Artyści wobec wojny. Pacyfizm z o.o.

1 rok temu

Rzezie dokonywane przez wojska Putina w Buczy i Irpieniu nie są dla nas wydarzeniami medialnymi, które dzieją się „gdzieś w świecie”, rozbudzając w nas jedynie krótkotrwałe przypływy wzruszenia lub złości. One dotykają nas bezpośrednio, powodują rzeczywiste cierpienie i wywołują poczucie straty charakterystyczne dla żałoby po śmierci najbliższych.

Od 24 lutego 2022 roku sposób patrzenia na medialne relacje ilustrowane fotografiami z okropnościami wojny przybrał w Polsce zupełnie nowy kształt. Nagle drastycznie zmieniła się przyjmowana przez nas pozycja obserwatora. Przestaliśmy być widzami cudzego cierpienia. Nie przystajemy już do analiz przedstawionych w rozważaniach Susan Sontag[1]. Rzezie dokonywane przez wojska Putina w Buczy i Irpieniu nie są dla nas wydarzeniami medialnymi, które dzieją się „gdzieś w świecie”, rozbudzając w nas jedynie krótkotrwałe przypływy wzruszenia lub złości. One dotykają nas bezpośrednio, powodują rzeczywiste cierpienie i wywołują poczucie straty charakterystyczne dla żałoby po śmierci najbliższych. Obcy współczesnym Francuzom czy Niemcom stan głębokiego poruszenia i niepokoju dzielimy z Litwinami i Łotyszami, a może jeszcze także z kilkoma innymi nacjami Europy postsowieckiej. Sytuacja staje się dla nas wysoce niekomfortowa, zaczynamy się czuć jak niewidomi, którzy odzyskali wzrok i nagle dowiadują się, iż ponownie utracą możliwość widzenia.

W tym sensie wewnątrz Unii Europejskiej musiały się zaznaczyć różnice. Chociaż Wiktor Janukowycz w 2013 roku uniemożliwił Ukraińcom stowarzyszenie z Unią Europejską, Euromajdan sprawił, iż w krajach świeżo uwolnionych z sowieckich okowów Ukraińcy uznani zostali za członków wspólnej rodziny, jednoczącej wszystkich wschodnioeuropejskich wyzwoleńców. Dlatego atak na ich suwerenność stał się uderzeniem w nas samych. Żyjąc na ścisłym zapleczu toczącej się wojny, nieustannie czujemy na plecach oddech śmierci. Staramy się nie patrzeć w górę, by nie paraliżować się widmem zbliżającej się katastrofy, która zmiecie ludzkość z powierzchni ziemi, ale jednocześnie nie chcemy być obojętni i bezsilni. Pragniemy dać wyraz solidarności z walczącymi i cierpiącymi, próbując przekazać – choćby za pośrednictwem dzieł sztuki – jedność z broniącymi prawa do wolności Ukraińcami i zamanifestować zaangażowanie w walkę po stronie sprawiedliwych. Pojawiają się przy tej okazji przemyślenia dotyczące bezpardonowego wykorzystania zmanipulowanych żołnierzy jako tak zwanego mięsa armatniego. Przerażenie wzmagają informacje o mobilnych krematoriach, które umożliwiają pozbycie się ciał poległych bez ujawniania ich rzeczywistej liczby, oraz o polach wypełnionych stosami trupów, które nigdy nie doczekają się godnego pochówku.

