Tłum zwolenników ruchu pro-life, który w sobotę zebrali się na Marszu dla Życia w mieście Quebec, został zaatakowany przez proaborcyjnych aktywistów którzy rzucali bombami dymnymi i zagłuszali przemówienia grzechotkami.
Lewicowi kontrmanifestanci, wśród których znajdowali się członkowie osławionej grupy „Antifa”, również ustawili się wzdłuż trasy marszu pro-life i nie raz ją blokowali, w wyniku czego uczestnicy musieli zmienić kierunek marszu.
Marsz dla Życia w Quebecu/La Marche Pour La Vie – Quebec odbył się w stolicy Quebecu, Ville du Québec, w sobotę 31 maja 2025 r. Jednak George Buscemi, prezes Quebec Life Coalition, powiedział dziś LifeSiteNews, iż „to wcale nie był marsz”. „To była uliczna walka” – stwierdził. Oszacował, iż na obecnych 500–600 świadków pro-life, 600–700 osób było zdecydowanych nie pozwolić im przemawiać lub pokojowo maszerować.
„Myślę, iż kilka autobusów przyjechało z Montrealu” – powiedział Buscemi serwisowi LifeSiteNews. „Zdecydowanie były w to zaangażowane związki zawodowe. Był więc cały [tłum] grup społecznościowych z Quebec City”. Oficjalne wydarzenie Marszu dla Życia rozpoczęło się około godziny 11 od chrześcijańskiej muzyki „chwały i uwielbienia”. Gdy muzyka grała, Buscemi zobaczył grupę 30 mężczyzn ubranych na czarno i w maskach COVID, a następnie kobiety w punkowych czarnych ubraniach, które również zbierały się przy pobliskiej fontannie.
[Obrońcy życia] musieli przerzucać bomby dymne na drugą stronę, żebyśmy się przez nie całkowicie nie udusili”.
Odpalaniu bomb dymnych towarzyszył ogromny hałas, podczas którego mówcy próbowali wygłaszać swoje przemówienia, przerywane jednak sygnałami syren i innymi hałasami.
Organizatorzy zmienili plany trasy w ostatniej chwili, ale uczestnicy marszu byli nieustannie nękani przez tłumy lewicowców, którzy postanowili nie pozwolić im przemawiać. Lewicowcy walili wieszakami na ubrania w znaki drogowe i latarnie – główny symbol ruchu proaborcyjnego – i wykrzykiwali obelgi. Wykonywali obsceniczne gesty w stronę uczestników marszu i powtarzali w kółko po francusku, iż Quebec – którego współczynnik dzietności spadł do 1,33 urodzeń na kobietę – jest „pro-choice” (dosłownie, pro-choix ).
Doszło do kilku przepychanek między zwolennikami aborcji a służbami bezpieczeństwa, ale nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Marsz i kontrmanifestacja odbyły się w czasie ulewnych deszczów, a gdy uczestnicy marszu wrócili do parku przed Zgromadzeniem Ustawodawczym Quebecu, zarówno ich liczba, jak i liczba ich prześladowców była już niewielka.
Wydarzenie nastąpiło po odwołaniu kolacji pro-life przez hotel sieci Delta.. Hotel najwyraźniej otrzymał zarówno naciski, jak i groźby od aktywistów aborcyjnych.
„Kiedy zabijanie nienarodzonych dzieci jest normalizowane i traktowane jako prawo, nie dziwi fakt, iż zastraszanie i groźby są wykorzystywane do uciszania tych, którzy bronią życia” – stwierdził Buscemi w komunikacie prasowym. „To, co wydarzyło się w Delcie, jest haniebne — a współwinne milczenie naszych władz jest alarmujące”.