Burmistrz i radni miejscy Grodkowa zostają na stanowiskach

1 miesiąc temu
fot. Radio Doxa / W.Nagel

W Grodkowie bez zmian – tak podsumować można niedzielne (5.10) referendum w sprawie odwołania władz miasta przed upływem kadencji. Choć większość głosujących opowiedziała się za, zarówno burmistrz, jak i radni zostają na swoich stanowiskach. Z powodu niskiej, bo wynoszącej nieco ponad 16% frekwencji wyniki głosowania są bowiem niewiążące.

– Dla mnie niewątpliwie sam sygnał, iż referendum jest zwołane, był czymś, co wzmaga czujność. To dla nas doświadczenie, z którego będziemy starali się wyciągnąć wnioski, aczkolwiek mam nadzieję, iż to nas wzmocni. Fakt, iż spora ilość mieszkańców opowiedziała się przeciwko mnie i przeciwko radzie, to również sygnał, iż należy próbować coś zmienić. Z drugiej strony patrząc na procenty, to pokazuje, iż jednak, kolokwialnie mówiąc, znaczna część mieszkańców gminy aprobuje naszą działalność. Ci, którzy deklarowali, iż nie pójdą do referendum, mówili wprost, iż chcą w ten sposób właśnie wyrazić taki niemy protest przeciwko urządzaniu tego typu przedsięwzięcia. Z jednej strony jestem więc zadowolony, iż możemy spokojnie funkcjonować dalej, iż mieszkańcy ani mnie, ani radnych nie odwołali. Natomiast z dużą pokorą i powagą przyjmuję ilość tych, którzy dali nam czerwoną kartkę. Czas pokaże, na ile się wzmocniliśmy i czy ewentualnie będziemy w stanie przekonać do swojej wizji naszej gminy tych, którzy póki co mają jakieś uwagi – mówi Miłosz Krok, burmistrz Grodkowa.

– Nie uzyskaliśmy tej liczby zakładanej, czyli tak uśredniając 30% wszystkich uprawnionych, ale jak zauważamy, zdecydowanie mieszkańcy byli za odwołaniem naszych władz. Byli na tyle zdesperowani i chętni, aby zmienić coś w gminie Grodków, iż swoją siłą i swoją ilością pokazali, jak naprawdę by chcieli, żeby było. Następnym krokiem jest zamknięcie komitetu referendalnego w sposób formalny, jego rozliczenie, ale absolutnie my się nie zwijamy. Zdecydowanie będziemy czuwać nad kolejnymi etapami działalności naszych rządzących. Jesteśmy zwartą grupą, w której jest siła i chęć do działania, a energii pozostało bardzo wiele. W trakcie kampanii referendalnej dołączyło do nas sporo osób. Będziemy czuwać i kontrolować nasze władze – podkreśla Norbert Bohdziul, pełnomocnik komitetu referendalnego w Grodkowie.

Przypomnijmy, iż głównymi argumentami komitetu referendalnego za odwołaniem władz były: brak dialogu z mieszkańcami i wizji rozwoju gminy oraz kwestia wiatraków, których w tej chwili na terenie gminy jest 52, a decyzje dotyczące postawienia kolejnych 23 turbin są procedowane.

Dodajmy, iż uprawnionych do głosowania w niedzielnym referendum było 14278 osób, a głos oddało – odpowiednio: w sprawie odwołania burmistrza 2291 osób tj. 16,05% uprawnionych do głosowania; a w sprawie odwołania Rady Miejskiej 2294 osób tj. 16,07% uprawnionych do głosowania. Aby wynik referendum był wiążący do lokali wyborczych powinno się udać przynajmniej 3/5 liczby osób, które wzięły udział w wyborze odwoływanego organu.

Spośród głosujących za odwołaniem burmistrza opowiedziały się 1992 osoby, a 279 osób było przeciw. Oddano 20 głosów nieważnych. Aby wynik głosowania był wiążący, musiałoby zagłosować 3836 osób.

W sprawie odwołania rady miejskiej 2207 głosujących było za, a 66 przeciwko. 21 głosów było nieważnych. W tym przypadku 4194 osoby musiałyby oddać swój głos, aby wynik był wiążący.

Dodajmy, iż Grodków to trzecia gmina w województwie opolskim (po Nysie i Głubczycach), w której w tym roku przeprowadzono referendum w sprawie odwołania władz i w której wynik głosowania okazał się niewiążący z powodu zbyt niskiej frekwencji.

Miłosz Krok, Norbert Bohdziul:

autor: Anna Kurc

Idź do oryginalnego materiału