ROMANTYCZNY SKŁADNIK POLSKIEJ TOŻSAMOŚCI

4 godzin temu

Najprostsza definicja pojęcia „etos” wyjaśnia, iż jest nim przede wszystkim katalog najważniejszych wartości, stanowiących podstawę takiego a nie innego sposobu życia.

Etos ludzi utożsamiających się z polskością formował się przez długie wieki i pod wieloma względami jest on odmienny od stanowiących rzeczywistość innych państw i narodów naszego kontynentu. Pierwsza z tych odmienności jest dziełem dość niezwykłego pojawienia się Polski na mapie Europy. Rzadko o tym fenomenie pamiętamy a przecież nasze państwo, stworzone przez księcia Polan Mieszka, który dokonał zjednoczenia plemion prapolskich, powstało w tempie wręcz błyskawicznym i bardzo gwałtownie stanowić zaczęło liczącą się w ówczesnym świecie potęgę. Tak to przynajmniej wygląda z perspektywy blisko już jedenastu stuleci i nie inaczej – na tle większości państw Europy, zwykle nie formujących się w tempie tak gwałtownym. Trudno się więc oprzeć wrażeniu, iż naród nasz od samego swego zarania wyróżniał się dużą „zdolnością mobilizacyjną”. W niedawno wydanej przez Białego Kruka książce profesora Wojciecha Polaka przeczytać możemy, iż Polska Bolesława Chrobrego była największą potęgą całej ówczesnej Europy. Pogląd ten trudno podważyć a przecież mowa o państwie, które jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej ograniczało się do wprawdzie mającego cechy państwowe, ale niewielkiego dziedzictwa Polan. Drugi polski fenomen to dość skromny udział w naszej narodowej tradycji tego, co poprzedzało wielki przełom chrystianizacyjny. Wprawdzie mamy nieco takich wątków zawartych w legendach, pieśniach czy obyczajach sięgających czasów pogańskich, ale stanowią one jedynie echo wieków starożytnych i rzadko cokolwiek więcej od kolorytu tego, co składa się na przeogromny wymiar kultury jednoznacznie chrześcijańskiej. Jakże wielka jest przecież doniosłość takiego faktu, iż powstawanie naszego polskiego państwa dokonywało się równocześnie z chrystianizacją wchodzących w jego skład plemion zwolna stających się jednym narodem! Skutek tej równoczesności nie mógł być inny – naród polski uformowany został jako zbiorowość na wskroś chrześcijańska. Nie inaczej – nasze państwo, nasza kultura, obyczajowość, nasz – etos właśnie. Wszystko, co nam pozostało z dziejów przedchrześcijańskich – to jedynie genealogia rodu, który w X wieku dał nam wielkiego Mieszka oraz mozaika pradawnych klechd i wierzeń najczęściej porzuconych ostatecznie już grubo ponad tysiąc lat temu. De facto i Polakami i chrześcijanami – stawaliśmy się w tym samych czasie. Często w ramach tego samego procesu. Nasza tożsamość narodowa od samego początku jest więc nierozerwalnie spleciona, zrośnięta wręcz z tożsamością chrześcijańską. Bez chrześcijaństwa – żadna Polska by nie powstała. Polski innej, niż chrześcijańska – nigdy nie było. Niczego, co polskie a co nie byłoby zarazem chrześcijańskie – nie ma też i dziś. I prawdopodobnie nie będzie też w przyszłości. Stąd każda próba „wypędzania” chrześcijaństwa z Polski, choćby w postaci zdejmowania ze ścian znaków krzyża, słusznie postrzegana jest nie tylko jako walka z Bogiem, ale i z Polską, z polskością. Owa oczywistość polskości przynależnej do chrześcijaństwa – to właśnie fundament trwającego przez wielki etosu Polaków.

Premiera wyjątkowej publikacji, która ukazuje, iż polski romantyzm to nie tylko literatura, ale fundament naszej tożsamości narodowej i duchowej. Autorzy – wybitni historycy, literaturoznawcy i filozofowie – przypominają, iż etos romantyczny towarzyszy Polakom od wieków i wciąż kształtuje naszą kulturę oraz myślenie o wolności.

