Bochnia. Leszek Stabrawa z klubu Reaktor B7: „Nie jesteśmy politykami” – WYWIAD

2 dni temu

W ostatnich tygodniach można zaobserwować, iż burmistrz Bochni Magdalena Łacna ma w Radzie Miasta większe poparcie wśród radnych z klubu Reaktor B7 niż „swojego” klubu Koalicja Obywatelska. Co dzieje się z koalicją (rozumianą jako radni z klubów KO i Reaktor B7 oraz komitetu Bocheńska Wspólnota Samorządowa)? Na to pytanie w rozmowie z Bochnianin.pl stara się odpowiedzieć Leszek Stabrawa, przewodniczący klubu radnych Reaktor B7 (oprócz niego w klubie są: Sylwia Pachota-Rura, Luiza Sawicka-Hofstede i Maciej Gawęda).

Mirosław Cisak, Bochnianin.pl: – Przyglądając się temu co dzieje się podczas sesji Rady Miasta Bochnia można zauważyć, iż burmistrz Magdalena Łacna ma większe poparcie od radnych Reaktora B7 oraz dwóch radnych z komitetu Filipa Pacha niż od „swoich” radnych z Koalicji Obywatelskiej. Widać to zarówno po głosowaniach, jak i dyskusji. Na początku „trzymaliście się razem”, a teraz wygląda na to, iż zaczyna się to „sypać”. Co się dzieje?

Leszek Stabrawa, przewodniczący klubu radnych Reaktor B7: – Poparliśmy kandydaturę burmistrz Magdaleny Łacnej jeszcze podczas wyborów. Zrobiliśmy to z pełnym przekonaniem, iż jej wizja Bochni jest bliższa naszej niż wizja jej konkurenta. Wówczas zawiązywała się nieformalna koalicja. Jednak wraz z kolejnymi głosowaniami pojawiły się pewne rozbieżności. Faktycznie można odnieść wrażenie, iż radni z Reaktora B7 czy Bocheńskiej Wspólnoty Samorządowej częściej popierają projekty pani burmistrz.

Z czego to wynika?

– Każdy projekt oceniamy merytorycznie, niezależnie od potencjalnych rozgrywek politycznych. Chcielibyśmy być rozliczani za nasze merytoryczne decyzje, a nie za politykę. Nasz klub poprze każdy projekt, niezależnie od tego kto go złoży, o ile uznamy go za dobry dla miasta i mieszkańców.

Czyli nie było formalnego zawiązania koalicji, podpisania umowy koalicyjnej itp.?

– Na etapie drugiej tury wyborów zawarliśmy porozumienie, w którym zadeklarowaliśmy poparcie dla kandydatury obecnej pani burmistrz.

A jak to wygląda teraz? Widać przecież, iż radni z KO są dość krytyczni wobec burmistrz.

– Nie chcę się wypowiadać na temat sytuacji w Koalicji Obywatelskiej ponieważ byłoby to nieeleganckie z mojej strony. Być może mają kwestie, które muszą omówić we własnym gronie. Natomiast my, jako klub Reaktor B7, przez cały czas będziemy popierać projekty – zarówno pani burmistrz, jak i innych komitetów – wszystkie te, które uznamy za dobre i racjonalne dla mieszkańców.

Czyli merytoryka, a nie polityka.

– Nie jesteśmy politykami, wywodzimy się z ruchów miejskich. Polityczne rozgrywki nie leżały i nie leżą w kręgu naszych zainteresowań, natomiast świetnie odnajdujemy się w pracy merytorycznej, która wymaga kompetencji, spójnej wizji i racjonalnego myślenia. Nie twierdzę, iż inni tych cech nie mają, ale dla nas to kluczowe. Stanowiska i polityczne ambicje są dla nas zupełnie nieistotne – każdy z nas ma swoje życie zawodowe i nie aspirujemy do urzędniczych posad.

Uczestniczył pan w sesjach poprzedniej kadencji jako przedstawiciel stowarzyszenia Reaktor B7, też zabierał głos w dyskusjach nad raportem o stanie gminy. Jak pan ocenia atmosferę teraz? Czy jest więcej merytoryki, czy wciąż za dużo kłótni?

– Trudno to ocenić po tak krótkim czasie. Przypomnę, iż radnym jestem zaledwie od 27 czerwca. W porównaniu do poprzedniej kadencji zarówno w urzędzie, jak i w radzie zaszły duże zmiany. Wciąż wiele spraw się dociera, dlatego ocena byłaby teraz przedwczesna, trochę jak ocena Tour de France po prologu. Wolę wstrzymać się z wnioskami, by nie zrobić nikomu krzywdy pochopną opinią.

