Bożena Ratter: Pierwsza Rzeczpospolita była oazą wolności i tolerancji
Bożena Ratter: Pierwsza Rzeczpospolita była oazą wolności i tolerancji
data:02 listopada 2024 Redaktor: Anna
Wypowiedź ks. Tadeusza Isakowicza Zaleskiego z 2010 roku: Polacy są, co może się komuś wydać paradoksem, bardziej tolerancyjni niż obywatele niektórych innych państw Unii Europejskiej, i to tych wysoko rozwiniętych. Wziąłem udział w dyskusji pt. „Tolerancja wobec mniejszości narodowościowych i etnicznych”. Jako osoba należąca do komisji wspólnej ds. mniejszości przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji w dyskusji tej przedstawiłem następujące stanowisko.
Jest wiele dat przełomowych w historii Polski. Jedną z nich, choć mało w tej chwili docenianą, jest rok 1340. W tym roku bowiem król Kazimierz Wielki rozpoczął proces przyłączania do swojego państwa na drodze – co należy wyraźnie podkreślić – pokojowej, ziem na wschód od rzeki Bug, począwszy od Rusi Halickiej i Podola. W przeciwieństwie do księstw, którymi dotychczas władali Piastowie, były to terytoria zamieszkałe przez różne narodowości i wyznania.
Kolejnym etapem tego procesu była unia polsko-litewska, która spowodowała, iż jednorodna do tej pory monarchia stała się konglomeratem przeróżnych społeczności.
Na tych terenach mieszkali nie tylko Polacy i Litwini, ale też Rusini, Żydzi i Niemcy, a także Ormianie, Tatarzy, Łotysze, Karaimi oraz przedstawicieli kilku innych narodowości. Zróżnicowanie było więc ogromne.
Żelazną zasadą państwa Jagiellonów była tolerancja wobec wszystkich wyznań i narodowości. Były wprawdzie odstępstwa od tej reguły, ale Pierwsza Rzeczpospolita na tle wojen religijnych w Europie Zachodniej (np. Noc św. Bartłomieja we Francji czy Wojna Trzydziestoletnia w Niemczech) – a także na tle prześladowania Żydów w wielu krajach czy chrześcijan w imperium osmańskim – była oazą wolności i tolerancji. Możemy z tego powodu chlubić się do dnia dzisiejszego. Kres tej zasadzie położyły rozbiory i kolejne przegrane powstania narodowe. Do tradycji jagiellońskiej nawiązywała także Druga Rzeczpospolita, szanując prawa mniejszości. (ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski).
Do dnia dzisiejszego możemy chlubić się oazą wolności myślenia, głoszenia prawdy i tolerancji wobec ludzkiej kondycji i poglądów, które były dziełem ks. Tadeusza Isakowicza Zaleskiego.
Dopominał się o prawdę w kościele i polityce, wbrew poprawności politycznej, która szykanowała go w więzieniu, szykanowała go słownie czy odbierając mu prawo głosu w mediach i na szpaltach gazet. Samotnie stawiający czoła oskarżeniom o „myślozbrodnię”, Niezłomny Kapłan, z żelazną konsekwencją głoszący prawdę w imię ponadczasowych wartości Bóg Honor Ojczyzna, służył osobistym wsparciem żyjącym- szczególnie tego potrzebującym, jak i pamięcią o tych, o których mieliśmy zapomnieć. Czynił to dla zachowania godności zarówno żyjących jak i okrutnie zamordowanych
Gdy w 2012 roku "Rzeczpospolita" poinformowała, iż na oficjalnej stronie EURO 2012 możemy przeczytać o tym, iż "Lwów to kwintesencja Ukrainy. Właśnie tu przetrwały język oraz kultura kraju pomimo praktycznie ciągłej okupacji" - Ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski miał odwagę publicznie przeciwstawić się fałszywej, bo nie opartej na faktach historycznych, spreparowanej i propagowanej w Polsce i świecie przez ukraińskich nacjonalistów i ich polskojęzycznych zwolenników „ tezie”. Wyjaśniał w rozmowie z dziennikarzem:
Przez wieki Lwów był miastem o wielu obliczach, miastem na wskroś europejskim. Nacjonalizm ukraiński narodził się dopiero pod koniec XIX wieku. Przez cały okres przynależności Lwowa do Rzeczypospolitej dominowała w nim kultura polska. Do roku 1772 Lwów był integralnie związany z Królestwem Polskim, a terenów tych nigdy nie nazywano Ukrainą. To była nazwa określająca ziemie nad Dnieprem, za Kijowem, Zaporoże. Zresztą nazwa kraju wywodzi się od "u krańca", czyli u krańca Rzeczypospolitej. Potem nastała okupacja austriacka. Lwów stał się częścią Galicji, a gdy ta w roku 1867 uzyskała autonomię, jako język urzędowy wprowadzono polski.