Wśród wieków tych były takie, które dla polskiej kultury miały znaczenie szczególne. Oczywiście – nie było stuleci dla kultury naszej nie mających wielkiego znaczenia. Bo czyż jako „drugorzędne” potraktować można te, w których powstawały pieśni takie, jak „Bogurodzica” czy „Gaude Mater Polonia” albo czas, w którym rozkwitały poezje Jana z Czarnolasu? Nie inaczej – czas formowania się oryginalnego polskiego prawa czy ustroju? Trudno jednak nie wyróżnić wieku XVII, w którym chyba najmocniej i najpowszechniej dała o sobie znać odmienność polskiej kultury. Ta wyrażana oryginalnym narodowym strojem, polską barwą i bronią, sarmackim stylem życia, bezlikiem zwyczajów nigdzie indziej nie znanych, jak choćby tradycja sejmikowania czy malowania portretów trumiennych. A do tego – druzgotania najeźdźczych armii sztuką wojenną reprezentowaną nie tylko przez genialnych hetmanów, ale i husarię zdolną skutecznie stawiać czoła wielokrotnie liczniejszym przeciwnikom. Wbrew też temu, co dzisiaj głoszą postkomunistyczni rzecznicy „historii ludowych”, siedemnastowieczny etos Polaków wcale się nie ograniczał do stanu szlacheckiego. Świadczą o tym nie tylko księgi „Liber Chamorum”, których autorzy ubolewali nad masowym wręcz wlewaniem się chłopstwa w szeregi szlachty, ale też naukowe ustalenia choćby Marii i Stanisława Ossowskich. Nie jedyni to zresztą profesorowie wskazujący na to, iż bezprecedensowa liczebność polskiej szlachty doprowadziła do tego, iż etos chłopski w Polsce – albo zanikł albo nie zaistniał. Pomimo bowiem wszelkich barier natury prawnej czy ustrojowej polscy chłopi swój styl życia upodabniali do praktykowanego przez uboższą szlachtę. A takiej było najwięcej, na Żmudzi, Polesiu i sporych obszarach Mazowsza szlachcicem był co czwarty człowiek a bywało, iż niemal co drugi. Nie brakowało przy tym wolnych chłopów swą zamożnością nie ustępujących zagrodowemu szlachcicowi. Wprawdzie chłop nie nosił przy boku szabli (chyba, iż służył w piechocie wybranieckiej) i nie nosił kontusza, ale czy tradycyjna sukmana stanowiła aż tak definitywną różnicę? Spójrzmy na gospodarującego w XIX wieku Macieja Borynę z „Chłopów” Władysława Reymonta. Czy kiedykolwiek zachowuje się on tak, jak chłop znany z literatury czeskiej, rosyjskiej czy niemieckiej? W młodych latach Macieja Boryny ruski ziemianin miał prawo wzięcia sobie z dowolnej chłopskiej chaty dziecka i sprzedania go znajomemu z odległej guberni. I ruska szlachta z prawa tego korzystała – dzieląc i sprzedając chłopskie rodziny. W którym detalu Boryna był podobny do tamtejszych chłopów? Otóż – jak niezliczeni inni polscy chłopi – w żadnym. Polski etos – nie ograniczał się tylko do szlachty. Tak też to swymi badaniami wykazała prof. Maria Ossowska – polscy chłopi albo nie wytworzyli albo nie zachowali swojego etosu chłopskiego. Polscy chłopi – przyjęli etos szlachecki. Czyli – ogólnonarodowy, polski etos!

Wiek XIX to czas, w którym, wyjąwszy epizody Księstwa Warszawskiego i cieszącego się przez kilkanaście lat pewną autonomią królestwa zwanego kongresowym, byliśmy narodem bez państwa. A mimo tego wiek XIX do historii przeszedł jako „Wielkie Stulecie Polaków”. Wielkość owa wynikała z wielkich czynów polskich patriotów, z wielkich owoców polskiego ducha i polskiej myśli, z największej miary osiągnięć polskiej kultury i sztuki. To z tej przyczyny przyjąć można, iż owe stulecie narodowej niewoli dla kształtu polskości znaczenie miało nie mniejsze od czasów, w których formował się nasz rodzący się naród i wieku, w którym dojrzały najbardziej oryginalne składniki naszego niepowtarzalnego narodowego stylu.

„Polski etos romantyczny”, wydane przez Białego Kruka znakomite dzieło pod redakcją dr hab. Lidii Banowskiej prof. Wiesława Ratajczaka, to pierwszy zbiór wypowiedzi składający się na kompendium ujmujące temat w sposób uwzględniający wszystkie najważniejsze aspekty zagadnienia jakże wielkiego i zarazem arcy – ważnego. Bardzo ważne jest przy tym to, iż znakomici autorzy kolejnych rozdziaw nie zamykają tematu „etos romantyczny” w historycznych ramach epoki zwanej romantyzmem. Owszem – znakomicie, celnie i w sposób nad wyraz interesujący wskazują na genezę polskiego romantyzmu. Dowodzą też jednak, iż wiele z tego, co powstało między literackim manifestem Adama Mickiewicza a krwawymi represjami dobijającymi zryw Powstania Styczniowego, nie tylko owocowało w kolejnych pokoleniach. Polski etos romantyczny – jest składnikiem także naszej współczesnej tożsamości. I prawdopodobnie nie tylko z tego powodu, iż z samej swej istoty tożsamość to coś w dużej mierze niezmiennego i trwałego, żył i owocował będzie on nadal.

