Losy partii i liderów „antysystemowych”, to chyba najnudniejsze, bo najbardziej przewidywalne historie polityczne. Od samego początku było jasne, iż taką samą drogę przejdzie Szymon Hołownia lub raczej jedną z możliwych dróg. W pierwszym wariancie „antysystemowi” zostają wiecznymi opozycjonistami, najczęściej pozaparlamentarnymi. Druga możliwość to szybki awans i taki sam polityczny zgon. Szymon Hołownia poszedł drogą szybkiego awansu, a wczoraj zaliczył stosunkowo szybki polityczny zgon.
Wynik „rotacyjnego marszałka” na poziomie 5% to wyrok z najsurowszym wymiarem kary. Z takim poparciem Hołownia nie jest nikomu potrzebny, co jako pierwszy zauważył Władysław Kosiniak-Kamysz i całe PSL. Nawiasem mówiąc to już drugi mariasz PSL-u z „antysystemowymi” liderami partii własnego imienia, bo wcześniej był Paweł Kukiz. Tak, czy inaczej Władysław Kosiniak-Kamysz pojawił się na konferencji Rafała Trzaskowskiego i złożył mu hołd poparcia. Warto przy tym odnotować, iż Szymona Hołowni na tej „uroczystości” nie było. Podobne sygnały w świecie polityki są dla wszystkich jasne i zrozumiałe – nie jesteś nam potrzebny i już się z tobą nie będziemy bawić na tym samym podwórku.
Słaby i upokorzony lider to jednocześnie zapowiedź zmiany lidera albo końca partii. W przypadku Polski 2050 raczej należy rozważyć opcję końca partii. Przemawia za tym kilka argumentów i jednym z istotniejszych jest skład osobowy tej formacji, gdzie głównie znajdziemy „transfery”. Hołownia w dobrych dla niego czasach robił to, co wszyscy początkujący „antysystemowcy”, zwyczajnie podkradał polityków z innych partii i tak do Polski 2025 trafiła Joanna Mucha z PO, Magdalena Sroka z „Porozumienia”, czy Paweł Zalewski również z PO. Wszyscy wymienieniu nie zastanawiają się dwa razy nad złożoną ofertę polityczną i zmieniają barwy partyjne bez większego żalu. Dlatego też w najbliższym czasie można się spodziewać partyjnych roszad.
Skoro rację bytu straciła Polska 2050, to trzeba dokonać podziału łupów, po które sięgną dwie partie. Prawdopodobnie najwięcej zyska Koalicja Obywatelska, a na drugim miejscu PSL. W łagodniejszym wymiarze kary Donald Tusk pozwoli Polsce 2050, jak kiedyś „Nowoczesnej”, wejść do koalicji z własnym składem i da góra kilka atrakcyjnych miejsc na liście wyborczej. Przy surowszej karze Polska 2050 przestanie istnieć, natomiast posłami potrzebnymi do wciskania guzika podzielą się KO i PSL. Tragicznie słaby wynik wyborczy Szymona Hołowni oznacza także koniec marzeń i negocjacji w sprawie utrzymania stołka Marszałka Sejmu na kolejne dwa lata. Szymon Hołownia został sam, nie licząc wszystkich „mądrości” i „ciętych ripost”, którymi zamęczył wyborców.
Skalę porażki dodatkowo podkreślają wcześniejsze pyszałkowate deklaracje, a było ich sporo. Szymon Hołownia nie tylko zapewniał, iż przegoni Sławomira Mentzena, ale obiecywał, iż pokona Karola Nawrockiego w drugiej turze i wtedy narodzi się Polska z naszych marzeń. Dziś to wygląda i śmiesznie i tragicznie, do tego stopnia, iż wstyd się w towarzystwie Szymona Hołowni pokazać. Krótko mówiąc wczoraj skończył się kolejny „antysystemowy” polityk i jest nim Szymon Hołownia. I jedyne co jeszcze można do tej klepsydry dopisać to bardzo wymowne pożegnanie: „Skończyłem się na własne życzenie, sam siebie pogrzebałem na politycznym cmentarzu”.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!