
W sercu Zatoki Puckiej, gdzie delikatne przybrzeżne wody spotykają się z falami Morza Bałtyckiego, rozgrywa się subtelna, ale ważna rewolucja. Naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego, we współpracy z Fundacją MARE i pod auspicjami sponsora strategicznego – firmy z branży ubezpieczeniowej, podjęli ambitne wyzwanie przywrócenia podwodnych łąk trawy morskiej.
Ten pilotażowy projekt, zainicjowany we wrześniu br., nie ogranicza się do prostej rekultywacji roślinności. Stanowi on kompleksową próbę odtworzenia zrównoważonego ekosystemu, który uległ degradacji w wyniku dekad antropogenicznej presji. – Rewilding [ponowne zdziczenie – red.] polega na tworzeniu takich warunków, w których natura może samodzielnie się regenerować – podkreśla Olga Sarna, prezeska Fundacji MARE. Niniejsza analiza, oparta na rozmowach z kluczowymi badaczkami – dr Aleksandrą Zgrundo i dr Iloną Złoch – ukazuje, jak precyzyjna nauka splata się z pasją ochrony morskich habitatów, oferując nadzieję na regenerację Bałtyku.

Precyzja w służbie natury
Centralnym elementem projektu jest gatunek Zostera marina, endemiczna trawa morska, która niegdyś dominowała w tych wodach. Zdecydowano się przenieść lokalne gatunki, by uniknąć obcych i lepiej dopasować je do warunków zatoki.
– Do odtwarzania łąk wybrałyśmy metodę transplantacji rodzimej trawy morskiej Zostera marina. Oznacza to, iż materiał sadzeniowy pochodzi z lokalnych populacji i jest przenoszony w miejsca, gdzie dawniej występowały łąki podwodne – wyjaśnia dr Zgrundo.
Proces rozpoczyna się od przygotowania eksperymentalnych poletek o powierzchni 4×4 m przez zespoły płetwonurków, którzy manualnie umieszczają rhizomy – podziemne pędy – w osadach dennych. Testowane są różnorodne strategie sadzenia, w tym warianty gęstości i głębokości, by zidentyfikować optymalne warunki zakorzenienia i wzrostu. Pięć takich działek, w tym jedną kontrolną, zlokalizowano we wewnętrznej części Zatoki, co pozwala na rygorystyczną ewaluację efektywności. Projekt nie dotyczy tylko roślin. Chodzi bowiem o odbudowę całego ekosystemu.
– Najważniejszym celem jest przywrócenie naturalnych siedlisk, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były charakterystycznym elementem Zatoki Puckiej – podkreślają badaczki.
Łąki trawy morskiej pełnią multifunkcyjne role: stabilizują osady denne, filtrują zawiesiny, sekwestrują dwutlenek węgla (nawet 10,7 kg CO₂ na metr kwadratowy) oraz służą jako inkubatory bioróżnorodności. W kontekście globalnych zmian klimatycznych, te podwodne habitaty stają się kluczowymi magazynami „błękitnego węgla”, łagodząc skutki ocieplenia i eutrofizacji – procesu nadmiernego nawożenia wód azotem i fosforem, który od lat 60. XX wieku zredukował powierzchnię łąk o około 80 procent.

Bioróżnorodność na fali
Korzyści dla bioróżnorodności są nieocenione. Zdegradowane dno przekształca się w tętniące życiem podmorskie ogrody. – Łąki podwodne to prawdziwe podmorskie ogrody – stanowią siedlisko dla ryb, skorupiaków, mięczaków czy bezkręgowców przydennych. Dają schronienie narybkowi, który w gęstwinie liści znajduje bezpieczne miejsce przed drapieżnikami – opisuje dr Złoch. Skorzystają gatunki przybrzeżne, takie jak ryby, krewetki, kraby, małże i ślimaki, a z czasem mogą pojawić się inne makrofity, wzbogacając florę. Ta regeneracja wzmacnia lokalne sieci troficzne, przywracając równowagę ekologiczną i zwiększając odporność ekosystemu na zewnętrzne perturbacje.

