Cejrowski: Zełenski wyłudzał metodą "na wnuczka". Odlot na prawicy

2 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl


Wiadomo, po Wojciechu Cejrowskim można się spodziewać wszystkiego. Oprócz przyznania do błędu. Gdy choćby część prawicy zaczyna się dystansować do Trumpa lub ten dystans udawać, on jest zachwycony - pisze Grzegorz Wysocki w felietonie dla Gazeta.pl.
Kampania (nie tylko) na papierze. To prawda, czytam papierową prasę i wcale nie mam 80 lat. Wciąż chodzę po nią do kiosku, choć niedługo nie będę miał dokąd. Póki jednak nie padnie ostatni kiosk w Łodzi, będę wam tu zdawał raporty z lektur, ze szczególnym uwzględnieniem tygodników prawych i sprawiedliwych, po które czytelnicy Gazety - jak się zdaje - sięgają jeszcze rzadziej i mniej chętnie. Do pism "samych swoich" czy internetu również będę zerkał. Przeglądy zacząłem od wywiadów z Nawrockim, "tonącego Trzaskowskiego" oraz "Kandydata Zero".


REKLAMA


Marzec, do wiosny jeszcze trochę, ale już obrodziło amerykanistami. Od prawa do lewa, od konserwatystów przez liberałów po lewicowców. Kandydat na prezydenta, który nie zna się na Ameryce i Trumpie, który nie zna na pamięć wszystkich Stanów i głównych wątków autobiograficznej książki Vance’a? Cóż, spokojnie może sobie odpuścić dalsze zbieranie podpisów i wypisać z dalszej gry, bowiem jest bez szans. Naród amerykanistów nie wybierze przecież skończonego ignoranta.
Tak więc zdaje się, iż amerykanistami zostali dzisiaj już absolutnie wszyscy. Zatrzymajcie kogokolwiek na ulicy, zagadajcie w kolejce po mięso czy inne karczochy, przetestujcie sąsiada na klatce - sami specjaliści od Ameryki! Jak tak dalej pójdzie, w Polsce nie będzie konieczny - jak wieszczy prawica - "wariant rumuński", czyli unieważnienie werdyktu po wyborach. U nas unieważni się wybory prezydenckie kilka tygodni przed głosowaniem. W końcu wybory już się odbyły (w Ameryce), więc po co dublować?


Zobacz wideo Prezydent wciąż wierzy, iż powstanie u nas Fort Trump


Zełenskiego metoda "na wnuczka"
I oczywiście, iż amerykanistami mianowali się ochoczo wszyscy publicyści i komentatorzy a, amerykanistą największym z wielkich jest oczywiście Wojciech Cejrowski, który - jak wielu innych publicystów i komentatorów, choć on oczywiście zawsze bardziej - zna się wybitnie na wszystkim. Czytam go uważnie od lat, taka perwersyjna słabostka, i cóż, nie przypominam sobie ani jednego tematu, na którym znałby się gorzej od prawdziwych ekspertów (tak, uspokajam, tacy wciąż istnieją).
Czy i tym razem Wojciech Cejrowski ma dla swoich czytelników Wybitną i Wyjaśniającą Wszystko Teorię? Sięgam do najnowszego numeru tygodnika "Do Rzeczy". A jakże! Otóż słynny WC Kowboj twierdzi wprost, iż Wołodymyr Zełenski stosuje, a adekwatnie stosował, wobec Ameryki popularną metodę wyłudzenia "na wnuczka": "wyłudzający podawał się za zaginionego wnyka i przekonywał łatwowierną starszą osobę, by mu udzieliła pomocy finansowej. [...] I nie ma znaczenia, iż starsza osoba płaciła dobrowolnie - wyłudzenie tym różni się od kradzieży, iż przestępca doprowadza ofiarę do stanu, w którym ofiara płaci z własnej woli".


Zagadka: a kto robi w tej analogii za naiwnego staruszka? Ha, oczywiście, iż skoro wnuczkiem był Zełenski, to staruszkiem Joe Biden. Cejrowski: "Obecnie do domu (białego), w którym mieszkał dziadek Biden, przyszli ludzie mniej naiwni, odkryli przestępstwo i zabrali się do odzyskiwania forsy".
I jasne, iż nie przeczytają państwo o tym, dlaczego Biden pomagał Ukrainie (czy raczej - mówi Cejrowski - "dawał się naciągać"). Nieistotne, kto zaatakował kogo. Nieistotni są oczywiście sami Ukraińcy i jakieś tam ich zdanie, jakieś mrzonki o suwerenności, o wolnej Ukrainie. Pisze np. Cejrowski o obrażonym Zełenskim: "Uważa, iż takie spotkanie to ukłon w stronę Putina. Ma rację. Tylko co konkretnego z tej jego racji wynika? Nic". W przeciwieństwie do racji Wojciecha Cejrowskiego tak klarownie i sugestywnie wyłożonych czytelnikom. Naprawdę zdumiewa mnie, iż Cejrowski jeszcze nie lata jako doradca z Trumpem. I iż główny spór między Trumpem a Putinem nie dotyczy tego, który z nich zabierze ze sobą geniusza Cejrowskiego.
Krótko mówiąc: Amerykanom się wszelkie ukraińskie złoża należą, bo przecież mają do odzyskania całe setki miliardów dolarów, tj. forsy "wyłudzonej" i "sprzeniewierzonej" (to cudzysłowy ode mnie, u Cejrowskiego bez) w ramach "pomocy wojskowej" (to z kolei cudzysłów Cejrowskiego). I jeszcze: "Gwarancją bezpieczeństwa Ukrainy będą nie czołgi i broń, ale koncesje na wydobycie, bo koncesje oznaczają amerykańskie przedsiębiorstwa, dzierżawy i inwestycje na terenie Ukrainy Zachodniej. A na Ukrainie Wschodniej będzie rządził Rusek, tak jak kiedyś w Niemczech Wschodnich".
Wszystko jasne! Skoro Wojciech Cejrowski już dokonał oficjalnego podziału i potwierdził na łamach "Do Rzeczy" powstanie dwóch osobnych państw, to myślę, iż żadne dalsze rozmowy pokojowe nie mają większego sensu. Wielki Amerykanista przemówił, misja skończona.


