Antysystem jest mocarstwem

myslpolska.info 2 dni temu

Przeglądając przepastne zasoby internetu na próżno szukać tekstu pt. „Woda jest mokra” lub rozprawy zatytułowanej „Drzewa liściaste istnieją”. Oczywistości nie trzeba ogłaszać, ona zwyczajnie jest. Co innego jeżeli do jakieś karkołomnej tezy pragniemy przekonać czytelnika, lub choćby samego siebie. Historia daje nam tutaj tysiące, jeżeli nie miliony przykładów takich działań.

Moim ulubionym jest jeden z bardziej kuriozalnych. W październiku 1938 r. ambasador RP we Francji Juliusz Łukasiewicz wydał opracowanie pod tytułem „Polska jest mocarstwem”. Łącząc w swym prostackim stylu patetyczność i grafomanią, autor dowodził tytułowej mocarstwowości Polski i domagał się dla niej miejsca wśród wielkich tego świata. Ot, takie zaklinanie rzeczywistości. I choć Kolegi Ronalda Laseckiego, będącego interesującym intelektualistą i erudytą, z niezbyt lotnym sanacyjnym aparatczykiem nie łączy niemal nic, trudno czytając tekst „Antysystem istnieje” pewnej koncepcyjnej analogi jednak się nie doszukać.

Zresztą Lasecki całkiem niepotrzebnie przekonuje siebie i nas do tytułowej tezy. Antysytem faktycznie istnieje, zresztą nie kwestionowałem jego istnienia także w tekście pt „Na bezdrożach antysystemu”. Kwestionowałem natomiast sens jego egzystencji. Lektura najnowszego artykułu Kolegi Laseckiego jedynie mnie w tym przekonaniu utwierdza.

Autor definiuje na potrzeby dyskusji treść antysystemu jako antyliberalizm w całym jego spektrum odnoszącym się do regulacji życia publicznego, tak więc: 1) ustroju politycznego; 2) polityki gospodarczej; 3) polityki zagranicznej; 4) podmiotów stosunków społecznych. Definicja ta choćby przy pobieżnym oglądzie w oczywisty sposób nie odnosi się do otaczającej nas rzeczywistości. Cała masa środowisk definiujących się jako antysytemowe identyfikuje się jednocześnie jako liberalne. Mamy tam libertarian, anarchokapitlistów i inne jeszcze bardziej egzotyczne nurty, przy których nobliwy Janusz Korwin-Mikke uchodzić może za polityka socjalistycznego.

Zresztą wrażenie odklejenia opisu antysysetmu, poczynionego przez Ronalda Laseckiego, od jego faktycznego stanu, przegłębia się w miarę zagłębiania się w artykuł. Na przykład w polityce gospodarczej autor ideę antysystemu utożsamia z postulatem emancypacji Polski od ośrodków zachodniego kapitalizmu. Owszem, są środowiska antysytemowe werbalizujące taki postulat, nie jest to bynajmniej pogląd dominujący. Wiąże się to z głoszeniem przez środowiska samodefiniujące się jako antysystemowe skrajnie rożnych koncepcji gospodarczych i geopolitycznych. Nie da się pogodzić np poglądów komunistycznych z libertariańskimi i wyekstrahować dla nich wspólnego mianownika. choćby jeżeli takowy by nastąpił z całą pewnością nie jest nim postulat „emancypacji Polski od ośrodków zachodniego kapitalizmu”.

Podobnie rzecz się ma z wymiarem geopolitycznym wyimaginowanego przez Laseckiego antysystemu. W dziedzinie polityki międzynarodowej wyrażać się ma on bowiem postulatem wyjścia przez Polskę z geopolitycznych struktur Zachodu. W istocie rzeczy? Mam niezłe rozeznanie w środowiskach antysystemowych, mogę zatem potwierdzić, iż postawa antyzachodnia jest tam stosunkowo popularna. W ogóle postawy oparte na negacji są popularniejsze niż postawy pozytywne. jeżeli miałbym je ułożyć od najpopularniejszych do najbardziej egzotycznych, zatracając, iż opieram się wyłącznie na własnym rozeznaniu, nie na pobieżnych choćby badaniach, uszeregowałbym je w następującej kolejności: 1. postawa antykuraińska, 2. postawa antyżydowska, 3. postawa anyunijna, 4. postawa antysyjonistyczna (to postawa odmienna wobec antyżydowskiej), 5. postawa antyamerykańska lub antyzachodnia, 6 postawa prorosyjska, 7. postawa pro-chińska, 8 postawa pro-węgierska, 9. postawa antyrosyjska, 10. postawa proamerykańska lub prozachodnia. Biorąc pod uwagę całkowicie subiektywny charakter powyższego rankingu i tak nie sposób nie zauważyć, iż tak szerokie spektrum postaw, które bezsprzecznie występują wśród środowisk identyfikujących się jako antysystemowe, stawia kłam tezie o istnienie jakiegoś jednego, wspólnego postulatu geopolitycznego.

W ten sposób mógłbym odnieść się niemal do każdej z tez głoszonych przez Kolegę Ronalda. Postawmy zatem pytanie: jak możliwe by ten wnikliwy intelektualista w swoim artykule scharakteryzował antysytem w sposób tak dalece odbiegający od rzeczywistości? Otóż wyłaniający się z tekstu „Antysystem istnieje” obraz tytułowego nurtu niej jest odzwierciedleniem rzeczywistości, ale pewnym postulatem. Ronald Lasecki prezentuję więc antysytem nie taki jaki jest, ale taki jaki jego zdaniem być powinien. Poglądy i postawy przypisane tutaj antysystemowi są więc tutaj nie tyle pooglądani i postawami antysytemu rzeczywistego, co poglądami i postawami samego Ronalda Laseckiego. To wyjaśnia zresztą tytuł artykułu. Bowiem w istocie, opisany w nim antysystem nie występuje w przyrodzie poza jednostkowym przykładem autora. W kontekście powyższego postulatywność tytułu staje się całkowicie racjonalna.

Paradoksalnie Kolega Ronald dotknął jednak, niejako przy okazji, istoty inkryminowanej kwestii, postulując w imieniu wyimaginowanego antysystemu odrzucenie ustroju liberalnej demokracji. jeżeli odrzucimy idee anachroniczne jak np. suwerenna monarchia czy skompromitowane w ubiegłym stuleciu jak faszyzm, pozostaje nam ponura alternatywa. Jest nią podważanie samej idei istnienia organizacji państwowej, czyli anarchia. jeżeli by tratować antystatem na serio, prowadzi on właśnie do tego. Zastępując debatę polityczną koktajlem Mołotowa. Czy takiej przyszłości chcemy dla siebie i dla naszego kraju? Ja nie. A Państwo?

Przemysław Piasta

Idź do oryginalnego materiału