Bez Dudy i Tuska. Spotkanie w Berlinie w sprawie Ukrainy

2 miesięcy temu

Dobre pytanie

Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden uczestniczył w piątek w czterostronnym spotkaniu w Berlinie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem oraz premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem. Tematem rozmów była możliwość zakończenia wojny Rosji z Ukrainą oraz sytuacja na Bliskim Wschodzie.

Wiele komentarzy, w tym zagranicznych, wskazało na nieobecność Polski, która jest sąsiadem i istotnym sojusznikiem Ukrainy, a także jednym z państw NATO, które najlepiej realizują zobowiązanie dotyczące przeznaczania co najmniej 2 proc. PKB na zbrojenia.

Minister ds. europejskich pytany w poniedziałek na antenie TVN24, dlaczego na spotkaniu tym nie brała udziału Polska, ocenił, iż „to dobre pytanie”. Dodał też:

Komentarze są dość powszechne, iż tutaj organizatorzy, w tym przypadku kanclerz Scholz, popełnili po prostu błąd, bo nie było Polski, nie było nikogo z regionu.

Wielcy nieobecni

Jednak najbardziej kontrowersyjne wydaje się to, co były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves napisał w swoich mediach społecznościowych. Stwierdził on, iż kanclerz Niemiec osobiście zablokował udział Polski w tych rozmowach.

Jan Piekło, który był ambasadorem RP na Ukrainie w latach 2016-2019, uważa, iż w spotkaniu powinni uczestniczyć przedstawiciele Polski oraz państw bałtyckich. Jak zauważa:

Narody te znacznie lepiej rozumieją rosyjskie zagrożenie. Są również mocno zaangażowane w pomoc Ukrainie. Potrzebujemy dziś innego formatu.

Dość niezrozumiały wydaje się także fakt, iż w rozmowach nie brał udział żaden z przedstawicieli Ukrainy.

Atak ze strony PiS-u

Zaistniała sytuacja oczywiście nie ucieka uwadze politykom partii PiS, którzy nie omieszkali się skrytykować premiera. Były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński powołuje się na słowa przytaczanego wcześniej Jana Piekło, sugerując, iż Tusk, będąc wielbicielem Scholtza, otrzymał z jego strony wyłącznie niewdzięczność.

O nieobecności Polski na piątkowym spotkaniu w Berlinie dotyczącego Ukrainy pytany był również szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek w RMF24. Jak stwierdził, premier Donald Tusk powinien był wziąć udział w tych rozmowach. Podkreślił, iż dzień przed powołaniem swojego rządu Tusk zapewniał, iż nikt nie zdoła go w Unii Europejskiej przechytrzyć.

Tusk miał rozgrywać wszystkich w UE, a sam został ograny. Po co mają go zapraszać, jak mogą mu powiedzieć, co ma robić. Donald Tusk prowadzi politykę proniemiecką – stwierdził Mastalerek.

Tu jednak pojawia się również kwestia braku zaproszenia Andrzeja Dudy, do której szef gabinetu prezydenta także się ustosunkował. Na pytanie, dlaczego prezydent Andrzej Duda nie został zaproszony na to spotkanie, Mastalerek stwierdził, iż odpowiednikiem kanclerza Scholza jest Donald Tusk. Podkreślił, iż jeżeli Niemcy organizują spotkanie, to nie należy być naiwnym, sądząc, iż zaproszą Dudę jako swojego przedstawiciela. Wskazał, iż to Donald Tusk powinien się dziś tłumaczyć

Idź do oryginalnego materiału