Mamy ponad 4 miesiące od zaprzysiężenia nowej burmistrz. Czy według pana to przez cały czas jeszcze za krótki czas, żeby faktycznie oczekiwać większych zmian w mieście? Mieszkańcy już chyba trochę się niecierpliwią.

– Pani burmistrz została wybrana na 5 lat, a za nami dopiero niecałe 10 proc. jej kadencji, więc na pełne oceny pozostało za wcześnie. Wiele osób w urzędzie i radzie podejmuje się nowych dla siebie zadań, dlatego naturalne są błędy i potknięcia wynikające z braku doświadczenia. Jestem jednak przekonany, iż z czasem cały ten mechanizm zacznie działać sprawniej, a wprowadzone zmiany będą widoczne.

Wydaje mi się, iż ciężar wspierania burmistrz jest bardziej na waszych – radnych Reaktora – barkach, czujecie to?

– Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, ale o ile jest takie wrażenie, iż popieramy większość uchwał składanych przez panią burmistrz, to może wynikać z faktu, iż uznajemy je za racjonalne i korzystne dla mieszkańców. Jako radni zawsze kładziemy nacisk na analizę merytoryczną każdej uchwały, niezależnie od tego kto ją składa. istotną rolę odgrywa tu również fakt, iż jednym z zastępców burmistrza jest były prezes stowarzyszenia Reaktor B7 Współpracujemy merytorycznie, zarówno jako radni, jak i stowarzyszenie, tworząc coś na kształt think tanku, który wspiera projekty ważne dla miasta i mieszkańców.

Czy jednak mimo wszystko przyglądacie się władzy wykonawczej krytycznie?

– Przyglądamy się władzy wykonawczej, choć trzeba pamiętać, iż w tej chwili jesteśmy na etapie, w którym burmistrz sprząta po swoich poprzednikach. Gdy pojawiają się sytuacje, takie jak przegrany proces dotyczący inwestycji Park&Ride, trudno obwiniać za to obecną burmistrz. Ona musi mierzyć się z problemami, które zastała. jeżeli jednak pojawią się projekty lub działania budzące nasze wątpliwości, z pewnością je wyrazimy. Nie jesteśmy związani lojalnością partyjną ani zawodową, a każdy z nas działa aktywnie w swoim zawodzie, co pozwala nam na niezależną, merytoryczną ocenę. Krytyka lub poparcie wynika u nas wyłącznie z oceny treści, a nie innych zależności.

Czy według pana w tej chwili burmistrz ma większość w Radzie Miasta Bochnia?

– To trudne do oceny. w tej chwili większość w radzie zależy od poszczególnych uchwał. Sytuacja jest dynamiczna i każdorazowo wymaga sprawdzenia, czy burmistrz uzyska poparcie. Projekty, które ocenimy jako niekorzystne dla Miasta, nie zdobędą naszego poparcia. Burmistrz zatem będzie musiała szukać większości wśród radnych z innych klubów.

A czy w ogóle kiedykolwiek miała tą większość?

– To również trudno ocenić. Nie została zawarta umowa, która mówi expressis verbis, iż niezależnie od tego co zostanie zgłoszone, tyle głosów pani burmistrz będzie miała w Radzie. Dlatego nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

Krytyczne głosy ze strony radnych KO są coraz bardziej zauważalne. Czy to jest niepokojące?

– Z perspektywy pani burmistrz byłoby najlepiej, gdyby klub Koalicji Obywatelskiej, który wystawił ją do wyborów i z którym te wybory wygrała, wspierał ją bezwarunkowo, stał za nią murem jako bezpośrednie, naturalne zaplecze. Jednak to, iż czasami tak nie jest, to kwestia wewnętrzna KO, więc nie jest to pytanie do mnie. Nie chcę komentować sytuacji w innym klubie, ponieważ – jak już zaznaczyłem wcześniej – byłoby to nieeleganckie z mojej strony.

Czy według pana możliwy jest scenariusz koalicji PiS+KO? Czy to zbyt nieprawdopodobne, choćby lokalnie?

– Na szczeblu centralnym to absolutny kosmos. Na poziomie lokalnym, gdzie ludzie się znają i pochodzą z podobnych środowisk, trudno mi ocenić, czy taka koalicja jest możliwa. Nie wiem, proszę zwolnić mnie z odpowiedzi na to pytanie.

Czasami jednak widać jednomyślność w głosowaniach radnych KO i PiS.

– Faktycznie czasami te głosy są zbieżne, szczególnie na komisjach. Powód tych zbieżności może wynikać z podobnego spojrzenia na problemy, jak np. kwestia ogrodzenia wokół Bazyliki. Czy to ma głębsze podłoże? Nie wiem i nie chcę wiedzieć, ponieważ nie leży to w zakresie moich kompetencji jako radnego oraz przede wszystkim nie jest to tematem naszego klubowego zainteresowania.

Idź do oryginalnego materiału