Realizacja przedsięwzięcia nie obywa się jednak bez przeszkód. – Największym wyzwaniem jest sama specyfika Zatoki Puckiej. Mamy tu stosunkowo niskie zasolenie, a falowanie czy presja rekreacyjna i rybacka stanowią czynniki mechanicznie niszczące roślinność – przyznaje dr Zgrundo.
Projekt jest na wczesnym etapie, więc zmiany w jakości wody nie są jeszcze widoczne.
– Czas, który upłynął jest za krótki, aby zaobserwować zmiany w jakości środowiska – tłumaczą badaczki. Jednak w przyszłości spodziewają się poprawy przejrzystości i redukcji eutrofizacji. To proces powolny, ale najważniejszy w walce z nadmiernym nawożeniem wód.

- Czytaj także: Beton leje się nad Bałtykiem. Moloch w Pobierowie, apartamenty na plaży
Od płetwonurków po dokumentację cyfrową
Monitorowanie skuteczności opiera się na badaniach in situ:
- regularnych kontrolach płetwonurkowych,
- pomiarach wzrostu i powierzchni zajętej przez rośliny,
- dokumentacji fotograficznej i wideo.
– Dzięki temu możemy ocenić, jak łąki rozwijają się w czasie i jakie czynniki wpływają na ich powodzenie – podkreślają.
Projekt ma charakter pilotażowy, z perspektywą rozszerzenia na inne obszary Bałtyku, takie jak Zatoka Gdańska, Zalew Wiślany czy Zalew Szczeciński.
– Naszym marzeniem jest przeniesienie tych działań na kolejne rejony akwenu. Zarówno w Polsce, jak i w ramach współpracy międzynarodowej – mówią naukowczynie. Podkreślają jednak, iż będą unikać wielkoskalowych interwencji. Zamierzają stawiać na stopniową poprawę jakości wody i naturalną sukcesję.
Edukacja odgrywa tu kluczową rolę. – Od początku zależało nam, aby lokalna społeczność czuła się współodpowiedzialna za projekt – wyjaśniają. Przygotowano materiały popularyzatorskie i filmy ukazujące podwodne życie oraz znaczenie odbudowy łąk.
W szerszej perspektywie, doświadczenia z Zatoki Puckiej mogą stać się fundamentem krajowych programów ochrony. – Chcemy, aby doświadczenia z tego projektu stały się podstawą do tworzenia krajowych programów ochrony siedlisk podwodnych – planują. Łączą ochronę bierną z czynną rekultywacją, jak sadzenie trawy czy renaturyzacja siedlisk przybrzeżnych.
Współpraca międzynarodowa jest istotna: czerpano z doświadczeń Niemiec, Szwecji i Holandii. – To pokazuje, jak ważna jest wymiana doświadczeń i międzynarodowe wsparcie – dodają.
- Czytaj także: Znikną dorsze i śledzie z Bałtyku? Populacje w krytycznym stanie
Współodpowiedzialność
Integralną częścią inicjatywy jest edukacja, budująca poczucie współodpowiedzialności. – Od początku zależało nam, aby lokalna społeczność czuła się współodpowiedzialna za projekt. Przygotowaliśmy materiały popularyzatorskie i filmy, które pokazują, jak wygląda życie pod wodą i dlaczego odbudowa łąk ma znaczenie – wyjaśnia dr Zgrundo. Dla rybaków oznacza to stabilizację zasobów rybnych, dla turystów – wzbogacenie atrakcji, a dla mieszkańców – wzmocnienie regionalnej tożsamości. Reakcje są entuzjastyczne: – Spotkaliśmy się z dużym zainteresowaniem i życzliwością. Wiele osób dopytuje o postępy – relacjonuje dr Złoch.

– Zmiana klimatu jest ogromnym wyzwaniem. Rosnące temperatury i zmniejszające się zasolenie wpływają na kondycję trawy morskiej i jej zdolność do regeneracji. Dlatego tak ważne jest, aby działać teraz – zanim te procesy będą trudne do odwrócenia – ostrzega dr Zgrundo.
Łąki pochłaniają węgiel, pomagając w walce ze zmianami klimatu i skutkami działalności człowieka.
– Największą satysfakcję daje nam obserwowanie pierwszych oznak zakorzenienia się posadzonych roślin. I świadomość, iż dzięki pracy wielu osób w Zatoce Puckiej ponownie mogą rozwijać się podwodne łąki – podsumowują. W dobie kryzysu ekologicznego, odbudowa Zatoki Puckiej staje się paradygmatem nadziei. Jest przypomnieniem, iż Bałtyk, nasze wspólne dziedzictwo, zasługuje na ochronę.


















