Bożena Ratter: Nasz cyrk, nasze małpy i nasz problem  

solidarni2010.pl 8 miesięcy temu
Felietony
Bożena Ratter: Nasz cyrk, nasze małpy i nasz problem
data:16 stycznia 2024 Redaktor: Anna

Ukraińcy jak zwykle zdradzili, teraz znowu zdradzą. Był układ miński- już się raz Żelenski dogadywał z Francuzami i Niemcami. Wojna wybuchła - znowu ten sam błąd popełnia. Jego cyrk, jego małpy jego problem – mówił Marek Jakubiak w październiku 2023 o wojnie zbożowej.
W styczniu 2024 roku okazuje się, iż to nasz cyrk, nasze małpy i nasz problem, gdy Donald Tusk i Adam Bodnar dokonali zamachu stanu odwołując państwo prawa, by oddać suwerenność państwa polskiego i narodu tym, którym służą. Niestety, to my dokonujemy wyboru do rządu i samorządów przedstawicieli mniejszości narodowych, które od wieków współpracowały przeciw Rzeczypospolitej.

Już w 1907 roku gdy byliśmy pod zaborami Feliks Koneczny ostrzegał przed sojuszem niemiecko rusińskim (ukraińskim) :
Jeżeli chcecie, żebyśmy byli w Austryi coraz słabsi i zmuszeni do tego, żeby okazywać coraz większą rezerwę wobec spraw słowiańskich, a coraz bardziej liczyć się z wpływami niemieckimi - popierajcież politykę ruską! Pamiętajcież jednak, iż Rusini są sojusznikami i narzędziami Niemców i to prusofilskich !- (Świat Słowiański 1907 r.) Niestety, nie zezwolono nam poznać doskonałych analiz Feliksa Konecznego (jak i Krzysztofa Karonia) byśmy czujnisi byli, niż nasi przodkowie :
Nie zdajemy sobie zwykle sprawy, lub niedostatecznie rozumiemy te czynniki, jakie oddziaływają w kraju naszym zarówno na politykę władz, jak i nasze własne poglądy. Czynników tych jest wiele. Do nich zaliczyć wypada organizacyę zakulisowych rządów niemieckich w krajach polskich. Zdawałoby się to bajką. Tak jednakże nie jest. Liczą się z nią najwyżsi choćby zwierzchnicy kraju tutejszego, w obawie, ażeby w razie przeciwdziałania tym rządom, sami nie padli ofiarą intryg i insynuacyi. „Jest ktoś - kończy p. H. Wierviński - co nie tylko obserwuje tętno życia naszego wewnętrznego, ale je bada, styka się z niem bezpośrednio i trzyma rękę na jego pulsie. Nie może być więc nim ktoś, siedzący zdala. Zakapturowany ów szef armii osadniczej i wywiadowczej niemieckiej w kraju naszym wśród nas przebywać musi. Ze względu na obszar działalności, na wielką odpowiedzialność, jaka na nim ciąży, gdyby niezręcznym jakim krokiem skompromitował urzędowych swych zwierzchników, nie może to być człowiek tuzinkowy. Pod skromną może powierzchnością jakiegoś burżuja ani się domyślamy męża zaufania- swego rządu i dostojnika, bo w istocie margrafa warszawskiego, torującego drogę do podbojów w przyszłość (Feliks Koneczny Świat Słowiański, 1908 Kraków artykuł p. H. Wiercińskiego p. t. „Margrafowie warszawscy”) .
Bożena Ratter
Czy na pewno nie myli się Jan Fiedorczuk pisząc na portalu Dorzeczy, iż “Nowi słudzy Ukrainy - ekipa Tuska w butach PiS” wydają się równie naiwni? Według mnie to starzy słudzy działający niczym zakapturowany szef armii osadniczej i wywiadowczej niemieckiej i ukraińskiej w kraju naszym. Działający równieżna na rzecz fałszowania historii, o czym świadczy twórczość Grzegorza Hryciuka promowana na yuo tube miesiąc temu przez Wydawnictwo Literackie. Rewizjonisty historycznego od lat wspólnie z podobnymi „znawcami” tematu i dziennikarzami Gazety Wyborczej - Marcinem Wojciechowskim, Pawłem Smoleńskim i Mirosławem Czechem - zaprzeczającymi ludobójstwu ukraińskiemu zgodnie z wykładnią Wjatrowycza. Z niewiedzy pozwalamy na to, by wrogowie pisali naszą historię.
Ciekawe, kto i z jakiego powodu nastręczył nam obywateli "bratniego" czy "siostrzanego" (określenie zależne od pochodzenia agentury) narodu, który do dzisiaj nie rozliczył się ze zbrodni ludobójstwa, gloryfikuje zbrodniarzy a pretenduje na członka cywilizacji łacińskiej? Jakoś nie wspominane jest , iż w Unii Europejskiej nie ma zwyczaju publicznego stawiania pomników Hitlera. Próba taka spotkałaby się z protestem świata a przede wszystkim narodu żydowskiego, który jakoś nie chce zapomnieć o shoah i nie zwraca się do władców świata by „zaprzestano faszerować” wiedzą o shoah, co zdarzyło się Prezesowi TMLiKPW podczas wręczania statuetki Semper Fidelis w odniesieniu do ukraińskiego ludobójstwa na Polakach Ormianach, Żydach, Czechach.