(PS. Czy ktoś już powiadomił Biały Dom? Może przynajmniej Dominik Tarczyński wysłał stosownego tweeta?)
Wildstein o dwóch twarzach Trumpa
Tymczasem na łamach tygodnika "Sieci" mała niespodzianka. Z naciskiem na "mała", ale zawsze. Bronisław Wildstein w felietonie pt. "Dwie twarze Trumpa" jakby próbował się kajać, choć oczywiście - jak to zawsze w przypadku reprezentantów gatunku Publicysta Polski - idzie to opornie. Ale posłuchajmy: "Wybór Trumpa na stanowisko prezydenta USA witałem z nadzieją. Okazuje się, iż powinien jej towarzyszyć co najmniej taki sam niepokój".
Skomentuję w języku prezydenta Trumpa, choć cisną się na usta przykłady dużo mniej parlamentarne: No kidding?!
Co do tytułowych dwóch twarzy prezydenta, to oczywiście bardzo się Wildsteinowi podoba, jak Trump "z impetem rozpoczął kontrrewolucję w swoim kraju, co automatycznie przełożyło się na powstrzymanie ideologicznego walca, który przetacza się przez cały Zachód i niszczy jego cywilizację", ale - surprise, surprise! - okazało się zarazem, iż nowy lider USA potraktował hasło America first tak dosłownie, iż "podważa ono zasady cywilizacji zachodniej i Stanów jako państwa, które wyrasta z kultury chrześcijańskiej i jej moralnego porządku".


I choć Wildstein w dalszym ciągu fantazjuje po swojemu o kontrrewolucyjnym sojuszu Trumpa/Ameryki z konserwatywną Europą Środkowo-Wschodnią ("Niestety otoczenie Trumpa wydaje się w dużej mierze przyjmować tradycjonalne uzasadnienia imperializmu Putina"), to mimo wszystko - zupełnie serio - doceniam wspomniane posypanie głowy popiołem albo takie np. fragmenty felietonu:


Stosunek Trumpa do Ukrainy to wyraz egoizmu narodowego, który uzasadniony jest wyłącznie pozycją siły. Bo to nie tylko przejęcie kremlowskiej propagandy w opisie samej wojny, ale i próba zarobienia na niej, czyli wyeksploatowania zniszczonej wojną Ukrainy. Trump domagał się przekazania USA ukraińskich minerałów jako rekompensaty za pomoc wojenną, która nie była obwarowana żadnymi warunkami, i to naliczoną z lichwiarskim procentem w odniesieniu do nieprawdziwych danych.


Niby nic i niby oczywistość, ale i tak cieszy. A Wojciech Cejrowski mógłby czasami zerknąć do konkurencyjnego tygodnika i sprawdzić, co tam koledzy wypisują. Chociaż, zaraz... (patrz: niżej).
Co najmniej autorytarny reżim Tuska
To na koniec jeszcze słowo o początku, czyli wstępniaku Jacka Karnowskiego na łamach tych samych "Sieci". Dowiadujemy się z niego, iż już dzisiaj system demokratyczny w Polsce "w dużej mierze obumarł", a to z powodu odebrania PiS subwencji. Osobiście wystrzegam się politycznego, a tym bardziej partyjnego schadenfreude, iż oni wcześniej nam, to teraz my im, ale nie zmienia to faktu, iż słychać chichot historii, gdy naczelny pisma tak prawego i sprawiedliwego, tak głośno i jednoznacznie wspierającego od lat PiS, pisze nagle o tym, iż "przecież demokracja bez elementarnie równego traktowania uczestników staje się jedynie fasadą". No prawda, prawda, chłopie, ale gdzie byłeś w latach 2015-2023, gdy nie brakowało przykładów "fasadowej demokracji"?
Karnowski pisze również, iż "środowiska republikańskie w USA coraz wyraźniej widzą, iż natura władzy Tuska jest co najmniej autorytarna". I dalej: "Również zdaniem prezydenta Andrzeja Dudy, prezydent Donald Trump jest "absolutnie uwrażliwiony" na represje ze strony głównego nurtu pseudoliberałów, bo sam ich doświadczył i rozumie, o czym jest mowa".


O tak, myślę, iż w ogóle wszyscy Amerykanie, ze szczególnym uwzględnieniem republikanów, a z Donaldem Trumpem na czele, zajęci są teraz głównie Polską, ze szczególnym uwzględnieniem naszej parszywej klasy politycznej, a z prześladowaniami pisowców na czele. Słyszałem wręcz plotkę, iż co Morawiecki z Sasinem przepuścili na wybory kopertowe, to Trump odzyska w minerałach od Zełenskiego i odda co do miliona Tuskowi z Bodnarem, by ci już więcej nie ścigali Bogu ducha winnych patriotów!
Idź do oryginalnego materiału