„Atlantic Council” o wyborach w Polsce. Co oznacza Nawrocki dla relacji z USA i UE?

1 dzień temu

„Atlantic Council”, think tank dotowany z budżetu federalnego USA, zwrócił się z pytaniem do szeregu ekspertów o ocenę wyborów prezydenckich w Polsce.

Na pytanie odpowiedział między innymi Daniel Fried, dyplomata, który wiele lat spędził na placówkach w Europie, były ambasador USA w Polsce w latach 1997-2000, specjalny wysłannik USA do Guantanamo i członek Atlantic Council. Uznał, iż Nawrocki „jest w dobrej pozycji, aby zachęcić Trumpa do poparcia Ukrainy i bezpieczeństwa europejskiego”. Stwierdził także, iż nietrafione (właściwie „przesadzone”) jest przedstawiane wyborów prezydenckich w Polsce jako „walki między demokracją a autokracją lub między kandydatem protrumpowskim a proeuropejskim”. Wyzwaniem dla nowego prezydenta będzie ułożenie poprawnych stosunków z rządem Donalda Tuska i dlatego Nawrocki musi się zastanowić, czy w obliczu zagrożenia ze strony Rosji i w celu zapewnienia bezpieczeństwa Ukrainie oraz Europie nie spróbować znaleźć „wspólnego języka” z rządem Tuska.

Fried dodaje, iż „istnieją istotne podstawy do przynajmniej pewnej współpracy ponad podziałami partyjnymi w Polsce, aby pomóc Ukrainie przeciwstawić się rosyjskiej agresji i w tym celu współpracować z kluczowymi europejskimi sojusznikami, takimi jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy, a także ze Stanami Zjednoczonymi”. Odnotował również, iż w przeciwieństwie do węgierskiego lidera Viktora Orbána, „polscy nacjonaliści i ustępujący prezydent Andrzej Duda generalnie popierają Ukrainę i zdecydowanie sprzeciwiają się rosyjskiej agresji”. Przypomniał również, iż na początku 2022 r. lider partii PiS Jarosław Kaczyński publicznie zerwał z Orbánem, gdyż ten nie popierał Ukrainy i za PiS-u rozpoczęła się rozbudowa sił zbrojnych, która jest kontynuowana za rządów koalicji Tuska. Oba obozy polityczne popierają NATO i silne relacje ze Stanami Zjednoczonymi.

Nawrocki może mieć jednak problem, jeżeli chodzi o współpracę z Unią Europejską. Zdaniem byłego ambasadora USA w Polsce, silna kooperacja z Brukselą powinna być kontynuowana, gdyż UE „nadal jest źródłem znacznego finansowania polskiego rozwoju i stara się wspierać rozbudowę sił zbrojnych w Europie, cel, który Polacy ze wszystkich stron sceny politycznej popierają”. Dlatego dodaje, iż nowy prezydent „będzie musiał również powstrzymać antyniemiecką retorykę, powszechną wśród dużej części polskiej prawicy nacjonalistycznej”. – Nawrocki dobrze zrobiłby, gdyby (…) współpracował z Niemcami, aby przeciwdziałać zagrożeniu ze strony Rosji, z którym mierzą się oba kraje – przekonywał.

Amerykański polityk uważa także, iż Nawrocki „musi znaleźć sposób na zrównoważenie strategicznych i politycznych nakazów dotyczących wsparcia dla Ukrainy” w kontekście niechęci części społeczeństwa dla dalszego hojnego wspierania Ukraińców i kijowskiej polityki.

Aaron Korewa, dyrektor warszawskiego biura Atlantic Council, które jest częścią Europe Center sugeruje, iż „Polacy pokazali swoje niezadowolenie z obecnego rządu i establishmentu politycznego”. Wystawienie Nawrockiego jako „outsidera” opłaciło się, ponieważ „udało mu się przyciągnąć wyborców, którzy wybrali kandydatów skrajnie prawicowych w pierwszej turze, podczas gdy Trzaskowski nie zdołał zmobilizować wystarczającej liczby wyborców, którzy poparli koalicję Tuska 2 października”.

Dla Europy może to oznaczać, iż Polska stanie się bardziej skupiona na sobie. Jednocześnie Tusk wcześniej zasygnalizował, iż uważa, iż pokonanie populizmu wymaga zajęcia się niektórymi problemami, które go napędzają. Można się spodziewać, iż Polska skręci na prawo w kwestiach takich jak migracja i Europejski Zielony Ład – stwierdził.

Korewa zwrócił uwagę na to, iż „Nawrocki był jedynym kandydatem, który odwiedził prezydenta USA Donalda Trumpa w Białym Domu i otrzymał jego poparcie”, a „pod koniec maja Konserwatywna Konferencja Akcji Politycznej, znana jako CPAC, zorganizowała również wiec w Rzeszowie, w którym wzięła udział sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego USA Kristi Noem”. – Ludzie Nawrockiego świadomie nawiązali kontakt z administracją USA. W Polsce ruch, który popiera Nawrockiego, jest bardzo proamerykański i pronatowski, w przeciwieństwie do kilku innych partii w Europie, które opowiadają się za konserwatywnym nacjonalizmem. Optymistycznym scenariuszem jest to, iż jako prezydent Nawrocki nawiąże kontakt z Trumpem, zapobiegając wszelkim planom wycofania wojsk amerykańskich z Polski. Jednocześnie rząd Tuska będzie przez cały czas nawiązywać partnerstwo z innymi istotnymi państwami europejskimi, takimi jak Francja oraz kraje nordyckie i bałtyckie – komentował członek warszawskiego oddziału Atlantic Council.

