Cud na Bystrzycą, czyli jak prezydent miasta dostrzegła potrzebę budowy DPS. Starosta mówi: hola, hola

2 godzin temu

Świdniczanie już 13 lat temu zbierali podpisy pod petycją o budowę Domu Pomocy Społecznej dla seniorów, ale samorządowcy inicjatywy nie podjęli. O powstanie takiej placówki walkę rozpoczęła w tejkadencji samorządu niezależna radna Sylwia Osojca-Kozłowska. Prezydent miasta Beata Moskal-Słaniewska przez ostatnie 10 lat nie zrobiła nic dla budowy takiej placówki, aż tu nagle wolta, w której pomogła koalicja w radzie. Jak przejąć inicjatywę, ignorując część mieszkańców, prezydent pokazała podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej. Radna tymczasem nie obraża się i mówi o „cudzie nad Bystrzycą”. Starosta wylewa tymczasem kubeł zimnej wody.

Zdjęcie ilustracyjne

W 2012 roku troje sąsiadów z ul. Jodłowej w Świdnicy postanowiło zaapelować do władz miasta i gminy Świdnica o budowę Domu Pomocy Społecznej dla seniorów, którzy ze względu na wiek i schorzenia nie są w stanie funkcjonować samodzielnie. Wówczas w powiecie świdnickim nie było żadnej placówki, oferującej takie usługi.Seniorzy zebrali 2200 podpisów, ale ówczesny prezydent Świdnicy Wojciech Murdzek uznał, iż taka placówka w mieście nie jest potrzebna, choć dołożył 2 miliony złotych do budowy zakładu opiekuńczo-leczniczego, prowadzonego przez Caritas Diecezji Świdnickiej.

Prezydent Beata-Moskal-Słaniewska, która wygrała z Murdzkiem w wyborach 2014 roku, w swoim programie umieściła budowę DPS-u, jednak przez kolejne dwie kadencje nie podjęła żadnych działań, by doprowadzić do powstania takiej placówki. W tym czasie pojawiło się wiele prywatnych domów seniora, jednak dla osób o niskich dochodach są to miejsca niedostępne.

O DPS zaczęła się upominać radna niezależna, pisząc interpelacje do prezydenta miasta. Wspólnie z grupą mieszkańców założyła również stowarzyszenie Drużyna DPS i prowadzi od początku kwietnia zbiórkę podpisów pod petycją i uchwałą obywatelską w sprawie podjęcia działań zmierzających do utworzenia Domu Pomocy Społecznej dla Seniorów. – Dość często ludzie rozżaleni mówią, iż mamy schronisko dla osób bezdomnych, dla bezdomnych zwierząt, a przez cały czas nie mamy DPS-u. Dlatego zdecydowaliśmy – iż nie będziemy dłużej biernie czekać, aż władza wykonawcza zmieni zdanie i dostrzeże tę palącą potrzebę utworzenia gminnego DPS-u, tylko zaczynamy działać wspólnie z mieszkańcami – uzasadniała radna. Dotychczas zebrano już ponad 1000 podpisów.

Dotychczas prezydent Beata Moskal-Słaniewska na prośby radnej odpowiadała, iż prowadzenie placówki opiekuńczej dla seniorów jest obowiązkiem powiatu i jeżeli powiat podejmie się takiego zadania, miasto do niego się przyłączy. Do informacji o petycji i uchwały obywatelskiej nie odniosła się, choć szeroko komentuje w mediach społecznościowych inicjatywy podejmowane przez niektórych mieszkańców.

Zmiana nastąpiła podczas czwartkowej, 24 kwietnia, sesji Rady Miejskiej. Pod koniec obrad przewodniczący Krzysztof Lewandowski powiedział – Trafiło do mnie pismo, które było w obiegu. To jest pismo skierowane do pani prezydent. Mamy tu akcept na razie 10 radnych, zachęcam do podpisania przez pozostałych radnych. Po trwających dyskusjach nad potrzebą stworzenia w Świdnicy DPS-u, czy ośrodka dla osób starszych, grupa radnych występuje z wnioskiem do pani prezydent, żeby podjąć już takie konkretne rozmowy z powiatem, z gminą wiejską Świdnica, bo taka deklaracja też już była, i żeby wspólnymi siłami te trzy samorządy spróbowały znaleźć środki, znaleźć rozwiązania i kogoś, kto będzie chciał to poprowadzić. Sprawa jest znana, bo wiem, iż spośród nas są radni, którzy tym tematem się żywo zajmują w ostatnim czasie – zresztą ten temat był w programie wyborczym każdego z kandydatów na prezydenta miasta, więc nie widzę powodu, żeby ktoś nie chciał się przyłączyć do tego wniosku – stwierdził i odczytał wniosek, pod którym podpisali się koalicjanci prezydent Świdnicy, czyli radni z jej klubu oraz z klubu Prawa i Sprawiedliwości.

Nieznany autor wniosku opisał sytuacje osób starszych i zakończył wniosek zdaniem: „Opisany problem dotyczy również naszego miasta, dlatego zwracamy się z prośbą do Pani Prezydent o zainicjowanie rozmów z władzami powiatu i gminy wiejskiej celem wypracowania wspólnego kierunku działania mającego doprowadzić do utworzenia w Świdnicy lub bliskiej okolicy Domu Pomocy Społecznej.”

