B. Ratter: Kto nie chce pamiętać o tym co tu było, będzie musiał to jeszcze raz przeżyć.

solidarni2010.pl 2 miesięcy temu
Felietony
B. Ratter: Kto nie chce pamiętać o tym co tu było, będzie musiał to jeszcze raz przeżyć.
data:05 lipca 2024 Redaktor: Anna

„Władcy Węgier, Czech i Polski znajdowali się w trudnej sytuacji geopolitycznej. Mając w pobliżu dwa rywalizujące ze sobą politycznie cesarstwa i wybór między ofertami ideologicznymi dwóch konkurencyjnych kościołów chrześcijańskich (przy wciąż jeszcze silnym pogaństwie), a odziedziczywszy bardzo zróżnicowane tradycje kulturowe, musieli balansować wśród tych różnorodnych opcji, tworząc strukturę geopolityczną, której zręby przetrwały do dzisiaj– pisał profesor Przemysław Urbańczyk w pracy Rok 1000 Milenijna podróż transkontynentalna.

„Mieszko I utrwalił i poszerzył zdobycze swoich poprzedników na tyle, iż stał się uczestnikiem gry geopolitycznej wykraczając poza obszar ograniczony Odrą, Bałtykiem, Wisłą i Sudetami. W tej grze wykazał wiele sprytu i zdolności przewidywania długofalowych skutków swoich decyzji. (...) Na wielkanocnym zjeździe w Kwedlinburgu w 991 roku Mieszko wystąpił już jako równy innym panom Rzeszy z tytułem „księcia słowiańskiego” (dux Sclavonicus)”.
Historia początków państwa polskiego może być również częścią polskiej polityki historycznej, nazywanej inaczej polityką pamięci, pomyślanej jako przeciwieństwo polityki zapomnienia, polityki nie ruszania pewnych sfer życia, a które powinny być naturalnym obszarem aktywności państwa.
O tym, co stanowi politykę historyczną a co jest jej manipulacją, jak prowadzą ją nasi niemieccy sąsiedzi, którzy podczas plebiscytu na najpopularniejszego Niemca w historii musieli zrobić zastrzeżenie, iż nie może to być Adolf Hitler, a termin „duma narodowa” umieścili w słowniku terminów zakazanych, a jak my możemy ją realizować, dyskutowali uczestnicy spotkania Krakowskiej Loży Historyków, które odbyło się w Centrum Edukacyjnym IPN - Przystanek Historia.
Zaproszeni goście , Jan Rydel, Maciej Korkuć , Wojciech Frazik dokonali analizy sytuacji geopolitycznej Polski, Niemiec i Rosji w XX wieku, czyli 1000 lat po sukcesie Mieszka I. Profesor Jan Rydel, wieloletni dyplomata niemiecki, mówił o metodach działania państwa niemieckiego na rzecz interesu narodowego Niemiec, tak by poprawić „brzydki” obraz historii XX wieku w oczach świata zewnętrznego.
Tezy o wyzbyciu się narodowości są nieprawdziwe. Niemcy po prostu dbają inaczej o swój narodowy interes. Maciej Korkuć udzielił uczestnikom wspaniałej lekcji, jak postrzegać naszą historię i jak jej uczyć. Szkoda, iż nie było na tej lekcji polityków, dziennikarzy jak i pisarzy, którzy próbują bez rzetelnego oparcia na faktach, interpretować decyzje i działania z okresu II wojny światowej i sprzedawać swoją amatorską narrację historyczną jako fakt historyczny. Żyjemy w świecie, w którym istnieją polityki historyczne pojmowane jako polityki manipulacji historycznej.
My przez cały czas nie musimy wstydzić się swojej państwowości w przeciwieństwie do naszych sąsiadów, którzy mają problem ze swoją historią, bo to są historie totalitarne. Niemcy sami stworzyli sobie niemiecki nazizm, Rosja również ma swój własny model totalitaryzmu, swój bolszewizm, Ukraina faszystowski nacjonalizm.
Do nas totalitaryzm został przyniesiony na obcych bagnetach, to nie był nasz produkt.
Ważne, byśmy w narracji historycznej duży nacisk kładli na to, co jest dorobkiem naszej państwowości, którą odzyskaliśmy w 1918r., która nie została skażona totalitaryzmem, która z II wojny światowej może wyszła pokonana, nie mogła odbudować się jako niepodległe państwo, ale zostawiła nam olbrzymi kapitał dumy właśnie z tego, co nazywamy Rzeczpospolitą Polską. Tę Rzeczpospolitą Polską należało z punktu widzenia Moskwy czyli Stalina, zniszczyć po to, by zbudować sowiecką wersje totalitaryzmu na tej ziemi.
