Colby zszokował część polskich analityków. Bartosiak: Jak FED wystawiający oceny moralne

1 tydzień temu
Zdjęcie: Jacek Bartosiak (Strategy&Future) Źródło: PAP / Albert Zawada


W Polsce wielu przez cały czas myśli, iż siła w stosunkach międzynarodowych zależy od postawy moralnej – mówi Jacek Bartosiak. – Zachowujemy się czasami, jak byśmy byli Bankiem Rezerwy Federalnej, tylko zamiast drukować dolary, drukujemy oceny moralne, które sami wystawiamy, sami oceniamy je w relacji do kursu innych zachowań i jeszcze uważamy, iż wszyscy powinni to stosować i uznawać za walutę. Tak nie jest – dodaje.


Punktem wyjścia najnowszej rozmowy Piotra Zychowicza z Jackiem Bartosiakiem na kanale "Historia realna" był wywiad Onetu z Elbridgem A. Colbym. To czołowy współpracownik ds. strategii Donalda Trumpa, który piastował bardzo wysokie funkcje w Pentagonie. W razie zwycięstwa Republikanina w wyborach prezydenckich jest typowany na sekretarza obrony.


Colby o potrzebie zakończenia wojny


Tezy Amerykanina wprawiły w zdumienie część polskiej opinii publicznej, która być może postrzega stosunki między państwami w kategoriach moralności i walki dobra ze złem. Bartosiak tłumaczył, iż w słowach Colby’ego nie ma absolutnie niczego zaskakującego. Amerykanin powiedział m.in., iż trzeba zakończyć wojnę rosyjsko-ukraińską i pogodzić się z tym, iż Ukraina nie odzyska swojej granicy z 1991 roku.


Bartosiak: Nie powiedział niczego zaskakującego


Ekspert Strategy & Future ds. geopolityki i strategii polityczno-wojskowej przypomniał, iż Colby nie mówi nic zaskakującego ani rewolucyjnego. Zdaniem Bartosiaka to zaskoczenie w Polsce pokazuje, w jakim nieistniejącym paradygmacie żyjemy, wyobrażając sobie stosunki międzynarodowe.


Trzy frakcje strategiczne w USA


Bartosiak wskazał, iż w amerykańskiej debacie strategicznej ścierają się w tej chwili trzy koncepcje: colbizm, reaganizm i utrzymania prymatu USA. W jego ocenie ta, którą nazywa colbizmem, jest najłagodniejsza, najkorzystniejsza dla Polski i daje największe szanse na światowy pokój. Z kolei reaganizm zmierza w kierunku decouplingu i militaryzmu względem Chin, co może doprowadzić najpierw do wielkiej wojny finansowej, a następnie kinetycznej, a choćby nuklearnej. Takie niebezpieczeństwo zdaniem Bartosiaka niesie za sobą także koncepcja utrzymania prymatu USA bez względu na realną strukturę sił.


Colbizm najłagodniejszy dla Polski?


Jak tłumaczył analityk S&F, colbizm zakłada bardziej defensywną postawę USA wobec Chin. To priorytet na Pacyfik, z przygotowanie się do obrony na pierwszym łańcuchu wysp, a także wzmocnienie sojuszników oraz pomaganie im w stworzeniu równowag sił, ale bez broni jądrowej i dużej ilości wojsk amerykańskich na Tajwanie. Jednocześnie Colby uważa, iż Europa jest w stanie samodzielnie balansować się wobec Rosji i, iż nie wolno dopuścić do trwałego sojuszu Moskwy z Pekinem. Bartosiak ocenił, iż jest to strategia rozsądniejsza od dwóch pozostałych rozpatrywanych przez Waszyngton, co w Polsce nie jest do końca rozumiane.


Bartosiak dodał, iż według Colby’ego odejście Amerykanów na Pacyfik jest nieuniknione. – Odbiera nam to błogość adopcji strategicznej, którą zaliczyliśmy od lat 90., iż poważnymi sprawami strategii i bezpieczeństwa zajmowali się Amerykanie i NATO, a nie my. Nasze elity nie musiały się tym zajmować, więc oczywiście, iż nie chcą teraz słyszeć o czymś takim. Bo wtedy trzeba zająć się poważnymi sprawami państwa. Samodzielnie, ewentualnie w doraźnych sojuszach, kształtować swoje otoczenie geopolityczne i warunki bezpieczeństwa – powiedział analityk.


Siła w stosunkach międzynarodowych nie zależy od postawy moralnej


Colby zapytany przez dziennikarza Onetu o negocjowanie z Putinem, odpowiedział, iż przecież Amerykanie negocjowali w przeszłości z Mao Tse-Tungiem czy Józefem Stalinem.


Piotr Zychowicz zwrócił uwagę, iż dla znaczącej części polskich analityków jest to szokujące, ponieważ postrzegają świat jako "dobro" i "zło", w którym ze złymi się nie rozmawia.


– Mało tego. My jesteśmy na szpicy dobra – dodał Bartosiak, odnosząc się do wspomnianego stanu moralnego uniesienia niektórych analityków. – Jesteśmy przedmurzem. Jesteśmy kimś, kto uważa, iż siła w stosunkach międzynarodowych zależy od postawy moralnej, od dawania świadectwa moralnego. Zastanawiam się, według jakich kryteriów i kto jest arbitrem tych kryteriów. Zachowujemy się czasami, jak byśmy byli Bankiem Rezerwy Federalnej (FED), tylko zamiast drukować dolary, drukujemy oceny moralne, które sami wystawiamy, sami oceniamy je w relacji do kursu innych zachowań i jeszcze uważamy, iż wszyscy powinni to stosować i uznawać za walutę. Tak nie jest – powiedział Jacek Bartosiak.


W dalszej części programu Bartosiak rozwinął koncepcję Elbridga Colby’ego, podkreślając, iż największą wartością na świecie jest pokój, a wojna stanowi efekt indolencji geopolitycznej.


twitterCzytaj też:My się czerwonej linii nie boimyCzytaj też:"Nie taki był deal". Bartosiak o rywalizacji Chin z USA
Idź do oryginalnego materiału