Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło kampanię samorządową. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu wybory mają być w kwietniu.
Tym co zastanawia, to widoczny brak wiary w zwycięstwo, jaki prezentują liderzy PiS. – Ostatnie dni do istny wysyp zamiejscowych występów przywódców prawicy, choć – po prawdzie – nie wiadomo, czy to prawdziwy początek kampanii samorządowej, czy praca organiczna nad wzmocnieniem morale dołów partyjnych i elektoratu – zauważa Bogusław Chrabota na łamach „Rzeczpospolitej”.
– By wygrać, partia Kaczyńskiego musiałaby na koniec przynajmniej utrzymać swój stan posiadania liczby burmistrzów i wójtów. W 2018 r. była na tym polu zdecydowanym zwycięzcą. Miała ich razem 234. Czy będzie na to szansa ponownie? Po przegranych wyborach parlamentarnych? Odcięciu partii od kontrolowanych przez rząd budżetów? Bez pieniędzy na „miękką” korupcję polityczną? Bez pełnej kontroli nad przekazem TVP? Misja nie do wykonania. Mam wrażenie, iż Jarosław Kaczyński to wie – dodaje dziennikarz.
Tylko co po klęsce Kaczyński zrobi ze sobą? choćby jego własna partia nie będzie już go chciała widzieć. Zostanie sam ze swoimi fobiami, pretensjami i urojeniami.