Autorzy „nie zauważyli” inicjatywy innej grupy świdniczan, ani nie wykazali się wiedzą. Ze starostą świdnickim Piotrem Fedorowiczem rozmawiała kilka miesięcy temu radna Sylwia Osojca-Kozłowska, a konsekwencją było poruszenie tematu DPS-u podczas podsumowującego rok 2024 spotkania starosty z wójtami, burmistrzami i prezydent Świdnicy.

Te rozmowy z panem starostą realizowane są od miesięcy – stwierdziła Beata Moskal-Słaniewska podczas sesji. – Nie przesadzajmy, to na razie była jedna rozmowa – stopuje Piotr Fedorowicz.

Prezydent stwierdziła, iż „jest taka wola nie tylko Świdnicy, starostwa i gminy wiejskiej Świdnica, ale także samorządów powiatu świdnickiego, które borykają się z podobnymi problemami, czyli ilością osób, które kierujemy do DPS-ów.” Wskazała, iż w rekach starosty pozostaje inicjatywa. – A w zasadzie osobą, która zadeklarowała, iż bedzie patronem tego przedsięwzięcia jest obecna członkini zarządu powiatu pani Teresa Mazurek, z którą kilkukrotnie na ten temat rozmawiałam – powiedziała Beata Moskal-Słaniewska, dodając, iż utrzymywanie Domu Pomocy Społecznej dla jednej gminy jest nieopłacalne. Dodała, iż świdnicki MOPS stara się zapewnić jak najdłużej opiekę seniorom w ich domach, a do DPS-ów kierowani są głównie mieszkańcy samotni i z racji wieku oraz chorób niesamodzielni.

W jednej z odpowiedzi na interpelacje Beata Moskal-Słaniewska podała, iż do domów opieki społecznej poza Świdnicą w 2024 roku skierowanych zostało 127 świdniczan, a miasto dopłaciło do ich pobytu niemal 5 milionów złotych. W 2018 takich osób było tylko 86.

Prezydent przyznała, ze osób wymagających opieki w placówkach będzie rosła. – Dlatego inicjatywa jest warta tego, żeby ją poprzeć – odniosła się do wniosku radnych kolacji rządzącej. Nie zająknęła się o działaniach, które podjęła radna oraz stowarzyszenie Drużyna DSW.

– Cieszę się, iż po dziesięciu latach ignorowania tematu budowy Domu Pomocy Społecznej w Świdnicy, prezydentka wreszcie zaczęła mówić, iż DPS jest potrzebny i iż trzeba go budować – także w porozumieniu z innymi samorządami – mówi Sylwia Osojca-Kozłowska. – I dobrze! To kolejny krok, który pokazuje, iż DPS może stać się wreszcie wspólnym celem, ponad podziałami. To, co znalazło się w tym wniosku, od dawna pojawiało się w moich interpelacjach i publicznych wystąpieniach. To pokazuje jedno: presja ma sens. I nieważne, iż ten wniosek pojawił się tuż po tym, jak wspólnie z Drużyną DSW i mieszkańcami rozpoczęliśmy zbiórkę podpisów pod obywatelską uchwałą w tej sprawie. Sama przecież apelowałam do radnych o współdziałanie – DPS to temat ponadpolityczny. Czas było przestać rozmawiać po kątach i zacząć działać.

– Nie zmienia to faktu, iż ten cud nad Bystrzycą i tak cieszy. Bo choć partycypacja społeczna mieszkańców zainicjowana przez Drużynę DSW nie została przy tej inicjatywie celowo zauważona, to fakt jest taki, iż nie da się jej już zignorować. No chyba, iż ktoś będzie chciał sobie strzelić w stopę i w dalszym ciągu będzie opowiadał o innych brednie, marginalizując ich pracę – mówi Osojca-Kozłowska.

– Najwyraźniej pani prezydent dostrzegła potencjał społeczny tego tematu – komentuje starosta świdnicki Piotr Fedorowicz, ale sam do inicjatywy podchodzi sceptycznie. – Przede wszystkim musimy mieć diagnozę, jakie jest faktyczne zapotrzebowanie. Na moją prośbę gminy przekazały jakiś czas temu dane dotyczące liczby osób umieszczonych w domach pomocy społecznej, jednak nie wiemy, ile takich miejsc może być potrzebne w przyszłości. Na to czekam.

– Budowa takiej placówki, a choćby poszukiwanie środków zewnętrznych na jej realizację, byłoby znacznie łatwiejsze niż później bieżące prowadzenie DPS-u. Ja mam swój DPS w Jaskulinie (dla osób z niepełnosprawnością intelektualną) i niestety, to przedsięwzięcie się nie bilansuje w sposób taki, żeby dostając pieniądze od wojewody i opłaty za pobyt podopiecznych wychodzić na zero. My do tego DPS-u dopłaciliśmy w 2024 roku ponad 2 miliony złotych.

Jak dodaje starosta, kolejnym wyzwaniem jest brak wyspecjalizowanego personelu. – Gdyby nie to, iż wielu pracowników naszego DPS-u mimo przejścia na emeryturę przez cały czas chce pracować, mielibyśmy ogromny problem. Za takie pieniądze, jakie możemy zaoferować, nikt młody pracować nie chce – dodaje starosta.

Jeśli miałoby to być przedsięwzięcie wspólne, to takim musiałoby pozostać do końca, czyli łącznie z zapewnieniem dodatkowych środków na funkcjonowanie – zaznacza szef zarządu powiatu. Podkreśla, iż zanim rozmowy pójdą dalej, najpierw gminy muszą przygotować diagnozę potrzeb.

Agnieszka Szymkiewicz

Idź do oryginalnego materiału