Szczególnie ważne, byśmy dostrzegali gigantyczną różnicę miedzy dziedzictwem państwowości polskiej a dziedzictwem państwowości niemieckiej, czy sowieckiej. My nie potrzebujemy polityki manipulacji historycznej, my możemy oprzeć się na promocji faktów historycznych z istnienia naszego państwa.
Janusz Krasiński, warszawiak, 11-letni chłopiec w chwili wybuchu II wojny światowej, harcerz Szarych Szeregów, zapędzony z ocalałą ludnością Warszawy do niemieckiego obozu Dulag 121 w Pruszkowie. Nieletni świadek piekła w Oświęcimiu skąd w marszu śmierci, w 200-osobowej grupie Polaków, trafił do Dachau i tam doczekał wyzwolenia przez amerykańskich żołnierzy. Do Polski wrócił w 1947 roku.
Fotografując wraz z koleżanką leżący w gruzach rodzinny dom w Warszawie, uchwycił także przypadkowo w kadrze ruiny mostu Kierbedzia. Zdjęcie to posłużyło znajomemu koleżanki, który był agentem, do oskarżenia Janusza o szpiegostwo. Ze względu na młody wiek oskarżonego, sąd skazał go “jedynie” na karę piętnastu lat więzienia.
„To tu zamordowano ponad pół tysiąca ludzi strzałem w tył głowy” – w celi więzienia na Mokotowie zaczyna filmową opowieść Janusz Krasiński, wspaniały pisarz, dramatopisarz, dziennikarz, poeta, filmowiec a przede wszystkim człowiek, narrator w filmie Joanny Żamojdo pt. "Janusz Krasiński. Cenzurowany życiorys".
„W czasach Solidarności kupiliśmy z żoną tę chatę w lesie. Ukrywałem się w tej chacie ze swoim pisaniem, bałem się, okropnie się bałem, iż mogą tutaj wpaść, zrobić rewizję, zabrać tę książkę, która miała być świadectwem o moim świecie. A mój świat to byli bohaterowie, Polacy niszczeni najrozmaitszymi sposobami przez komunę w więzieniach, rozstrzeliwani, wieszani, ginący w lesie, to wszystko był mój świat”. Tworzył świadectwo niszczenia tożsamości narodowej Polaków tak jak Aleksander Sołżenicyn, ukrywający się w tajdze podczas pisania Archipelagu Gułag.
Czteroksiąg Janusza Krasińskiego napisany doskonałym, bogatym językiem literackim to dojrzała, poetycko zapisana analiza prawdziwych i bogatych intelektualnie oraz duchowo sylwetek polskiej elity niszczonej po II wojnie światowej. Niszczonej wraz z państwowością Rzeczypospolitej Polskiej, na której zgliszczach miała powstać nowa, sowiecka. Fakt historyczny jak i jego narrator mieli być unicestwieni lub choćby tylko odrzuceni, zapomniani.
Co prawda wyrokiem z 25.08.1998 roku ( sic! dopiero po 10 latach „wolności”) Janusz Krasiński przestał być amerykańskim szpiegiem ale „czułem się jakby moje książki były wydawane przez cały czas nielegalnie” –wspomina w filmie Joanny Żamojdo.
Nie mylił się, zakradziono się do jego domu i wyjęto z kanapy kilka płyt CD z powieścią, na szczęście były to niepełne wersje, pełna leżała już u wydawcy. Pieniędzy leżących obok nie zabrano.
Miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu z tymi, którzy znali naszego pisarza a choćby obejrzeć te fragmenty filmu, które cenzura w 2007 roku wycięła.
No cóż, czas twórcy judenrat GW , ojca imperium „mediów” i indoktrynacji ideologicznej pokolenia wychowanego na komunistycznych wartościach, rozpoczął się dawno i trwa. Manipulowanie polityką historyczną zostało wszczepione wraz z sowiecką państwowością przez jej zwolenników.
Poniżej niektóre fragmenty wycięte z filmu, który mógł powstać dopiero wtedy, gdy prezesem TVP był Bronisław Wildstein.