Kwestia ta wybrzmiała – w jej skomplikowanej, wielowarstwowej złożoności – na wystawie zatytułowanej „Europa w obliczu Piątej Wolności”, którą do końca marca 2023 roku obejrzeć można w Galerii Szyb Wilson w Katowicach. Krakowski artysta Zbigniew Bajek przywołał w tym kontekście okoliczności zaistniałe w okresie pierwszej wojny światowej. W Beskidzie Niskim do dzisiaj przetrwały galicyjskie cmentarze z grobami kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy rosyjskich i austro-węgierskich, których ciała znaczyły miejsca bitew stoczonych w czasie pierwszej wojny światowej. Wystrój architektoniczny tych wojennych nekropolii zaprojektowali dwaj znani architekci: Austriak Hans Mayr (główny architekt Oddziału Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie) oraz Słowak Duśan Jurkovič, który zastosował w swoich projektach elementy zaczerpnięte z ludowego budownictwa karpackiego. Do najbardziej okazałych dzieł Jurkoviča należą cmentarze w Woli Cieklińskiej, Łużnej, Koniecznej, na szczycie Rotundy czy też w nieistniejącej wsi Czarne. Do tych miejsc wybrał się krakowski artysta z aparatem fotograficznym, by zrealizować projekt uzmysławiający analogię między przeszłością i współczesnością. Dodatkowym motywem ważnym w zaplanowanej przez niego narracji był fakt, iż ludność zamieszkująca wioski sąsiadujące z tymi cmentarzami padła ofiarą operacji „Wisła” – akcji pacyfikacyjnej o charakterze polityczno-wojskowym, przeprowadzonej w latach 1947-1950 z inicjatywy władz Polski Ludowej przeciwko Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

Na cmentarzach galicyjskich z czasów pierwszej wojny światowej znajdują się zapisane w języku niemieckim inskrypcje. Na szczycie Rotundy, na przykład, przeczytać można tetrastych autorstwa Hansa Hauptmanna, oficera armii austro-węgierskiej, który w tłumaczeniu polskim brzmi:

Nie płaczcie, iż burza wyje nad naszym grobem,

na tym samotnym wzgórzu, usytuowanym z dala od ludzi,

tu jesteśmy bliżej powołania do wieczności, a słońce, lśniąc,

zarzuca na nas codziennie o poranku swój purpurowy całun.

Bajek zrezygnował w swej katowickiej instalacji z odwołań do treści wyrażanych w patetycznych inskrypcjach niemieckojęzycznych sprzed ponad stu lat. W zamian wybrał inspirujące go już od pewnego czasu, równie leciwe, aforyzmy Franza Kafki, wydane kilka lat po śmierci pisarza jako Rozważania o grzechu, cierpieniu, nadziei i słusznej drodze[2]. W wydzielonym dla krakowskiego twórcy aneksie, przylegającym do największej z sal Galerii Szyb Wilson, zawisły ubrania z wyhaftowanymi na nich sentencjami Kafki, pomiędzy którymi zamontowano wyeksponowane na świetlnych ekranach fotografie. Przedstawiają one galicyjskie nekropolie wojskowe w ujęciu z widokiem na sporządzone przez Bajka koszule z haftowanymi aforyzmami Kafki. Zdjęcia stanowią niejako dokumentację potwierdzającą wizytę Bajka w Beskidzie Niskim. Odbył podróże do założeń architektonicznych Jurkoviča po to, by obejrzeć interesujące obiekty sepulkralne, a jednocześnie zadumać się nad losem tysięcy istnień ludzkich, którym nie dane było zrealizowanie jednostkowych planów życiowych, ponieważ wciągnięci zostali w rozgrywkę polityczną, która okazała się dla nich śmiertelna. Znamienne, iż jeden z aforyzmów Kafki bezpośrednio odnosi się do uwikłań, jakie niesie ze sobą ziemska egzystencja i przedstawia człowieka jako istotę ulegającą złudzeniu wolności, za którym od początku kryje się w rzeczywistości zniewolenie:

Jest wolnym i zabezpieczonym obywatelem Ziemi, ponieważ przypięty jest do łańcucha, który jest na tyle długi, iż udostępnia mu wszystkie ziemskie zakątki, a jednocześnie tylko tak długi, by nic nie mogło go wyrwać poza granice Ziemi. Równocześnie jednak jest on także wolnym i zabezpieczonym obywatelem Nieba, ponieważ jest przymocowany do podobnie obliczonego łańcucha niebiańskiego. jeżeli więc chce zmierzać ku Ziemi, pęta go obroża Nieba, a gdy chce do Nieba, przeszkodę stanowi obroża ziemska. Mimo to jednak posiada wszelkie możliwości i czuje to, ba, choćby sprzeciwia się temu, by wszystko to uznać za błąd powstały przy pierwszym zniewoleniu[3].

