Miesiąc temu pisaliśmy o planowanym przetargu, który ma wyłonić firmę zajmującą się zapewnieniem bezpieczeństwa na pływalni Jagiellonka. Docelowo MOSiR chciał, by zajęła się tym Fundacja Wodna Służba Ratownicza, która już świadczy dla nich tego rodzaju usługi w płockim aquaparku.
CZYTAJ TEŻ: CIEMNE CHMURY NAD PRACOWNIKAMI PŁOCKIEGO BASENU? NSZZ SOLIDARNOŚĆ NAGŁAŚNIA PROTEST
Pomysł nie spodobał się zarówno części aktualnie zatrudnionych ratowników, którzy mieliby zostać przeniesieni na Podolankę, jak i związkowcom. W związku z tym, powstała choćby internetowa petycja.
- Apelujemy do Rady Miasta Płock oraz Prezydenta Miasta Płocka Andrzeja Nowakowskiego o rezygnację z planów outsourcingu obsługi ratowniczej pływalni Jagiellonka i utrzymanie dotychczasowego zespołu ratowników wodnych na tym obiekcie. Nie zgadzamy się także na przenoszenie ratowników na inne pływalnie - czytamy w dokumencie.
MOSiR wydał wówczas oświadczenie, w którym wskazał, iż decyzja została podjęta ze względu na wieloletnie problemy kadrowe i ryzyko braku ciągłości obsady ratowniczej. Podkreślił przy tym, iż nie zamierza rozwiązywać umów z żadnym z ratowników.
Kontrola Inspekcji Pracy. Wykazano nieprawidłowości
W sprawę zaangażowała się poseł na sejm RP Wioletta Kulpa, która zawnioskowała do Głównego Inspektora Pracy o przeprowadzenie kontroli. Objęła ona zarówno MOSiR, jak i fundację z Wrocławia.
Powodem miały być niepokojące informacje docierające od pracowników.
Po pierwsze ratownicy byli zatrudniani niemal wyłącznie na podstawie umów-zleceń, co wykluczało stosowanie przepisów kodeksu pracy. Ze względu na to, mieli oni pracować choćby 16 h dziennie, co doprowadzało do problemów zdrowotnych, przemęczenia i braku możliwości korzystania z podstawowych praw pracowniczych (wyjścia do toalety, zjedzenie posiłku). Po drugie, zewnętrzna firma w dużej mierze zatrudniała obcokrajowców, których predyspozycje czy doświadczenie miały budzić wątpliwości.
- Wreszcie eliminuje się płockich, zasłużonych ratowników, na rzecz mieszkańców innych miast. Może prościej w tym przypadku byłoby ze strony Prezydenta Miasta Płocka pozbyć się jednej osoby - prezesa tej spółki, co prawdopodobnie poprawiłoby relacje między pracownikami, a zarządem, zamiast pozbywać się blisko 40 ratowników z firmy - dodała Kulpa.
Choć z przesłanych nam przez poseł informacji kontrola w MOSiRze nie dobiegła jeszcze końca, ta przeprowadzona w fundacji Wodna Służba Ratownicza faktycznie wykazała nieprawidłowości.
- Dotyczyły one w szczególności przekroczenia liczby godzin pracy dopuszczalnych w dokumentach legalizujących zatrudnienie. Stwierdzono przypadki nielegalnego powierzania wykonywania pracy. Stwierdzono również naruszenia przepisów BHP - poinformowała Urszula Langer, zastępca Głównego Inspektora Pracy.
Naruszenia obejmowały m.in. dopuszczanie ratowników do pracy bez aktualnych badań lekarskich czy nieprzedstawienie oceny ryzyka zawodowego uwzględniającej zagrożenia wynikające z warunków panujących w miejscu pracy, w tym ekspozycji na czynniki szkodliwe (np. chlor).
Znamy odpowiedź MOSiR-u
O odniesienie się do wyników kontroli poprosiliśmy również Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji.
- Z odpowiedzi otrzymanej przez Panią Poseł nie wynika, iż nieprawidłowości ujawnione w toku kontroli dotyczyły ratowników lub pracowników WSR zatrudnionych na naszym obiekcie. Tym bardziej, iż zgodnie z treścią otrzymanego dokumenty, na obiektach MOSiR pracują wyłącznie osoby zatrudnione na podstawie umów zlecenia, co wyłącza stosowanie przepisów Kodeksu pracy, a kontroli podlegała cała firma, obsługująca ponad 100 obiektów w Polsce - odpowiedział Konrad Iwański, dyrektor biura komunikacji w MOSiRze.
Zapytaliśmy również o to, czy spółka zamierza kontynuować współpracę z fundacją.
- Tak. Skupiamy się na tym, jaki poziom bezpieczeństwa gwarantują ich ratownicy i jak reagują gdy ktoś potrzebuje pomocy. Tym samym podtrzymujemy, iż poziom usług świadczonych przez firmę nie budzi żadnych zastrzeżeń i gwarantuje wysoki poziom bezpieczeństwa - dodał Iwański.