Marek Magierowski, były ambasador Polski w USA i Izraelu, jednocześnie analityk Atlantic Council’s Europe Center i dyrektor strategii programu polskiego w Freedom Institute w Warszawie, zaznacza, iż Nawrocki „nie da się nabrać na histeryczne etykietki”. Nie jest ani „populistą”, ani „zagorzałym eurosceptykiem”, czy przedstawicielem „skrajnej prawicy”; nie jest „pro-Putinowski”, czy „trumpowski”.

Nawrocki jest niewątpliwie zagorzałym konserwatystą, który zręcznie wykorzystał naturę szerokich grup polskiego elektoratu, który wbrew europejskim trendom pozostał – politycznie, społecznie i emocjonalnie -przywiązany do idei wolności, suwerenności, tradycji i wartości chrześcijańskich. Kandydat wspierany przez PiS w dużej mierze wykorzystał również rosnącą niepopularność rządu Tuska, zwłaszcza wśród młodych wyborców (Nawrocki wygrał wśród kohorty osób w wieku od osiemnastu do dwudziestu dziewięciu lat) – zaznaczył Magierowski. Wskazał on także, iż byłemu bokserowi udało się dotrzeć do środowiska robotniczego i wiejskiego. Magierowski spodziewa się prowadzenia polityki konserwatywnej.

Danuta Hübner, członkini Atlantic Council’s Europe Center i była pierwsza komisarz UE, zagorzała zwolenniczka federalizacji i centralizacji władzy w UE została zapytana, czy nowy prezydent przezwycięży polaryzację w naszym kraju.

Była komisarz wątpi, czy prezydent, którego właśnie wybrano. „rozumie, co jest dobre dla Polaków w tych niepewnych czasach”.

Była lewicowa komisarz handlu podkreśliła, iż „spolaryzowane społeczeństwo jest łatwe do manipulowania i jest łatwym celem rosyjskiej dezinformacji”. „Największym wyzwaniem dla nowego prezydenta” jest „zrozumienie znaczenia budowania mostów między Polakami”. Hübner uważa, iż „prezydent-elekt wywodzi się z tradycji politycznej, która ma niewielką skłonność do szukania kompromisu”. Ponadto, jej zdaniem nowy prezydent „musi wesprzeć rząd w budowaniu demokratycznej Polski, w której każdy może żyć”.

Polacy potrzebują prezydenta, który zrozumie, iż izolacja nigdy nie przyniosła Polsce żadnych korzyści, iż Unia Europejska jest naszym miejscem i iż najważniejsze jest, aby Polska wzięła na siebie część odpowiedzialności za Europę. Czy nowy prezydent wesprze europejskie wysiłki na rzecz budowy jej zdolności obronnych i opartej na bezpieczeństwie konkurencyjności gospodarczej? Czy będzie pracował na rzecz pokoju na naszym kontynencie? – zadaje pytania polityk, która wyraziła nadzieję, iż „nowy prezydent będzie pracował na rzecz utrzymania jedności Stanów Zjednoczonych i Europy”.

Mark Scott, pracownik Digital Forensic Research Lab (DFRLab) Democracy + Tech Initiative w ramach Atlantic Council Technology Programs był pytany o rolę mediów społecznościowych w wyborach. Dodajmy, iż DFRLab jest organizacją, która zajęła niechlubne miejsce w historii USA ze względu na zaangażowanie w budowanie systemu globalnej cenzury. Należy ona do Kompleksu Przemysłowego Cenzury, ganionego przez potężną komisję sądownictwa w kongresie amerykańskim. Tworzy narzędzia do zwalczania tak zwanej mis-, mal- i dezinformacji w USA i na świecie.
Scottowi zadano pytanie o to, jaką rolę odegrały media społecznościowe w wyborach w Polsce.

Jego zadaniem, „niewielkie zwycięstwo Nawrockiego w wyborach prezydenckich w Polsce jest najnowszym przykładem tego, dlaczego trudno jest bezpośrednio powiązać wynik wyborów w jakimkolwiek kraju ze sposobem, w jaki wyborcy wchodzą w interakcje z kandydatami, działaczami politycznymi i innymi osobami w mediach społecznościowych”.

Sugeruje, iż „przed niedzielnym głosowaniem w kraju Europy Środkowej doszło do znacznej liczby hiperpartyjnych ataków w mediach społecznościowych z obu stron. Istniały również dowody – w tym badania Atlantic Council – na to, iż rządy zagraniczne próbowały wpłynąć na wyniki głosowania”, ale jest „niemal niemożliwe oszacowanie skuteczności tych wysiłków, a także trwających interwencji firm mediów społecznościowych w celu ewentualnego ograniczenia wpływu takich treści”.

Biorąc pod uwagę zacięty wyścig, niewielkie zmiany w zachowaniu wyborców – potencjalnie wywołane tym, co ludzie mogli zobaczyć w swoich kanałach online – mogły odegrać rolę. Jednak na tym etapie jest to bardziej teoria niż potwierdzona rzeczywistość – stwierdził.

Chociaż ekspert przyznał, iż kampania wyborcza prowadzona w mediach społecznościowych staje się coraz powszechniejsza we współczesnych demokracjach, to jednak trudno oszacować jej wpływ.

Źródło: atlanticcouncil.org

AS

Idź do oryginalnego materiału