CO ROBIĆ WOBEC RUSINÓW? - pouczał Feliks Koneczny : Omawiając w poprzednim zeszycie Świata Słowiańskiego zabójstwo śp. namiestnika Potockiego, zwracałem uwagę na przyczyny, dla których trwałe porozumienie z Rusinami, jako bratniej narodowości z bratnią, jest - niestety - niewykonalne, a możliwy tylko modus vivendi z pokolenia w pokolenie. W dzisiejszych okolicznościach i to choćby niewykonalne. Zbrodnia Siczyńskiego nie przywiodła ogółu ruskiego do upamiętania, ale przeciwnie, i spotkaliśmy się w ostatnich tygodniach z całym szeregiem objawów, stwierdzających, jak radykalizm bierze tam coraz bardziej górę . (Feliks Koneczny Świat Słowiański)
Wspomina śp. ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski o zachowaiu "bratniego" czy "siostrzanego" sasiada:
Korościatyn, noszący w tej chwili nazwę Krynicy, był jedną z największych polskich wsi w powiecie buczackim na Tarnopolszczyźnie. Położony przy trasie kolejowej, prowadzącej z Tarnopola do Stanisławowa, leżał w odległości 8 km od Monasterzysk i 12 km od mostu w Niżniowie nad Dniestrem. W 1939 r. liczył prawie 900 mieszkańców, w tym tylko kilkunastu narodowości ukraińskiej. Posiadał szkołę i stację kolejową. Pierwsze zbrodnie miały miejsce już we wrześniu 1939 r. Śp. Jan Zaleski w swojej „Kronice życia" pisze: W przeddzień wkroczenia Czerwonej Armii Ukraińcy wymordowali polską ludność na kolonii Kołodne pod Wyczółkami.
(...) Największy dramat Korościatyna rozegrał się dwa miesiące później. Autor „Kroniki życia" pisze: „W nocy z 28 na 29 lutego 1944 r. banderowcy rozpoczęli rzeź mieszkańców Korościatyna. Rozpoczęli „żniwo" równocześnie z trzech stron, trzech wylotowych dróg, od Wyczółek, od Zadarowa (ukraińskiej wsi) i od Komarówki. Działały trzy wyspecjalizowane grupy: pierwsza „pracowała" toporami, druga rabowała, trzecia paliła systematycznie domostwo po domostwie. Rzeź trwała niemal przez całą noc. Słyszeliśmy przerażające jęki, ryk palącego się żywcem bydła, strzelaninę. Wydawało się, iż sam Antychryst rozpoczął swą działalność!". Rzezi w Korościatynie dokonał oddział UPA, wspierany przez miejscową ludność ukraińską, uzbrojoną w siekiery, kosy, widły i noże; łącznie 600 osób. Posłużono się podstępem; Aniela Muraszka, późniejsza siostra zakonna, relacjonuje: „Banderowcy zaatakowali o godz. 18-tej, a więc wtedy, gdy warty dopiero rozchodziły się na posterunki. Zdradziła to pewna Ukrainka ożeniona w Korościatynie. Zdradziła także hasło, którym posługiwali się wartownicy. Napastnicy wjechali do wioski saniami, wołając po polsku, iż są partyzantami i żeby chłopcy z wioski zgromadzili się wokół nich. Chcieli ich bowiem w jak największej ilości wymordować. Po chwili zaatakowali i rozpoczęła się rzeź.".
Wykorzystując element zaskoczenia, opanowano najpierw stację kolejową, gdzie przecięto druty telegraficzne oraz wymordowano obsługę stacji i ludzi oczekujących na pociąg. Następnie mordowano, rabowano i palono zagrodę po zagrodzie. W grupie podpalającej domy brali udział choćby 12-14-letni chłopcy. Samoobrona, początkowo zaskoczona, stawiła jednak rozpaczliwy opór, który uratował większość mieszkańców. W czasie ataku na plebanię zginął jeden z ukraińskich dowódców, syn popa z Zadarowa. Walki ustały dopiero nad ranem, gdy z odsieczą przyszedł polski oddział partyzancki, stacjonujący w odległych o 12 km Puźnikach. W czasie nocnej rzezi zamordowano ok. 150 osób, z których tożsamość ustalono tylko 78. Cała wieś została spalona, ocalała jedynie plebania i kościół.
Jan Zaleski wspomina: Rano rodzice udali się na zgliszcza Korościatyna i opowiadali potem rzeczy, od których włosy się jeżyły. Np. bandyci wpadli do mieszkania Nowickich w dawnej karczmie. P. Nowicki, przedwojenny sprzedawca w sklepie Kółek Rolniczych, zdążył w ostatniej chwili wymknąć się za dom. Żonę pochyloną nad łóżeczkiem kilkumiesięcznego dziecka banderowiec ściął toporem, rozpłatał też toporem głowę kilkuletniej córki Basi. Tenże Nowicki dostał po tym wszystkim pomieszania zmysłów i chodził z ocalałym niemowlęciem na ręku, ciągle mówiąc coś o ukochanej Basi. Sąsiedzi dożywiali go wraz z dzieckiem.
Pomordowanych pochowano 2 marca 1944 r. we wspólnej mogile na korościatyńskim cmentarzu. Mszę św. żałobną odprawił ks. Mieczysław Krzemiński. Warto zaznaczyć, iż w dniu rzezi Korościatyna Ukraińcy z dywizji SS Galizien spalili żywcem 1300 Polaków w Hucie Pieniackiej, leżącej w innej części Tarnopolszczyzny. (śp. ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski)
Idź do oryginalnego materiału