Leszek Miller porównuje reakcję na próbę wprowadzenia politycznego zarządzania sądownictwem w Izraelu do Polski. Nie bez powodu.
– „Nie chcemy być drugą Polską ani Węgrami” krzyczeli demonstranci w Izraelu. Na ulicach tłumy ścierały się z policją. W Jerozolimie trzeba było wywieźć szefa rządu z domu w bezpieczne miejsce. Takich demonstracji Izrael jeszcze nie widział. Powód: reforma wymiaru sprawiedliwości. Jakby ktoś z Państwa pokojarzył ten pomysł z pisowską reformą sądownictwa, to potwierdzam: wszelkie podobieństwa są jak najbardziej uprawnione – napisał były premier na łamach „Super Expressu”.
– Jakby ktoś z Państwa pokojarzył ten pomysł z pisowską reformą sądownictwa, to potwierdzam: wszelkie podobieństwa są jak najbardziej uprawnione. Mało tego – jak przyznał wiceminister spraw zagranicznych Jabłoński – odbywały się w tej sprawie konsultacje między rządem PiS a rządem Netanjahu – dodał Miller.
Po czym polityk zaczął zachęcać, by na tym dwustronne konsultacje się nie skończyły.
– A może przy okazji polskie społeczeństwo skonsultowałoby z obywatelami Izraela jak w sposób zdeterminowany, nieustępliwy i żarliwy walczyć w obronie demokracji? Wysypywanie zboża przed ministerstwami, czy spacery traktorami po ulicach miast są co prawda widowiskowe, ale nic nie dają – zachęcał.
To jest pomysł!