W środę (15.03.2023) premier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu dziennikarzowi portalu Energetyka24, Jakubowi Wiechowi. Tematem rozmowy była m.in. ustawa wiatrakowa likwidująca zasadę 10H oraz polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Oto, co Morawiecki powiedział o ustawie wprowadzającej 700 metrów jako minimalną odległość wiatraków od domów:
Jest to ustawa kompromisowa. Ustawa, która z jednej strony we adekwatny sposób adresuje wszystkie obawy tych, którzy nie chcieli mieć wiatraków blisko. 700 metrów to już nie jest blisko. Dodatkowo są jeszcze takie mechanizmy, które oprócz tych 700 metrów zabezpieczają przed hałasem, przed jakimkolwiek złym wpływem wiatraków na mir domowy, na życie mieszkańców. To właśnie dlatego, iż w latach 2008-2015 dochodziło do absolutnych nadużyć w tym zakresie, społeczeństwo w ogromnej swojej części zbuntowało się w roku 2015 przeciw wiatrakom w ogóle i wahadełko wychyliło się diametralnie w drugą stronę. Najpierw wolna amerykanka, a potem my – odpowiadając na te obawy ludzi – po prostu doprowadziliśmy do bardzo mocnego powstrzymania. Nie całkowitego zatrzymania, bądźmy uczciwi, ponieważ wiatraki, farmy wiatrowe powstawały, ale rzeczywiście w wolnym tempie, a dzisiaj przecież energia z wiatru mogłaby nam pomóc zaoszczędzić na drogim węglu, na drogim gazie, czy na innych nośnikach energii. W związku z tym my doprowadziliśmy do tego kompromisu i oceniam ten kompromis jako dobre rozwiązanie. Jest to teraz potężna możliwość na budowę farm wiatrowych na lądzie. A chcemy również budować farmy na morzu. Co najmniej 6-7 GW mocy już do roku 2030-2031, a w kolejnych okresach kolejne 3-4, a więc będzie to duże, potężne i mocno stabilizujące ze względu na swoją dostępność, na dostępność energii w tym źródle, źródło energii dla Rzeczypospolitej.
Odpowiadając na pytanie, czy odległość 500 metrów nie byłaby dla Polski korzystniejsza, Morawiecki odparł, iż „być może byłoby to korzystniejsze z punktu widzenia liczby farm wiatrowych, które mogłyby powstać, ale prawdopodobnie miałoby mniejszą akceptację społeczną”. – W tym przypadku mir domowy, spokój, pokój społeczny i spokój jest dla nas również bardzo istotną wartością – zapewnił Morawiecki.
Tłumaczenie Morawieckiego można skomentować tak, jak w „Kochaj albo rzuć” Kargul skomentował tłumaczenie prawnika informującego o spadku po zmarłym bracie Pawlaka: Machlaczy jak u nas z nawozami. Zobaczmy zatem, na czym polega owo machlaczenie premiera.
Po pierwsze – likwidacja 10H nie jest żadnym kompromisem tylko złamaniem umowy społecznej, dzięki której PiS wygrał wybory w 2015 roku. Będąc w opozycji PiS złożył w Sejmie projekt ustawy odsuwającej wiatraki od domów na odległość 3 kilometrów. Po wygranych wyborach wprowadził w 2016 roku zasadę 10H, co w praktyce oznaczało 1,5-2 kilometrów. W 2018 roku znowelizował te ustawę wydłużając ważność pozwoleń na budowę dla wiatraków, które nie spełniały wymogu 10H. A w 2023 roku zmniejszył odległość do 700 metrów, z powrotem otwierając drzwi dla wiatrakowej patologii. Tak wygląda „wiarygodność” Prawa i Sprawiedliwości.
Po drugie – jedynym mechanizmem, który zabezpieczał ludzi przed negatywnym wpływem wiatraków, była zasada 10H, a tę PiS właśnie zlikwidował. Żadne inne przepisy nie powstrzymywały wiatrakowej patologii. Ani konieczność sporządzenia oceny oddziaływania na środowisko, ani symulacja oddziaływania hałasu, ani konsultacje społeczne. I to właśnie dlatego społeczeństwo „zbuntowało się przeciw wiatrakom w ogóle”, a PiS doszedł do władzy. Wtedy wybór był następujący: nie chcesz wiatraków obok domu, to głosuj na PiS. Teraz sytuacja wygląda tak: nie chcesz wiatraków obok domów, ale PiS sprawił, iż ci je postawią.
Po trzecie – energia z wiatru nie pomoże „zaoszczędzić na drogim węglu, na drogim gazie”, ponieważ jest to energia niestabilna wymagająca wsparcia ze strony stabilnych nośników energii, czyli właśnie węgla i gazu. Jak wiatr nie wieje lub wieje za mocno, to energii z wiatru po prostu nie ma. A gdy jest dobry wiatr w okresie zmniejszonego zapotrzebowania na energię, to energii z wiatru jest za dużo i trzeba ją ograniczać wyłączając wiatraki, bo przecież w kieszeń tej energii się nie nałapie. Jest to więc nieustanne miotanie się pomiędzy niedoborami prądu i jego nadmiarem i gdyby nie konwencjonalne źródła energii, mielibyśmy blackout za blackoutem.