Eksperci z UEFA wyjaśniają, iż później: "Lwów znajdował się pod rządami Polaków do czasów II wojny światowej. W 1941 roku miasto przejęli naziści [sic!], a w 1944 Sowieci". Co to za narodowość - ci naziści?- pyta dziennikarz.
Oczywiście nie ma takiej. Wojska niemieckie zajęły Lwów w 1941 roku i nastąpiła okupacja niemiecka, a nie nazistowska. Nigdy zaś nie doszło do okupacji polskiej. Lwów powrócił do Rzeczypospolitej w wyniku pokojowego traktatu Polski z ZSRR w Rydze w 1921 roku, a wcześniej w wyniku traktatu wersalskiego. W 1944 roku Lwów przyłączono do ZSRR, choć przed 1939 rokiem miasto nigdy nie należało do Rosji.
Granice dzisiejszej Ukrainy Stalin wyznaczył fajką na mapie. To w wielu przypadkach sztuczne granice. Nie przypuszczał, iż Ukraina sowiecka kiedykolwiek będzie niepodległa. Jako samodzielny byt państwowy powstała dopiero w 1991 roku. Nigdy wcześniej nie było jej na mapie Europy.
Szczyt ignorancji osiągnęła UEFA, pisząc, iż we Lwowie urodził się tylko jeden znany Polak Stanisław Lem. Jest to kłamstwo i wyjątkowa bezmyślność. Akurat Lem był Polakiem żydowskiego pochodzenia, co też dobrze oddaje wielokulturowość Lwowa. Główny uniwersytet nosił imię Jana Kazimierza, gdzie językiem wykładowym był polski. Powiedziałbym, iż były trzy dziedziny, w których Lwów rozsławił Polaków na cały świat: ogromnej sławy filozoficzna szkoła lwowsko-warszawska, matematyka z najwybitniejszym jej polskim przedstawicielem Stefanem Banachem na czele oraz polska medycyna.
No i nasza piłka nożna...To tu narodziła się polska liga piłkarska. Trzy pierwsze polskie kluby powstały we Lwowie na początku 1920 roku: wielokrotny mistrz Polski Pogoń Lwów, Lechia Lwów oraz Czarni Lwów. Tu urodził się najlepszy polski trener Kazimierz Górski. Jak UEFA mogła go pominąć!
Najsmutniejsze jest to, iż miasto słynne z tolerancji stało się siedliskiem skrajnego nacjonalizmu ukraińskiego. Dziś kibice i turyści z całego świata nie zobaczą we Lwowie pięknych polskich pomników, ale te sławiące Banderę i zbrodniarzy z SS-Galicien. Albo przerabianie metryk - w przewodniku ukraińskim czytałem ostatnio o ukraińskim bohaterze królu Janie III Sobieskim. Lwów gwałtownie staje się miastem o kulturze antyeuropejskiej.
UEFA organizując po raz pierwszy mistrzostwa w tym regionie Europy, powinna być wyczulona na to, jak bardzo jest on skomplikowany narodowościowo. Zamiast tego fałszuje historię i obraża Polaków. W efekcie UEFA przez swoją głupotę oddala od siebie oba narody, a mistrzostwa te miały być przecież mostem budującym dobre relacje między nimi. Treści z tej strony władze Ukrainy mogą użyć do konfliktu z Polakami jako usankcjonowanie ich wykładni historii przez istotną organizację europejską. Niestety, także obecne polskie władze od kilku lat nie reagują na ukraińskie ekscesy.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Niestety , wydarzenia roku 2022 objawiły, iż poglady UEFA zostały zostały przez te 10 lat zaszczepione w umysłach rządzących, w mediach, środowiskach naukowych a choćby stowarzyszeniach, a jakakolwiek próba przeciwstawiania się im, była uznana za "myślozbrodnię" wzkazującą na związki z sowiecką agenturą. Skończyła żywot oaza wolności i tolerancji i stan ten, spotęgowany, trwa do dzisiaj.
Bożena Ratter