Czy niedziele handlowe wrócą na stałe? Rządowy projekt trzech grudniowych niedziel w 2025 roku dzieli Polaków. Konsumenci liczą na wygodę, pracownicy protestują przeciwko nadgodzinom, a politycy toczą spór o konstytucyjność zmian. W tle – propozycje całkowitej liberalizacji i ukryte koszty restrykcji. Jak nowe przepisy wpłyną na rynek pracy? I czy po 2025 roku czeka nas rewolucja w handlu? Sprawdzamy, co mówią eksperci, związki zawodowe i najnowsze badania.
Trzy niedziele handlowe w grudniu 2025 – komu to służy?
W 2025 roku może dojść do istotnej zmiany w kalendarzu niedziel handlowych. Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy, która wprowadza trzy kolejne niedziele handlowe w grudniu (7, 14 i 21 grudnia) oraz uznaje Wigilię za dzień wolny od pracy. To kontrowersyjne posunięcie, bo choć konsumenci zyskają więcej czasu w przedświąteczne zakupy, pracownicy handlu będą musieli pracować w trzy weekendy z rzędu.
Daty na cały rok wraz z kalendarzem do pobrania znajdziesz w: Niedziele handlowe 2025: daty, kalendarz i nowe przepisy.
Projekt spotkał się z mieszanymi reakcjami. Z jednej strony rząd argumentuje, iż dodatkowa niedziela handlowa w grudniu ułatwi Polakom przygotowania do świąt i odciąży sklepy w ostatnim tygodniu przed Wigilią. Z drugiej – związki zawodowe i część polityków wskazują, iż zmiana pogorszy warunki pracy w branży. Co ważne, ustawa trafiła już do Trybunału Konstytucyjnego po skardze prezydenta, który zakwestionował zapisy o zwiększeniu liczby niedziel handlowych.
Konstytucyjny kryzys czy polityczna gra? Dlaczego grudniowe niedziele dzielą Polaków
Decyzja prezydenta o skierowaniu ustawy do TK wywołała lawinę komentarzy. Głównym zarzutem jest naruszenie praw pracowniczych – zdaniem krytyków, zmuszenie osób zatrudnionych w handlu do pracy w trzy kolejne niedziele dezorganizuje ich życie rodzinne i łamie zasadę równego traktowania. Przeciwnicy podkreślają też, iż nowe przepisy faworyzują duże sieci handlowe, które łatwiej dostosują grafiki niż mniejsze sklepy.
Nie brakuje głosów, iż cały spór ma podłoże polityczne. Prezydent, choć formalnie popiera dzień wolny w Wigilię, nie zgadza się na rozszerzenie handlu w grudniu, co stawia pod znakiem zapytania przyszłość ustawy. jeżeli TK uzna ją za niezgodną z konstytucją, cały projekt wróci do parlamentu. W międzyczasie związki zawodowe organizują protesty, domagając się ochrony przed „wyzyskiem w świątecznym okresie”.
Handel w niedziele jak za dawnych lat? Kto walczy o pełną liberalizację
Równolegle do dyskusji o grudniowych niedzielach toczy się debata nad całkowitym zniesieniem zakazu handlu w niedzielę i święta. Polski 2050 złożył projekt ustawy zezwalającej na handel w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca, a Koalicja Obywatelska proponuje model, w którym pracownicy mieliby gwarancję dwóch wolnych weekendów miesięcznie.
Zwolennicy liberalizacji wskazują na korzyści ekonomiczne:
- wzrost przychodów sklepów choćby o 4%,
- stworzenie ok. 40 tys. nowych miejsc pracy,
- zmniejszenie tłoku w sklepach w dni robocze.
Przeciwnicy odpowiadają, iż handel w niedziele uderza w rodziny pracowników i promuje konsumpcjonizm. Mimo życzliwego przyjęcia przez część koalicji rządzącej, projekt Polski 2050 nie ma jeszcze poparcia większości. Lewica i prawica blokują zmiany, argumentując, iż niedziela powinna pozostać dniem wolnym od komercyjnego zgiełku.
