kanału Panamskiego

Co z Chińczykami, którzy – zdaniem Trumpa – „kontrolują Kanał Panamski”?

– Wiadomo, iż Chiny prowadzą ekspansję w różnych regionach świata, dla przykładu podczas ostatniego kryzysu finansowego w Europie proponowali wsparcie finansowe dla przykładu Grecji, w zamian za przejęcie ważnych elementów infrastruktury w tych krajach. Jednak Chińczycy spoglądają w tej chwili głównie na Afrykę Wschodnią i Amerykę Łacińską. Z uwagi na bardzo wysoki wzrost chińskiego PKB realizują oni inwestycje na całym świecie – przypomina dr Wojcieszak. – Natomiast Kanałem Panamskim administruje rząd Panamy przez swoją agencję. Jednak Chińczycy obecni są w tym rejonie, ponieważ mają oni udziały w dwóch strategicznych portach: na wejściach do kanału od strony Pacyfiku oraz od strony Atlantyku. Te porty to odpowiednio: Panama oraz Balboa.

Dr Wojcieszak przypuszcza również, iż kapitał chiński jest w pewnym stopniu obecny w prowadzonych aktualnie na ogromną skalę pracach modernizacyjnych kanału – chociaż jest on zakamuflowany w spółkach prywatnych, ale kontrolowanych przez Chiny. Te prace polegają przede wszystkim na unowocześnianiu śluz, pogłębieniu oraz poszerzeniu kanału.

– To inwestycje na przyszłość, bo armatorzy budują coraz większe statki, a administratorzy kanału nie chcą, aby tracił on na swoim znaczeniu – mówi ekspert z UŁ. – Kanałem Panamskim przepływa rocznie 14 tys. statków, to jeden z najważniejszych „checkpointów” światowego transportu. W dodatku około 70 proc. z tych statków jest amerykańskich. Nic dziwnego, iż Stany Zjednoczone nie tracą kanału z oczu, zwłaszcza iż z perspektywy Amerykanów leży on niemal u ich wybrzeży.

Od kanału niedaleko do kluczowych zasobów Amerykanów

Co do perspektywy Chińczyków – jak zauważa dr Wojcieszak – ci pamiętają, iż po japońskim ataku na Pearl Harbor z 1941 r. Amerykanie przemieszczali dużą część swojej atlantyckiej floty na Pacyfik właśnie Kanałem Panamskim (bez niego droga morska – z opłynięciem Ameryki Południowej – wydłuża się sześciokrotnie). Zatem w kontekście ewentualnego zaostrzenia sporu wokół Tajwanu, kanał ten musi przyciągać uwagę Chińczyków – jako najważniejszy element infrastruktury transportowej o ogromnym znaczeniu militarnym.

Rozmówca Onetu dodaje, iż chińskie ruchy wokół kanału niepokoją Trumpa jeszcze z jednej przyczyny. Stamtąd – jak wskazuje dr Wojcieszak – już stosunkowo niedaleko do Zatoki Meksykańskiej (którą Trump chce nazwać „Amerykańską”), a w jej rejonie Stany Zjednoczone mają kluczową infrastrukturę: w tym platformy wiertnicze, podwodne kable, instalacje militarne czy służące podbojowi Kosmosu.

Kanał Panamski i walka z kartelami

Dr Wojcieszak zauważa, iż Kanał Panamski wpływa także na najbardziej aktualne aspekty polityki wewnętrznej, którą chce prowadzić Trump – czyli na zapobieganie nielegalnej imigracji.

– Kanał to przecież naturalna bariera na drodze lądowej, którą można przejść z krańców Ameryki Południowej aż na Alaskę. A na kanale jest most, idą nim też imigranci, co oznacza, iż jego przejęcie rozwiązałoby Trumpowi część problemu – mówi dr Wojcieszak.

A dodatkowo – jeżeli Trump faktycznie myśli o jakiejś formie interwencji w Meksyku, aby aktywnie walczyć z kartelami narkotykowymi w tym kraju – powtórne przejęcie Kanału Panamskiego na pewno sprzyja ich „okrążaniu” od południa (mimo iż między Meksykiem a Panamą mieści się jeszcze kilka latynoskich państw – na których terenie jednak także działają kartele). Dr Wojcieszak zauważa, iż takie grupy zajmują się także procederem przerzucania ludzi do Stanów Zjednoczonych.

Powrót do Doktryny Monroe?

– Sumując, przejęcie Kanału Panamskiego dałoby Trumpowi potężne wpływy do budżetu, zablokowanie wpływów Chińczyków na kluczowym szlaku, także w aspekcie militarnym, oraz dodatkowo ułatwiłoby amerykańskiemu prezydentowi walkę z nielegalną imigracją i kartelami – wylicza dr Wojcieszak. Jednocześnie dostrzega on niebezpieczną analogię.

– Jeden duży kraj używał niedawno argumentu, iż właśnie w wyniku „błędu” czy „prezentu” mniejsze państwu znalazło się w posiadaniu pewnego półwyspu, jak Kanał Panamski także o znaczeniu strategicznym – przypomina rozmówca Onetu, nawiązując do Krymu (i rosyjskiej narracji, iż po rozpadzie Związku Radzieckiego ten półwysep znalazł się w granicach Ukrainy na skutek „prezentu Nikity Chruszczowa”).

Dr Wojcieszak dodaje, iż sytuacja jest groźna, skoro Trump mówił o Kanale Panamskim już jako urzędujący prezydent, a nie w roli elekta.

– Ponadto na sprawę kanału należy patrzeć w kontekście całości poczynań Trumpa. Ten kanał jak Grenlandia, do której Trump także zgłasza pretensje, leży na Półkuli Zachodniej – zauważa ekspert z UŁ. – Wydaje się, iż Trump nie chce na niej pełnej dominacji Stanów Zjednoczonych, jak było to zapisane jeszcze w Doktrynie Monroe z pierwszej połowy XIX w.

Idź do oryginalnego materiału