Co kryje się za sprzeciwem wobec Zielonego Ładu?

1 tydzień temu

W reakcji na protesty rolników, które wiosną przetoczyły się przez Polskę, jeden z niewątpliwych autorytetów, z profesorskim tytułem i doświadczeniem w obszarze zielonej transformacji, napisał na LinkedInie post zaczynający się od słów: «Chyba dziś straciłem kontakt z rzeczywistością społeczną (…). Nie potrafię zrozumieć/ zaakceptować wyniku badania, jakie #IPSOS przeprowadził dla OKO.press i tokfm pod hasłem: „Rolnicy protestują przeciwko wyższym kosztom produkcji rolnej w wyniku przyjmowanego przez UE Zielonego Ładu”». I dalej następuje „lista zdziwień”, iż Polacy boją się Zielonego Ładu i nikt już nie chce być „po zielonej stronie”.

Takie niezrozumienie nastrojów społecznych towarzyszących zielonej transformacji jest powszechne w naszej debacie publicznej. Można je było obserwować przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, gdy wieszczono koniec zielonej transformacji w związku z ryzykiem wygranej „populistycznych” partii prawicowych. Utrzymanie sterów Komisji Europejskiej przez Ursulę von der Leyen, która gwałtownie zapowiedziała kontynuację Zielonego Ładu, uspokoiło te obawy. Czy jednak faktycznie problem polega na irracjonalnym oporze antyekologicznych zacofańców, nierozumiejących potrzeby odejścia od paliw kopalnych?

Czym jest Zielony Ład?

Takie przekonanie dużej części elit opiniotwórczych wynika raczej z niezrozumienia głębokich emocji i odbioru Zielonego Ładu przez różne grupy społeczne, jak również z braku pogłębionej dyskusji nad celami i sposobem wdrażania tego strategicznego programu Unii Europejskiej.

Najczęstszym błędem jest utożsamianie Europejskiego Zielonego Ładu (EZŁ), przyjętego na początku poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej w grudniu 2019 r., z reformą rolnictwa (czemu pewnie sprzyja zawarta w nazwie „zieloność”).

Tymczasem produkcja rolno-spożywcza stanowi tylko jeden z wielu obszarów, które obejmuje EZŁ, w dodatku wcale nie najistotniejszy. Zaproponowane do tej pory zmiany miały raczej charakter „balona próbnego”, przygotowującego na bardziej zdecydowane działania, takie jak objęcie całego sektora europejskim systemem handlu emisjami ETS czy redukcja emisji metanu w rolnictwie. W porównaniu z tym, jakie konsekwencje społeczno-ekonomiczne mogłyby mieć te działania, wprowadzenie regulacji dotyczących ochrony gleb i bioróżnorodności przez ograniczenie wykorzystania nawozów i środków ochrony roślin czy ugorowanie kilku procent areału to zaledwie przygrywka.

Do myślenia daje zatem fakt, iż te w gruncie rzeczy dość łagodne i niemające większego znaczenia dla kondycji rolnictwa propozycje doprowadziły do masowych protestów rolników w zdecydowanej większości państw Unii Europejskiej. Można to tłumaczyć brakiem dobrej komunikacji dotyczącej EZŁ, upolitycznieniem tematu i wykorzystaniem rolników przed wyborami do Parlamentu Europejskiego czy też nagromadzonymi wśród rolników emocjami.

Idź do oryginalnego materiału