Scena z filmu, pisarz stoi w miejscu spalonej kamienicy przy ul. Senatorskiej 26. To tu w gruzach leży maszyna do szycia mojej mamy, tutaj pogrzebani są moi ołowiani żołnierze. Koniec sceny. A co zawierał wycięty kawałek? „Ale urodziłem się nie w tym domu, tego domu już nie ma, to są budy gomułkowskie, w których mój ojciec nigdy by nie zamieszkał . A po drugiej stronie ulicy kościół, miałem do niego blisko „. Kolejny fakt , o którym mówił pisarz, a który został wycięty z filmu: "Potem zamieszkaliśmy przy Mariensztacie 20. Tego domu też nie ma, z okna było widać tył kościoła św. Anny, siadałem i malowałem, służyłem tam do mszy".
Jeszcze jedno znamienne zdanie, którego nie wolno było wypowiadać w 2007 roku a w tej chwili można za nie stracić wolność, pracę, być nazwanym faszystą przez watahę wychowanków komunizmu siejących nienawiść i szydzących z tych wartości, którym wierni byli nasi Rodacy z Rzeczypospolitej Polskiej, obywatele świata, absolwenci najznakomitszych uniwersytetów, laureaci światowych nagród, budowniczy wspaniałej państwowości okresu niepodległości, znani światu ludzie nauki, kultury, biznesu, zapraszani przez inne narody Europy by służyli tam swą wiedzą.
Bo w Europie byliśmy zawsze, o czym możemy przeczytać w wymienionej na wstępie książce. To wycięte zdanie brzmiało: Mój ojciec nie cierpiał bolszewizmu i bolszewików. Inne zdanie usunięte z filmu przez chyba tych samych, którzy wydawali wyroki śmierci na tysiące naszych Rodaków, to czytany przez pisarza napis na pomniku ofiar w Dachau:
Kto nie chce pamiętać o tym co tu było, będzie musiał to jeszcze raz przeżyć.
„ Niezależnie od pogody całymi dniami trzymano ich przed barakiem. Nad nimi snuł się dym z krematorium, po sąsiedzku, za linią drutów widział podobnie wygnane kobiety….Wkrótce po tym do dygoczących z zimna i strachu kobiet przychodziła esesmanka, w zsuniętej na bakier furażerce, z piorunikami na kołnierzu, w butach z cholewami, z pejczem zakończonym kawałkiem ołowiu i żądnym krwi pyskiem sadystycznej kurwy, która może zaznać zaspokojenia tylko w mordzie, wywoływała je po jednej z szeregu. Po czym biła do krwi i deptała w błocie. Szymon stojąc jak i one na nie kończącym się apelu i bacząc, by samemu nie podpaść pod kije, chwytał uchem świst jej pejcza, jęki ofiar i pisk rozkoszy z okrucieństwa, cienki pisk orgazmu pod pozorem wydawanego rozkazu” – Twarzą do ściany, Janusz Krasiński.
Na zajęciach prowadzonych na kierunku gender, badaczki gender, na ogół tzw. „literaturoznawczynie”, przygotowały zestaw lektur i szukały odpowiedzi na pytanie, czy mężczyźni, którzy piszą powieści, reportaże, są nieprzychylni dla kobiet a może nienawidzą kobiet? Kiedyś wyrok padł na Jerzego Pilcha. W jednej ze swoich powieści na końcu uśmiercił bohaterkę.
Wyrok niczym ten z procesu Janusza Karsińskiego oskarżonego na podstawie zdjęcia ze zburzonym mostem Kierbedzia o szpiegostwo na rzecz imperializmu amerykańskiego: Pilch nienawidzi kobiet i tę nienawiść w swoich książkach sączy.
Moi bohaterowie to urodzeni i wychowani w poczuciu godności i szacunku dla wartości , zgodnie z którymi kobiety gotowały krupnik czekając na powrót mężczyzn całujących ich dłonie . A tych wartości nie wszczepiono 25 tys. przyuczonych do pracy w UB w 1947 r. młodych mężczyzn, którzy znaleźli upodobanie w strzelaniu w tył głowy by potem czcić to szczytne zajęcie litrami samogonu. Stąd może frustracja potomków.
Co powiedzą badaczki gender po przeczytaniu opisu zachowania niemieckiej kapo z obozu w Oświęcimiu? Jaką ma "tożsamość płciową"? Karkołomne, pseudonaukowe teorie profesorskiego gremium prowadzącego przez meandry życia grono zauroczonych i sfrustrowanych kobiet oraz nienawiść pogrobowców bolszewizmu i komunizmu nie odbiorą mi dumy z osiągnięć Polaków pochodzących z Polski w jej obecnych granicach, Polaków z ziem zabranych Polsce, Polaków z różnych zakątków świata, do których zmuszeni byli emigrować wskutek zmowy wrogich nam totalitaryzmów.
Bożena Ratter
Idź do oryginalnego materiału