Po czwarte – prąd produkowany przez wiatraki z samej swojej natury nie może być „potężnym i mocno stabilizującym źródłem energii dla Rzeczypospolitej”. Z samej swojej natury wiatraki są elementem destabilizującym system energetyczny. Im więcej wiatraków, tym większa destabilizacja. I nie zmieni tego machlaczenie Morawieckiego, bo praw fizyki nie oszukasz.
Po piąte – gdyby PiS-owi faktycznie zależało na „mirze domowym i pokoju społecznym”, to nie likwidowałby zasady 10H. PiS-owi zależy na tym, żeby zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli żeby wmówić Polakom, iż przez cały czas broni ich przed wiatrakową patologia, chociaż w rzeczywistości daje tej patologii zielone światło.
A teraz spójrzmy, co miał do powiedzenia Morawiecki w sprawie unijnej polityki klimatycznej. Najpierw stwierdził, iż kryzys energetyczny w 2022 roku doprowadził do tego, iż „szereg elektrowni węglowych zostało na powrót uruchomionych w Europie Zachodniej i energetyka węglowa na krótko odzyskała jakby swoją rentowność”. A potem powiedział tak:
Jednak nie możemy zapominać o tym, iż brutalna polityka klimatyczna Unii Europejskiej, prowadząca do tego, iż znowu koszty uprawnień do emisji CO2 oscylują dla jednej tony wokół 100 euro, prowadzą do tego, iż energetyka węglowa nie będzie opłacalna. A ponieważ polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest rdzeniem polityki gospodarczej całej Unii Europejskiej i wszyscy, którzy znają się na Unii Europejskiej, wiedzą, iż gdybyśmy chcieli sobie wyjść z polityki klimatycznej, tak po prostu zrezygnować z polityki klimatycznej Unii Europejskiej, byłoby to jednoznaczne z wyjściem z Unii Europejskiej de facto. W związku z tym ci, którzy tak mówią, radykałowie z jednej lub drugiej strony albo świadomie albo nieświadomie chcą nas wepchnąć w narrację Polexitu. Ja nie dam się wepchnąć w narrację Polexitu i wolę manewrować między tymi skałami, czasami ostrymi, wystającymi skałami spod wody, co nam się do tej pory zresztą całkiem nieźle udaje, niż dać się wpuścić w taką pułapkę.
Zapytany, czy nie popiera narracji dotyczącej zniesienia ustawą dyrektywy ETS (opłaty za emisję CO2), Morawiecki odparł: To nie jest możliwe w prawie europejskim. To proponują ci, którzy albo nie mają wiedzy, albo maja złą wolę w tej kwestii.
Mamy zatem czarno na białym: albo klimatyzm albo Polexit, przy czym Morawiecki o Polexicie choćby nie chce myśleć. Zostaje nam więc klimatyzm, który doprowadzi Polaków do ruiny. Machlaczenie Morawieckiego o „manewrowaniu między ostrymi skałami” to bajki dla naiwnych. Nie było i nie ma żadnego manewrowania. Morawiecki zgodził się na Zielony Ład i zgodził się na Fit for 55. Tym sposobem PiS realizuje wytyczne klimatyzmu opowiadając Polakom, iż gdyby Platforma doszła do władzy, to zrealizowałaby wytyczne klimatyzmu. To jest propagandowy majstersztyk.
Klimatyzm jest w tej chwili największym zagrożeniem dla Polski. To jest gwarancja gospodarczej ruiny państwa i jego obywateli. Jeszcze nie odkuliśmy się po latach komunizmu, a już mamy zakończyć ten okres dobrobytu i wracać do starej biedy. Ci, którzy przeciw temu protestują, to według Morawieckiego radykałowie, którzy chcą nas wepchnąć w narrację Polexitu, a w tę narrację Morawiecki wepchnąć się nie da. Nieważne, iż realizacja unijnej polityki klimatycznej to gospodarcza katastrofa. Nieważne, iż zostaniemy goli. Mamy być weseli, iż będziemy goli w Unii Europejskiej, która nakazała zamknięcie naszych kopalni, obłożyła naszą energetykę gigantycznymi opłatami od emisji CO2, zabiera nam samochody oraz zakazuje ogrzewania domów węglem, drewnem i gazem. Co dalej? Podatek od oddychania? Nie byłabym zdziwiona, gdyby Morawiecki ogłosił, iż taki podatek to sukces będący rezultatem jego „manewrowania między skałami”. Mistrz machlaczenia nie takie sukcesy już ogłaszał.
Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, iż to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats
Zobacz też:
PiS nakarmi Was robakami i postawi Wam wiatraki obok domów! Katarzyna Treter-Sierpińska w CEPolska [WIDEO]