Bożena Konarska-Markiewicz, starosta oleski: – Nie lubię czarowania, jestem konkretna

ool24.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: NZ6_0945


16 maja minął rok od chwili wyboru Bożeny Konarskiej-Markiewicz na starostę oleskiego. W tej rozmowie nie będzie jednak zbyt wiele polityki lokalnej. Poznajcie bliżej pierwszą kobietę na stanowisku starosty oleskiego!

Ze starostą oleskim rozmawia Damian Pietruska.


– Jak gwałtownie minął ten rok? Znając specyfikę tej pracy, obstawiam, iż z dzisiejszej perspektywy, jak dwa mrugnięcia okiem.

– Zdecydowanie tak. Wcześniej, pracując w szkole, twierdziłam, iż czas upływa bardzo szybko, bo mierzyliśmy go zawsze od początku roku szkolnego do jego zakończenia, a wakacje mijały jeszcze szybciej. Zmiana miejsca pracy związała się z liczbą nowości, które mnie tu spotkały. gwałtownie została rozpoznana przeze mnie nadmierna prędkość czasu. Upływa on zdecydowanie szybciej niż wcześniej. Rok minął błyskawicznie!

– Czy ma Pani po tym czasie wypracowany pewien schemat pracy?

– Tak. Rano staramy się spotkać z wicestarostą, sekretarzem i skarbnikiem powiatu, po to, aby omówić bieżący dzień i bieżące sprawy. Nie ma dnia, w którym nic się nie dzieje, zawsze jest coś do załatwienia. Staram się podejmować decyzje kolegialnie, czyli żeby rozpoznać temat, a następnie podjąć jak najkorzystniejszą dla mieszkańców decyzję. Następnie wyjeżdżam w “teren” albo pracuję w urzędzie.

Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam na tym stanowisku, było założenie elektronicznych kalendarzy, do których każdy z nas ma dostęp. W ten sposób łatwiej zaplanować wyjazdy oraz uczestnictwo w spotkaniach i wydarzeniach, na które jesteśmy zapraszani. Kiedy takich wyjazdów akurat nie ma, przygotowuję się do tego co przed nami. Staram się być bowiem przygotowana do kolejnych spotkań.

– Jak ustaliliśmy, funkcja starosty wiąże się z kolejnymi spotkaniami i rozmową z ludźmi. Jak wielu ludzi w tym czasie Pani poznała?

– Żartem mówiąc – około mnóstwo! Nie jestem w stanie podać konkretnej liczby. Liczba osób, które poznaję, stale rośnie. Powiem wprost – nie byłam do końca świadoma tego, jak wielkie znaczenie dla podejmowania decyzji będzie miał zakres poznanych ludzi. To ludzie mają wpływ na to, co będziemy zmieniać w powiecie oleskim, z korzyścią dla mieszkańców.

– Wróćmy do początków. Podejrzewam, iż najtrudniejsze były pierwsze miesiące, a szczególnie pierwsze tygodnie. Wiele spraw wymagało podjęcia decyzji, a przecież to był czas, kiedy była jednak potrzeba wdrożenia się na nowym stanowisku.

– Zacznę znów nieco żartobliwie – to było przerażenie w oczach! Rzeczywiście miałam wrażenie, iż moje oczy stały się ogromne. Jestem jednak z tej kategorii ludzi, iż jeżeli za coś się zabierają, to albo starają się robić to dobrze albo w ogóle się tego nie podejmują. Żeby więc zrobić to dobrze, trzeba było bardzo gwałtownie rozeznać się na czym ma polegać moja praca. To podejmowanie ważnych decyzji, podpisywanie ton dokumentów, a z każdym z nich staram się zaznajomić, żeby wiedzieć, co dany dokument zawiera.