Zbigniew Bajek, „Wieczne odpoczywanie”

Dla autora katowickiej instalacji ważna jest wielopoziomowość interpretacji treści towarzyszących odbiorowi jego dzieła. Na jednym z zawartych w jego instalacji poziomów interpretacyjnych uświadamiamy sobie podobieństwo procesów znamionujących niemal wszystkie wojny, w których życie jednostki w ogóle przestaje się liczyć i tysiące żołnierzy giną na frontach walcząc za cele, z którymi czasem choćby niekoniecznie się identyfikują. Z kolei przy spojrzeniu na rzeczywistość z innej perspektywy interesujący może się wydać fakt, iż gdy bierzemy pod uwagę wartości czysto ludzkie, humanitarne, przestajemy stawiać na szali przeszłość obciążoną bagażem dziejów, a wtedy – wolni od politycznych manipulacji – mamy wystarczająco dużo empatii, by pomagać sąsiadom, którzy do tej pory często byli nam prezentowani jako odwieczni wrogowie. Potrafimy zapomnieć o wyciąganej co pewien czas z lamusa Zbrodni Wołyńskiej, nie przerzucamy konfliktowych zaszłości na młodsze, niczemu niewinne i niczego nieświadome pokolenia i zaczynamy ustanawiać w naszym otoczeniu relacje opierające się na płaszczyźnie czysto ludzkiej, wolnej od wszelkich historycznych animozji.

Do empatii Polaków okazanej mieszkańcom ogarniętej wojną Ukrainy nawiązał w obrazach wystawionych w Wilsonie młody katowicki artysta Szymon Prandzioch. Zasygnalizował w nich exodus milionów Ukraińców wyobrażeniem autostrad ze znakami kierującymi uciekinierów zza Buga do punktów informacyjnych rozlokowanych w naszym kraju. Gigantyczne kompozycje Prandziocha, rysowane flamastrami, nabierają jednak znacznie szerszego kontekstu. Wskazują bowiem, iż tocząca się obok wojna dotyka nas wszystkich w równym stopniu, gwałtownie ucinając możliwość poruszania się obraną przez nas drogą. Ostatni z cyklu obrazów przedstawia wytyczoną prosto autostradę, która wydaje się zachęcać do szybkiej jazdy. Jednak na widnokręgu widoczne są łuny ognia i dojeżdżający do celu zostaną skonfrontowani z sytuacją, z której nie będzie już wyjścia. W istocie, wojenne łuny ognia i dymu niszczące środowisko życiowe naszych sąsiadów już dzisiaj pochłonęły marzenia i nadzieje wielu ludzi w krajach sąsiednich, stawiając na obranych przez nich drogach zapory nie do pokonania.

Toteż reakcją na wojnę rosyjsko-ukraińską w Polsce bywa często gniew i złość, które przenikają nas do głębi z powodu bezradności wobec eskalacji konfliktu pochłaniającego setki tysięcy ludzkich istnień. Ekspresjonista katowicki Michał Minor postanowił dać upust swojej wściekłości, malując zamaszystym gestem agresywne barwne plamy przedstawiające Putina jako potwora z wieloma krwawymi mackami, któremu opór stawiają słynni dziś obrońcy Wyspy Wężowej. Pośród impulsywnie naniesionych na płótno plam uwidacznia się sporządzony cyrylicą napis wskazujący rosyjskim okupantom, w którą stronę powinni się udać…