Podwójna pensja czy rodzinny czas? Jak nowe przepisy zmieniają życie pracowników
Nowe regulacje wprowadzają rewolucję w warunkach pracy dla ponad miliona osób zatrudnionych w handlu. Zgodnie z projektem ustawy, pracownicy mają otrzymywać podwójne wynagrodzenie za niedziele handlowe oraz gwarancję dwóch wolnych weekendów miesięcznie. To rozwiązanie budzi jednak mieszane reakcje – podczas gdy część pracowników cieszy się z możliwości zarobku, inni obawiają się presji ze strony pracodawców zmuszających do nadgodzin.
Spór dotyczy głównie nierównego traktowania branż. Pracownicy gastronomii czy transportu publicznego nie mają podobnych przywilejów, co rodzi pytania o sprawiedliwość systemu. Dodatkowo, małe sklepy mogą mieć problem z finansowaniem podwójnych stawek, podczas gdy sieci handlowe łatwiej wchłoną te koszty. Eksperci wskazują, iż nowe przepisy mogą przyspieszyć proces wypierania mniejszych placówek przez korporacje.
Małe sklepy kontra sieciówki. Kto naprawdę może handlować w niedzielę?
Mimo ogólnego zakazu, 32 kategorie placówek mogą działać każdej niedzieli. Należą do nich nie tylko apteki czy stacje benzynowe, ale też kwiaciarnie, lodziarnie i sklepy z prasą. Kontrowersje budzi zapis pozwalający na handel w punktach, gdzie przychody z wyłączonej działalności stanowią co najmniej 40% obrotu – krytycy twierdzą, iż to furtka dla dużych sieci do omijania przepisów.
W praktyce oznacza to, iż hipermarkety często otwierają działy spożywcze pod szyldem „kawiarni”, a stacje benzynowe rozbudowują asortyment o artykuły codziennego użytku. Tymczasem małe sklepy rodzinne, które teoretycznie mają największe przywileje, wciąż narzekają na konkurencję ze strony marketów online – te ostatnie mogą bowiem realizować zamówienia 24/7, niezależnie od kalendarza niedziel handlowych.
Koszty, o których nie mówią politycy
81% pracowników handlu w badaniu MJCC opowiedziało się przeciwko pracy w niedziele, podkreślając potrzebę czasu z rodziną. Jednocześnie 45% kasjerów w innym sondażu przyznało, iż woli zarabiać więcej w weekendy. Ten paradoks pokazuje, jak bardzo sytuacja zależy od indywidualnych okoliczności – młodzi single i studenci często widzą w niedzielnej pracy szansę, podczas gdy rodzice małych dzieci traktują ją jak przymus.
Restrykcje generują też ukryte koszty ekonomiczne. Według raportu PwC, państwo traci rocznie 1,8 mld zł z tytułu niezapłaconych podatków VAT i składek ZUS. Centra handlowe zmuszone do ograniczenia działalności przenoszą koszty utrzymania obiektów na najemców, co w efekcie winduje ceny w otwartych punktach choćby o 15-20%.
Co będzie po 2025? Scenariusze dla niedziel handlowych
Debata o przyszłości zakazu handlu toczy się wokół dwóch scenariuszy. Pierwszy zakłada stopniową liberalizację – np. handel co drugą niedzielę – co postuluje Polski 2050. Drugi scenariusz, popierany przez Lewicę i część prawicy, broni status quo, powołując się na ochronę tradycji rodzinnych.
Kluczowym czynnikiem może okazać się presja konsumentów – 54,5% Polaków w sondażu Wprost uważa obecne przepisy za wystarczające, ale już 68% osób poniżej 30. roku życia domaga się większej swobody. jeżeli tendencja się utrzyma, po 2025 roku możemy spodziewać się powrotu handlu w wybrane niedziele miesięcznie, choć pełna liberalizacja wciąż wydaje się mało prawdopodobna.