Brązowe karły są blisko nas

1 rok temu

Jestem zdumiony tym, iż po siedmiu latach PiS w kręgach opozycyjnych przez cały czas mamy dyskusję o tym, czy bojkotować media publiczne. Ba: słychać w niej głosy przeciw.

Prywatnie bojkotuję je od dawna. Na zaproszenia do audycji odpowiadam standardową formułą „chętnie, ale najwcześniej po wyborach”.
Być może sprzedam przez to trochę mniej książek. No trudno. Do Russia TV też nie pójdę, choćbym miał dzięki temu mieć rosyjskie wydanie.

Na początku rządów PiS jeszcze bawiłem się w traktowanie w sposób wyjątkowy TVP Kultura, ale teraz już wyjątków nie mam żadnych. To czasem bywa krępujące, bo odmawiam komuś, kogo zawodowo znam od 20 lat i występowałem u niego za różnych rządów – no ale trudno. Robienie wyjątków wbrew pozorom tylko utrudnia sprawę, bo potem jeszcze trudniej tłumaczyć, iż dlaczego tutaj nie, skoro tam tak.

Wobec kolegów po fachu jest mi tym bardziej przykro, iż wykonywalem ten zawód przez dobre ćwierć wieku i też mi było przykro, gdy ktoś odmawiał. Ale dziennikarz nie ma innego wyjścia, niż wziąć to na klatę.

W końcu kiedy ktoś się zgadza na wywiad albo przyjmuje zaproszenie do audycji – wyświadcza dziennikarzowi uprzejmość. Poświęci parę godzin swojego cennego czasu. Pofatyguje się do studia. Wpuści obcego człowieka do swojego mieszkania.

Nie można tego od nikogo żądać. Można najwyżej bardzo uprzejmie poprosić – i pogodzić się z tym, iż ktoś nie ma na to ochoty. Może kiedy indziej jeszcze będzie okazja?

Strzelanie marszałka Focha to głupie rozwiązanie. Przecież jeżeli ktoś podchodzi do tej profesji profesjonalnie to zakłada, iż będzie w niej także za 5, 10 lat.

Kto wie, może za 10 lat wróci temat wywiadu? jeżeli TERAZ zaczniemy obrażać tego, kto nam dzisiaj odmówił, uzyskamy tylko zablokowanie sobie takiej możliwości.

W mediach publicznych, zwłaszcza wśród najmłodszego narybku ze świeżego pisowskiego zaciągu, widzę już jednak inne podejście. Na uprzejmą odmowę słyszę coś w stylu „co za małostkowość, Kopernik przewraca się w grobie”.

„Kopernik by to zrozumiał, sam był politykiem, bojkotował różne osoby i instytucje” – odpisuję młodemu człowiekowi. Ten w odpowiedzi robi się coraz bardziej agresywny, zaczyna mi w końcu pisplainować, co JEMU SIĘ WYDAJE na temat Kopernika (a wydawało mi się, iż „nie był politykiem”).

Ewidentnie nie czytał ani mojej książki ani żadnej. W każdym większym opracowaniu znajdzie coś na temat analogicznych odmów, których udzielał nasz astronom – w stylu „propozycja przewielebnego pana to dla mnie wielki zaszczyt, z euforią bym skorzystał gdybym zasługiwał, ale iż nie zasługuję, no to teges”.

Rozmowa z tak przygotowanym dziennikarzem pewnie i tak by się nie kleiła, jak to ujął Han Solo w Epizodzie IV. Ale skąd się u nich biorą ludzie z takim podejściem? Kiedyś w mediach przecież człowiek na początku swojej drogi uczył się od starszych osób koleżeńskich drobiazgóww stylu „jak się umawiać na wywiad, co robić w razie odmowy”.

Miałem wrażenie, iż zapraszający mnie funkcjonariusz jest rozdrażniony tym, iż ośmielam się odmówić – a on jest przecież Waadzą. Najchętniej wysłałby urzędowe pismo, iż niniejszym wzywa się obywatela do udziału w audycji Polskiego Radia, niestawiennictwo będzie karane.

Przypuszczam, iż kto tak lubi wydawać polecenia, podobnie realizuje polecenia. Nie zadaje pytań, zgodzi się na wszystko, ruki pa szwam, tak toczno, towariszcz prezes!

Kolejny powód, żeby po prostu trzymać się od nich z daleka. Po wyborach, jeżeli nowa władza zrobi jakieś radykalne czyszczenie stajni Augiasza, będzie można rozważyć współpracę, na razie będę odpowiadać jak Kopernik Dantyszkowi.

Nie przyłączę się jednak do żadnego „apelu środowiska dziennikarskiego”, bo nie czuję się „środowiskiem dziennikarstwem”. choćby gdy byłem dziennikarzem, to na hasła typu „Bal Dziennikarzy” przewracałem oczami i jęczałem „co za obciach”.

Moim zdaniem, środowisko dziennikarskie zmarnowało 30 lat temu szansę, by zaistnieć. Więc tak naprawdę go nie ma i nie było. Jest jak brązowy karzeł – wygasła protogwiazda, która nigdy nie zabłysnęła, a w końcu przestała choćby emitować energię z kontrakcji.

O rety, najbliższy obiekt tego typu jest głupie dwa parseki od nas! Ech, dożyć wysłania tam sondy…

No właśnie, takie rzeczy kręcą mnie teraz dużo bardziej od politycznej bieżączki. Urok bycia byłym dziennikarzem polega na tym, iż człowiek już nic nie musi, czego i państwu życzę.

Idź do oryginalnego materiału