Dzisiaj też wiem, z perspektywy, iż ten pierwszy czas był właśnie czasem poznawania ludzi. Weźmy pod uwagę, iż Starostwo Powiatowe liczy około setkę osób. Do tego jesteśmy współgospodarzami budynku, w którym mieści się Urząd Miejski w Oleśnie. W powiecie mamy siedem gmin, z którymi współpracujemy, a przecież burmistrzowie i wójtowie też się zmieniali, więc dane mi było dopiero ich poznać. Bo przecież chodzi o to, żeby rozwijała się każda gmina oraz powiat, który stanowi całość. kooperacja musi więc dobrze przebiegać. Na początku zorganizowaliśmy wspólne spotkanie, później noworoczne. Chciałam, żeby nasze kontakty nie przebiegały tylko po linii gospodarczej czy politycznej, ale żeby zbudować pewną więź. Wtedy się bowiem łatwiej współpracuje.

– Lubi Pani pracować w wirze pracy? Ludzie dzielą się bowiem na dwa typy: takich, którzy uważają, iż pierwsza decyzja jest najlepsza, więc ją podejmują i przechodzą dalej oraz takich, którzy lubią sobie przemyśleć każdy wybór.

– Nie lubię chaosu. Lubię mieć wszystko poukładane. Zatem, o ile podejmuję istotną decyzję, muszę wiedzieć, iż ona jest dobra. Oczywiście, nigdy do końca tego nie wiemy. To weryfikuje czas. Lubię być przygotowana do podjęcia decyzji, chociaż bywa, iż czasu jest niewiele. Decyzje obarczone sporymi konsekwencjami finansowymi, staramy się podejmować kolegialnie. Lubię jednak, kiedy w pracy sporo się dzieje. Dni spokojniejsze, w których się trzeba zastanawiać, co się za moment zadzieje, nie są moimi ulubionymi.

– Czego się Pani przez ten rok nauczyła?

– Może czego się nie nauczyłam? (śmiech) Kiedyś moja “działka” skupiała się na wszystkim, co związane z edukacją. Dziś, oprócz edukacji, jest cały szereg innych obszarów, którymi zajmujemy się w powiecie. Musiałam rozpoznać wiele rzeczy związanych z tajemnicami geodezji, nieruchomości czy funkcjonowania dróg. Weźmy chociażby te ostatnie. Doświadczenie poznania dróg powiatowych było sporym wyzwaniem. Mamy bowiem w zasobach takie drogi powiatowe, które na pewno nie przypominają samej drogi, a co do dopiero drogi powiatowej. A w sumie jest to ponad 350 kilometrów dróg!

– Jaką jest Pani szefową? Z góry zaznaczam, iż wykluczam odpowiedź – proszę zapytać o to pracowników! Może Pani też odwrócić kwestię i odpowiedzieć na pytanie – jaką chciałaby Pani być szefową?

– To jest trudne pytanie, z gatunku tych, na które nie lubię odpowiadać! Zatoczę troszeczkę koło. Wydaje mi się, iż w poprzednim miejscu pracy, byłam dobrym szefem. Udało mi się zintegrować zespół, a było to około 35. osób. Każdy wiedział, iż ma znaczenie, niezależnie od roli, którą pełnił. Chciałabym powtórzyć to również tutaj, czyli stworzyć zespół, który będzie miał do mnie zaufanie, ale też będzie miał zaufanie do podejmowanych przeze mnie decyzji. W tym przypadku wyzwanie rośnie, bowiem mówimy o setce osób, z których każdy ma inny charakter. Cały czas powtarzam – o ile jest problem, to trzeba mi o nim powiedzieć, a później go rozwiązać.

Odpowiadając więc krótko – chciałabym być szefem, do którego ludzie mają zaufanie. Muszę sobie na nie zapracować.

– Słyszałem opinię, iż jest Pani konkretna. Zgodzi się Pani z tym stwierdzeniem?

– Tak, w zupełności. Lubię konkret w działaniu. Nie lubię owijania w bawełnę, nadmiernego głaskania. Trzeba jednak wyczuć moment, kiedy trzeba kogoś przytulić, a kiedy zwrócić uwagę, iż pewne czynności należy wykonywać inaczej. Czarowanie lub udawanie, iż białe jest czarne – to się nie sprawdza.

– Asertywność w polityce jest ważna?

– Ważna. Nie powinno dać sobie wejść na głowę, bowiem nie osiągnie się celu samą dobrocią. Ludzie oczekują, iż podejmie się za nich trudne decyzje, a później okaże się, iż ta droga jest słuszna. Ważne jest, kiedy ludzie wiedzą, czego się od nich oczekuje.

