Starostwo Otwockie przygotowało petycję dotyczącą odstrzału dzików. Pojawiają się one coraz częściej na terenie zabudowanym. Wchodzą na osiedla mieszkaniowe, penetrują przydomowe ogródki i niszczą infrastrukturę miejską.
Jednak w tej chwili samorząd nie może podjąć niezbędnych działań.
Problemem przepisy
Jak podkreśla starosta otwocki Tomasz Laskus, problemem są w tej chwili przepisy prawne.
— Urząd Wojewódzki twierdzi, iż są to zadania samorządów, ale Regionalna Izba Obrachunkowa to jest organ, który nas nadzoruje finansowo, twierdzi, iż my na ten cel powinniśmy dostać pieniądze wyłącznie od Urzędu Wojewódzkiego. W związku z tym, o ile gminy w naszym powiecie podejmują takie uchwały, Regionalna Izba Obrachunkowa te uchwały uchyla — twierdzi Laskus.
Nie można sfinansować odstrzału
To powoduje, iż nie ma możliwości prawnych, by sfinansować odłów czy odstrzał dzików. W związku z tym starosta planuje skierowanie petycji w tej sprawie do posłów i senatorów.
— Tu w gruncie rzeczy chodzi o prostą zmianę aktualnych przepisów prawa, o dopisanie możliwości, żeby jednostki samorządu terytorialnego miały możliwość finansowania redukcyjnego odstrzału, odłowu dzikiej zwierzyny. I tylko tyle. Tak, żeby Regionalna Izba Obrachunkowa mogła uznać te uchwały, które podejmujemy, za legalne — tłumaczy.
Ponad 1000 podpisów w dwa dni
Odzew pod petycją jest duży — w ciągu dwóch dni udało się zebrać ponad tysiąc podpisów. Zdaniem starosty w tej sprawie trzeba działać szybko, by nie doszło do tragedii.
— Ja się niestety obawiam, iż może sytuacja się potoczyć w taki sposób, iż dojdzie do tragedii, iż po prostu jakiś dzik staranuje przedszkolaka, staranuje jakieś dziecko, czego oczywiście nie chcielibyśmy, ale sytuacja jest już tak poważna, iż do tego może dojść — argumentuje.
Dokument wciąż można podpisywać – samorząd powiatu otwockiego zachęca do tego przypominając, iż każdy głos ma znaczenie i wzmacnia przekaz płynący od lokalnych społeczności. Po zakończeniu zbiórki podpisów petycja zostanie oficjalnie przekazana parlamentarzystom.
Inna sytuacja jest natomiast w Warszawie, bo miasto ma swoją spółkę — Lasy Miejskie — która może sfinansować takie działania i nie podlega kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej.