Kilka tygodni temu Karol Nawrocki ogłosił, iż szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego będzie były dyrektor Wojskowego Biura Historycznego oraz były członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej Sławomir Cenckiewicz. Ta nominacja wywołała skrajne emocje. Bowiem to ten sam historyk, na którym ciążą zarzuty prokuratorskie o ujawnienie tajemnic wojska.
Jak tłumaczył ostatnio rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński, "w związku z postawionymi zarzutami karnymi Sławomir Cenckiewiczowi za ujawnienie tajemnicy państwowej nie ma dostępu do informacji niejawnych".
Afera wokół Cenckiewicza. Szef BBN odpowiada Dobrzyńskiemu
Choć uprawnienia te zostały przyszłemu szefowi BBN cofnięte, to Wojewódzki Sąd Administracyjny tę decyzję uchylił. KPRM gwałtownie na to zareagowała. "5 sierpnia 2025 r. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wniosła skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego od wyroków WSA z dnia 17 czerwca br. w przedmiocie cofnięcia poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych p. Sławomira Cenckiewicza" – napisał na platformie X Dobrzyński.
Do tego komunikatu odniósł się sam Cenckiewicz. "Przyjmuję warunki wojny! Ostatnie zdanie – pozostawiam prawnikom" – podkreślił.
O tę kwestię pytany był też we wtorek minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
– W tle – choć to nie jest przedmiotem tej procedury – jest kwestia zarzutów, które Cenckiewicz otrzymał właśnie za ujawnienie tajemnicy. Jest więc pytanie, czy ktoś, kto tak lekko ujawnia tajemnice w kampanii wyborczej PiS, powinien tymi tajemnicami w jakikolwiek sposób dysponować – mówił w programie "Polityczne graffiti" na antenie Polsat News.
Minister wskazał, iż "Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ma prawo do oceny, czy ktoś daje gwarancję, jeżeli chodzi o zachowanie tajemnicy, czy nie".