– Jest Pani pierwszą kobietą na tym stanowisku. Jako kobieta ma Pani łatwiej czy trudniej? A może nie ma to żadnego znaczenia?

– Chciałabym, żeby to nie miało znaczenia. Myślę jednak, iż mój sposób bycia, moja zasadniczość, zyskuje uznanie, także wśród panów, którzy zajmują zarządcze stanowiska. Niestety, żyjemy przez cały czas w społeczeństwie, w którym kobieta musi pewne rzeczy udowodnić. Tak, jest troszeczkę trudniej, ale ja kilka sobie z tego robię. Staram się być bowiem profesjonalistą od początku do końca. Muszę jednak zaznaczyć, iż nikt nie dał mi odczuć w tej pracy jakiegoś innego podejścia.

– Patrząc szerzej na politykę i biorąc pod uwagę chociażby ostatnie wybory prezydenckie, kobiety z jakiegoś powodu ciągle nie potrafią się przebić na najważniejsze polityczne stanowiska. Czuje się Pani częścią nowej, kobiecej fali w polityce?

– W województwie opolskim starostami są tylko dwie kobiety. Ja i starosta głubczycka. Kobiety muszą więcej poświęcić. Prowadzimy dom i rodzinę, co dla mnie jest bardzo ważne. Weszłam w tzw. politykę w momencie, kiedy wiedziałam, iż mam ten komfort, iż moje dzieci są dorosłe, mają już sprecyzowane poglądy na życie, są już odpowiedzialnymi ludźmi. Pewne decyzje były dla mnie więc łatwiejsze. Nie wiem, czy gdyby to się zadziało kilkanaście lat wcześniej, byłabym przekonana, do tego co robię.

– Ile jest w tym prawdy, iż kobieta łagodzi obyczaje?

– A nie jest tak?! (śmiech) My kobiety, mamy w sobie coś takiego. Kiedy jest bardzo napięta sytuacja, staram się ją rozładować żartem czy skrócić dystans. Nie chcę być postrzegana jako osoba trudno dostępna. Można ze mną porozmawiać w luźnej formie, a staram się znaleźć czas dla wszystkich.

– Za Panią roczny chrzest bojowy. Kolejne lata powinny być już łatwiejsze?

– Myślę, iż każdy rok będzie taki sam, czyli pełen wyzwań, trudnych decyzji i zmian. Będziemy borykać się z wieloma wyzwaniami. Na przykład z niżem demograficznym i tym, jak on będzie wpływał na funkcjonowanie naszych placówek oświatowych. Nie spodziewam się spokojnego czasu.

– Na koniec chciałbym, żeby dała się Pani trochę poznać z prywatnej strony. Proszę opowiedzieć o rodzinie, zainteresowaniach czy sposobach spędzania wolnego czasu.

– Lubię jeździć z moimi dziećmi na koncerty. Klimaty są różne: Ed Sheeran czy Sanah. Lubię starą muzykę rockową. Na przykład nie tak dawno byłam na koncercie Scorpions-ów. Lubię także podróżować, zwiedzać, organizując wyjazdy na własną rękę. W wolnych chwilach jeżdżę na rowerze i czytam, ale do tego muszę mieć swój klimacik – dobre miejsce, ogród i trochę pogody.

Mam męża i troje dorosłych dzieci, które mają już sprecyzowane plany na życie. Mogą je realizować z moim wsparciem lub bez niego. Nie chcę być taka mamą, która będzie cały czas “kwoczyć”. Muszą wyjść w świat i popełnić własne błędy. Mogę zdradzić, iż być może zdarzy się tak, iż będę teściową i to będzie dla mnie nowa sytuacja. Z teściową związane są różnego rodzaju żarty i pytanie, w który z nich ja się wpiszę (śmiech).

Rodzina jest moim wsparciem. Gdyby nie to wsparcie, nie byłoby mnie dzisiaj na tym stanowisku.

– Dziękuję za rozmowę!


*- Artykuł w ramach współpracy ze Starostwem Powiatowym w Oleśnie.

Idź do oryginalnego materiału