Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie ocenił, iż mieszkańcy nie mieli prawa skarżyć zmian w uchwale antysmogowej dla Małopolski. Również miasto Kraków nie miało zdaniem sądu takiej możliwości.
We wrześniu 2022 r. radni sejmiku województwa małopolskiego zdecydowali o demontażu uchwały antysmogowej dla Małopolski. Wcześniej przez wiele miesięcy podejmowali próby rozmiękczania kluczowych zapisów. Większością głosów podjęto decyzję o tym, iż łagodniejsze zapisy zostaną utrzymane nie do końca 2023 r., jak pierwotnie planowano, a do maja 2024 r. Wnioskowali o to radni Prawa i Sprawiedliwości. Wsparła ich część radnych PSL-u. Kilkunastogodzinne obrady relacjonowaliśmy w tym miejscu.
Za przedłużeniem działania najbardziej trujących „kopciuchów” głosowało 25 radnych, a 11 było przeciwnych.
Po tej decyzji dwadzieścia osób z całej Małopolski wzięło sprawy w swoje ręce. Poszli sądu walczyć o prawo do czystego powietrza. W marcu 2023 r. mówili nam, iż robią to dla siebie, swoich rodzin i swoich biznesów. Wśród nich znalazła się przedsiębiorczyni z Zakopanego, graficzka z Kościeliska, informatyk z Zabierzowa czy właściciel ekologicznego gospodarstwa z Podhala.
Dziś odbyła się pierwsza rozprawa w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Krakowie.
Problem znany od przynajmniej 20 lat
Oprócz osób prywatnych swoją skargę złożyło także miasto Kraków. Sąd Administracyjny postanowił rozpoznawać sprawy łącznie. Strony wskazywały na uchylenie przepisów prawa środowiskowego, niektórych zapisów konstytucji, a także dyrektyw unijnych.
– Nie zostały podjęte żadne działania prawne, potwierdzające, iż taka zmiana jest zasadna. Nie było aktualizacji Programu Ochrony Powietrza. To istotna wada prawna. (…) w sytuacji, kiedy od 2003 wiemy o przekroczeniach pyłów PM 2.5, PM 10, czyli od 20 lat. Do tego od 10 lat wiemy też o przekroczeniach benzopirenu. Teraz następuje przesunięcie obowiązujących przepisów o dwa okresy grzewcze. To oznacza, iż naruszenie interesu prawnego, nastąpiło w sposób obiektywny i konkretny – mówiła z ramienia Gminy Miejskiej Kraków radczyni prawna Małgorzata Lenkiewicz.
– Uchwała wpływa w sposób bezpośredni na jakość powietrza w Małopolsce. Występują przekroczenia poziomu informowania i alarmowych, czyli takie sytuacje, które bezpośrednio zagrażają zdrowiu i życiu mieszkańców – przypominał radca prawny Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold Polska. – Niemal jedyną przyczyną takiego stanu rzeczy jest emisja z sektora komunalnego, głównie z urządzeń pozaklasowych. To wynika z oficjalnych dokumentów – przypominał przed sądem pełnomocnik skarżących.
Piłeczkę odbijał mecenas z ramienia sejmiku wojewódzkiego Marcin Malaga. – To sejmik uchwalił przepisy, które na tamte czasy były rewolucyjne – podkreślał. Przypominał okoliczności, które stały za decyzją radnych. – Wciąż trwa stan epidemiologiczny, nie został jeszcze zniesiony (…) wojna na Ukrainie przez cały czas trwa. Województwo małopolskie dba o środowisko, o mieszkańców, przeznacza pieniądze na programy pomocowe, z których korzysta gmina – wyliczał.
Uchwała antysmogowa dla Małopolski, decyzja sądu
Po godzinnej rozprawie i krótkiej naradzie WSA w Krakowie odrzucił wszystkie skargi – zarówno te złożone przez mieszkańców, jak i tą złożoną przez miasto Kraków. Co ważne, sąd nie badał zasadności podnoszonych zarzutów, a jedynie formalno-prawną możliwość skarżenia uchwały.
– Zdaniem sądu nie zachodziły podstawy do tego, aby skutecznie wnieść skargę na uchwałę sejmiku wojewódzkiego. Bazując na dotychczasowym orzecznictwie, uznaje się, iż nie tylko musi wystąpić interes prawny, ale także naruszenie tego przepisu. W ocenie sądu ani osoby fizyczne, ani Gmina Miejska Kraków nie jest uprawniona do wniesienia skargi. Interes prawny nie został bowiem naruszony. Przyjmuje się powszechnie, iż skargi w tym trybie nie mają charakteru skargi powszechnej. Nie każdy może wnieść skargę – podkreślał sędzia Mirosław Bator.
W dalszej części uzasadnienia sąd wskazał, iż także Gmina Miejska Kraków nie jest adresatem wojewódzkiej uchwały. – To, iż wszyscy chcielibyśmy żyć w czystym powietrzu, nie oznacza, iż wszyscy mamy prawo do skarżenia przepisów – konkludował sędzia.
„To nie koniec sprawy”
– Sąd niestety nie rozpatrzył zarzutów merytorycznie. Jedynie nie uznał interesu prawnego zaangażowanych osób – mówiła po rozprawie Ewa Lutomska z Polskiego Alarmu Smogowego. Osoby, które złożyły skargi nie poddają się. Już dziś zapowiadają, iż złożą skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego. – Sprawa nie pozostało zakończona. Mamy nadzieję, iż termin likwidacji starych, najbardziej zanieczyszczających powietrze kotłów, zostanie przywrócony – podkreśla Lutomska.
Po ogłoszeniu orzeczenia sprawę skomentował pełnomocnik skarżących. – Niestety, WSA uznał, iż opóźnienie wejścia w życie zakazu użytkowania tzw. kopciuchów nie narusza interesu prawnego skarżących. Stało się tak mimo tego, iż wykazaliśmy, w jaki sposób zanieczyszczenie powietrza przez kotły pozaklasowe wpływa negatywnie na codzienne życie mieszkańców. Jesteśmy bardzo zawiedzeni tym orzeczeniem. Jednak to jeszcze nie koniec sprawy. Zamierzamy złożyć skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego – powiedział radca prawny Miłosz Jakubowski z Frank Bold, pełnomocnik skarżących.
Do sprawy będziemy wracać.