
Nic nie dało odwołanie władz miejskich Bochni do Urzędu Marszałkowskiego w sprawie przyjęcia wniosku dotyczącego rowerowej trasy turystycznej śladami architektury sakralnej. Urzędnicy wysyłali go dosłownie w ostatniej chwili, tuż przed zakończeniem naboru. I niestety spóźnili się kilka minut. W efekcie przepadła szansa na około 6 mln dotację, nie tylko dla miasta, ale też gmin Bochnia i Rzezawa.
O sprawie dyskutowali radni podczas lutowej sesji RM w Bochni ZOBACZ.
Do tematu odniósł się także Jan Balicki, przewodniczący RM w Bochni, który był gościem ZAPYTAM WPROST.
Przypomnijmy: na realizację projektu o wartości ponad 10 mln zł – trzy gminy: miasto Bochnia, gmina Bochni i gmina Rzezawa mogły pozyskać około 6 mln zł. Wniosek miał być wysłany przez samorząd Bochni. Okazało się jednak, iż urzędnik magistratu odpowiedzialny za przygotowanie dokumentacji rozchorował się. Do pracy wrócił dopiero 24 lutego, czyli w dniu, w którym o godzinie 15.00 mijał termin przesłania dokumentacji.
Dziś tematem zajmowali się radni komisji rewizyjnej. Od urzędników magistratu otrzymali dokument, w którym Piotr Mamak dyrektor Wydziału Inwestycji i Gospodarki Komunalnej tłumaczył się z tej sytuacji.
24 lutego doszło do szeregu niekorzystnych okoliczności, które dodatkowo opóźniły wysyłkę dokumentu. Korekty porządkowe, dodatkowe uzupełnienia treści i plików do załączenia, konsultacje, czy kłopoty z przepustowością sieci internetowej – wyliczał Piotr Mamak.
Jakie konkretnie były to problemy, z którymi miasto nie było sobie w stanie poradzić, a poradziły sobie gminy Bochni i Rzezawa – pytała radna Katarzyna Korta-Wójcik.
To nie jest poważne zachowanie – dodała radna Jolanta Michałowska odnosząc się do przedłożonego wyjaśnienia.
Zastępca burmistrza Filip Pach tłumaczył, iż ze względu na nieobecność urzędnika, który był chory miasto zleciło (za 9 tys. zł) przygotowanie analizy finansowej, potrzebnej do wniosku, firmie zewnętrznej. Zamówiony dokument trafił do magistratu … dopiero 24 lutego, czyli w dniu, kiedy upływał termin złożenia wniosku.
Mnie to przeraża co się dzieje. jeżeli tak będziecie działać – mówił radny Bogdan Kosturkiewicz – to będą problemy z wnioskami. Te fundusze były proste do pozyskania. To jest dla mnie niezrozumiałe, iż z wysłaniem wniosku czekano do ostatniej chwili.
Czy jest normą w urzędzie zostawianie takiej sprawy na ostatnią chwilę? – radny pytał Tomasza Urynowicza, sekretarza miasta.
Radny Patryk Salamon apelował z kolei, by z urzędnika, który był na zwolnieniu, nie robić kozła ofiarnego. Przecież tego człowieka ktoś zastępował.
Być może ta sytuacja powinna być okazją do wprowadzenia pewnych standardów, procedur, które należy stosować, by wykluczyć tego typu przypadki – zwrócił uwagę radny Leszek Stabrawa.
Dopytywany o konsekwencje wobec winnych tego zamieszania sekretarz Tomasz Urynowicz zapewniał, iż zawnioskował o kontrolę doraźną. Radni komisji rewizyjnej wystąpili z wnioskiem o udostępnienie im protokołu tej kontroli.