Niejako na przeciwnym biegunie wojennej empatii sytuuje się dzieło Mariana Oslislo, profesora związanego z Wydziałem Projektowym katowickiej ASP. Jego autorstwa jest zaaranżowane w Galerii Szyb Wilson pomieszczenie przywołujące skojarzenia z bunkrem ulokowanym w gruzach wysadzonego w powietrze domu. Jest w nim pusto i ciemno jak w celi więziennej. Jedynym śladem po bytowaniu w nim człowieka staje się wypisana na ścianie ekspresyjnie ukształtowanymi literami poezja Marianny Kijanowskiej:

wiersz ten którym krzyczę bo jedynie

tyle zrobić mogę a więc robię

ja tym wierszem dzieło Boże czynię

wierszem rozdrapuję twarz w żałobie …

Dzieła Minora i Oslislo zdają się oddawać wszechobecnie dziś panujące nastroje u tych, którzy – jakby to ujęła Hannah Arendt – nie zostali dotknięci przypadłością uniemożliwiającą adekwatne ustrukturyzowanie w sobie wartości etycznych i obca im jest banalność zła. Jakkolwiek choćby ci odczuwający empatię wobec ofiar wojennej pożogi żywią zwykle przekonanie, iż wojna nigdy nie jest rozwiązaniem słusznym, to jednak coraz wyraźniej rodzi się w nich przeświadczenie, iż w konflikcie zbrojnym jest zawsze ta strona, której należy „kibicować”, ponieważ reprezentuje ona sprawiedliwość. Czuł to choćby Albert Einstein, który zawsze przedstawiał się jako zdeklarowany pacyfista, jednak w 1933 roku, gdy Hitler doszedł do władzy, jego pacyfizm okazał się formacją podobną do „spółki z ograniczoną odpowiedzialnością” i naukowiec zaczął wręcz głośno (będąc niemieckim patriotą!) dopominać się o interwencję w postaci wypowiedzenia Niemcom wojny. Z kolei kiedy nastały już czasy względnego pokoju i należało zadbać o to, by ten stan utrzymać, niemiecko-żydowski fizyk znowu nie szczędził energii, by szerzyć swoje pacyfistyczne przesłanie. Jeszcze tuż przed swoją śmiercią w 1955 roku, razem z Bertrandem Russelem, napisał apel do ludzkości (znany jako Manifest Russela-Einsteina), w którym domagał się zjednoczenia w wysiłkach do osiągnięcia stałego pokoju przez rozbrojenie i porozumienie. W podpisanym ostatecznie przez 11 prominentnych naukowców tekście zwrócił się do przywódców światowych słowami: „Pamiętajcie o waszym człowieczeństwie i zapomnijcie o reszcie!” („Remember your humanity, and forget the rest!”)[4].

[1]Susan Sontag, Widok cudzego cierpienia, tłum. S. Magala, Wyd. Karakter, Kraków 2010.

[2]Związany zawodowo z krakowską Akademią Sztuk Pięknych profesor Zbigniew Bajek jest m. in. autorem projektu KAFKA 2024, realizowanego w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, https://projectkafka.com/index.php/about/.

[3]„Er ist ein freier und gesicherter Bürger der Erde, denn er ist an eine Kette gelegt, die lang genug ist, um ihm alle irdischen Räume frei zu geben, und doch nur so lang, dass nichts ihn über die Grenzen der Erde reiβen kann. Gleichzeitig aber ist er auch ein freier und gesicherter Bürger des Himmels, denn er ist auch an eine ähnlich berechnete Himmelskette gelegt. Will er nun auf die Erde, drosselt ihn das Halsband des Himmels, will er in den Himmel, jenes der Erde. Und trotzdem hat er alle Möglichkeiten und fühlt es, ja, er weigert sich sogar, das Ganze auf einen Fehler bei der ersten Fesselung zurückzuführen”, cyt. za: https://projectkafka.com/index.php/aforyzmy/7/, tłumaczenie autorki.

[4]K. R. Ghodsee, Einstein’s Pacifism: A Conversation with Wolfram Wette, https://www.ias.edu/ideas/2015/ghodsee-einstein-pacifism.

Idź do oryginalnego materiału