Czego można się spodziewać po podróży Trumpa na Bliski Wschód

10 godzin temu

Nie jest to pierwsze spotkanie Donalda Trumpa z Mohammedem bin Salmanem (MBS), faktyczną głową państwa Arabii Saudyjskiej. Obaj panowie spotkali się w 2017 roku, najpierw w Waszyngtonie, a później w Rijadzie. Teraz jednak transakcje warte miliardy dolarów mają być ukoronowaniem pierwszej wizyty Trumpa od powrotu do Białego Domu. Jak podaje Bloomberg, do Rijadu udają się prezesi wielu amerykańskich firm, w tym BlackRock, Citigroup i IBM.

„MBS”, jak się go często nazywa, najprawdopodobniej wykorzysta tę okazję, aby przedstawić się jako niezastąpiony człowiek na Bliskim Wschodzie. Jak twierdzą obserwatorzy, żądny władzy i pozbawiony skrupułów władca chce poprawić wizerunek swojego królestwa i przyciągnąć nowych inwestorów, którzy przebudują kraj w ramach programu „2030”. Wizja monarchy przyczyniła się w przeszłości do modernizacji Arabii Saudyjskiej. Ten pustynny stan ma być również gospodarzem Światowej Wystawy Expo w 2030 roku i Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej mężczyzn w 2034 roku.

Arabia Saudyjska walczy ostatnio z problemem przyciągnięcia zagranicznych inwestycji bezpośrednich i realizacji wielkich projektów, takich jak budowa futurystycznego miasta Neom w północno-zachodniej Arabii Saudyjskiej. W 2024 r. bezpośrednie inwestycje zagraniczne spadły trzeci rok z rzędu. Oczekuje się, iż w średnim okresie sytuacja ta ulegnie zmianie. Wielki biznes jest teraz na porządku dziennym, a transakcje zawarte podczas podróży Trumpa na Bliski Wschód będą prawdopodobnie należycie uczczone w ramach wystawnego programu towarzyszącego.
Sam Trump już wcześniej chwalił się, iż zgodzi się na inwestycje i stosunki handlowe warte 1 bilion dolarów dla amerykańskich firm. Według doniesień, MBS obiecał już, iż Rijad zainwestuje 600 miliardów dolarów w USA w ciągu czterech lat. Nie bez kalkulacji: MBS wykorzystuje swoje powiązania z Trumpem, aby uzyskać lepszy dostęp do amerykańskiej technologii wojskowej i technologii sztucznej inteligencji. Na wtorek zaplanowano amerykańsko-saudyjskie forum inwestycyjne z udziałem szefów amerykańskich firm, którego tematem przewodnim będą technologia, sztuczna inteligencja i energia.

Zjednoczone Emiraty Arabskie z kolei obiecały inwestycje o wartości 1,4 biliona dolarów rozłożone na dziesięć lat w okresie poprzedzającym podróż Trumpa na Bliski Wschód. Oczekuje się, iż Katar zobowiąże się do zainwestowania kilkuset miliardów dolarów podczas szczytu Trumpa w Dosze.

Wszystkie państwa arabskie, które Trump odwiedził podczas swojej podróży po Bliskim Wschodzie, zmagają się ze spadkiem cen ropy naftowej. Według Bloomberga wielu analityków przewiduje, iż w przewidywalnej przyszłości ceny będą wynosić od 60 do 65 dolarów za baryłkę. Analitycy wyliczyli, iż byłoby to znacznie mniej niż kwota, jakiej Arabia Saudyjska potrzebuje, aby ustabilizować swój budżet. Królestwo zostało ostatnio zmuszone do zaciągnięcia większych pożyczek: zadłużenie wzrosło o około 30 miliardów dolarów w pierwszym kwartale, osiągając najwyższy poziom w historii istnienia państwa.

Ale wizyta ta ma też istotny wymiar polityczny: Trumpowi jak dotąd nie udało się doprowadzić do pokoju na Bliskim Wschodzie, tak samo jak nie spełnił jeszcze swoich śmiałych obietnic szybkiego zakończenia wojny między Ukrainą a Rosją.

Mówi się, iż MBS wspiera Trumpa w realizacji jego ambicji pokojowych. Arabia Saudyjska była już rozważana jako miejsce planowanego spotkania Trumpa z Władimirem Putinem . Arabia Saudyjska była gospodarzem licznych rozmów z USA, Rosją i Ukrainą w lutym i marcu.

Z kolei podczas podróży Trumpa państwa Zatoki Perskiej będą wpływać na USA, aby upewnić się, iż prezydent USA dąży do zawarcia porozumienia z odwiecznym wrogiem Iranem w sprawie programu nuklearnego Republiki Islamskiej, podaje Financial Times. Trump spotka się również z głowami państw Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA) na Bliskim Wschodzie.
Analitycy polityczni wątpią jednak, czy Trumpowi uda się osiągnąć ważne porozumienie polityczne, które doprowadzi do normalizacji stosunków między Arabią Saudyjską a Izraelem. Trwająca 19 miesięcy wojna Izraela z Hamasem w Strefie Gazy wywołała zamieszanie w regionie. „Nie ma co ukrywać, iż chodzi o Gazę, ale nacisk zostanie położony na porozumienia gospodarcze” – cytuje słowa dyplomaty dziennik „FT”.
Idź do oryginalnego materiału