Niektóre rozdziały tej fascynującej książki mówią o pewnego rodzaju ponadczasowości polskiego etosu romantycznego. Zwraca na nią uwagę np. dr hab. Jacek Kowalski, niestrudzony popularyzator staropolszczyzny, jak mało kto potrafiący udowodnić niezmiennie żywą atrakcyjność dziedzictwa Polski dawnych wieków. Profesor Kowalski podejmuje bowiem temat kosynierów – chłopskich żołnierzy walczących o niepodległość pod komendą Tadeusza Kościuszki. Moment historyczny, w którym wywodzący się z ludu wojownicy wyposażeni w oręż służący im do prac polowych odważnie ścierali się z zaprawioną w bojach armią moskalskiej satrapii – poprzedzał okres romantyzmu o całe dziesięciolecia. Może dałoby się go zakwalifikować do fazy preromantycznej. Z rozważań Jacka Kowalskiego wynika jednak, iż „duch romantyczny” to w polskiej historii coś więcej od ujętego w kalendarzowe klamry okresu w dziejach literatury. Tym bardziej, iż kosynierzy Kościuszki nie byli przecież czytelnikami tomików poezji. Być może część rozwiązania tej kwestii znajdziemy w odpowiedzi Bułata Okudżawy na pytanie o trzy cechy, z jakimi kojarzy on polskość. Po bardzo krótkim namyśle bard ten odpowiedział: „Duma, ubóstwo i dążenie do niezależności”. A nasz niezapomniany pieśniarz Przemysław Gintrowski tę samą rzecz wyjaśniał frazą jednej ze swoich ballad: „U nas Chopin, groch i kapusta i od czasu do czasu – powstanie!” Chyba więc słusznie Jacek Kowalski, wielki miłośnik i popularyzator kultury staropolskiej, składniki polskiego etosu romantycznego odnajduje także w epokach poprzedzających romantyzm. Składniki takie, jak zdolność do ogromnych czynów uruchamianych ogromem siły duchowej, wielkim potencjałem mobilizacji do sprostania wielkim wyzwaniom. W końcu od tego właśnie, jak to zauważyłem na wstępie, zaczęła się cała nasza polska historia. Historia tworzona nie przez szlachecką czy rycerską elitę, ale w dużej mierze przez Polan, czyli „ludzi z pól”, przez wywodzących się z ludu wojów przewodzonych geniuszem wybitnego władcy. Dążenie do niezależności – to jeden z fundamentalnych składników romantycznego etosu. Jak przez wieki sąsiadowania z potęgami znacznie większymi i nieustannie agresywnymi uchronić ową niezależność? Czyż nie było to realizowane właśnie zasadą „mierzenia sił na zamiary”? Czyli – nie jest ważne, jaka jest przewaga wroga. Liczy się to, by mu się nie poddać! Czyż nie takie założenie było zasadniczym czynnikiem niezliczonych zwycięstw polskiego oręża, nielicznych a nieustraszonych obrońców polskich granic? Czyż to nie właśnie coś w rodzaju „polskiego etosu romantycznego”, wyposażonego w niezłomną wiarę w Boga i w słuszność polskiej sprawy – umożliwiało triumfy pod Kircholmem, Trzcianą, Chocimiem, Wiedniem, Hodowem?

„Nie jesteśmy Anglikami, Niemcami czy Francuzami na wcześniejszym etapie rozwoju. My jesteśmy często na etapie wyższym a różnica polega na tym, iż jesteśmy naprawdę – inni” – tak o Polakach mawia Rafał Ziemkiewicz. Polski etos romantyczny – jest odmienności tej składnikiem najważniejszym. I o tym przekonujemy się z każdego rozdziału wspaniale ilustrowanego i znakomicie wydanego tomu wydawnictwa Biały Kruk. Świetne jest przy tym to, iż zawiera on zarówno ciekawe, często słabo znane a jakże ważkie wątki polskiej historii, stanowiące projekcję właśnie etosu wyrażanego najdobitniej w wieku zwanym wielkim stuleciem Polaków, jak i w okresach od niego odległych. Takich, w których najpierwszym polskim obowiązkiem była walka o wolność ojczyzny, historia dała nam przecież aż nadto. I na tym w wielkiej mierze polega odmienność naszego romantyzmu. Georg Gordon Byron okazji do walki o wolność szukać musiał w dalekiej od Wielkiej Brytanii Grecji. Nie inaczej wielu innych poetów i pisarzy tego czasu. Edgar Allan Poe wybierał się do Polski na wieść o zbliżającym się kolejnym powstaniu, w czym przeszkodziła mu jedynie nagła śmierć. Polacy wrogów wolności mieli na swojej ziemi, stąd bohaterami naszej literatury częściej byli heroiczni żołnierze wolności, niż kolejne wcielenia Werterów, cierpiących katusze nieszczęśliwej miłości. Pomimo tego to w Polsce jednym z narodowych haseł stało się „Za naszą i waszą wolność” i to Polacy najliczniej wstępowali w szeregi walczących o swą niepodległość Węgrów czy Włochów.

„Polski etos romantyczny” to księga przypominająca nie tylko dzieła największych poetów, ale też mrówczą pracę potężnych duchem ludzi Kościoła, których trud formacyjny przynosił owoce niemożliwe ani do oszacowania ani przecenienia. Z kart tej książki poznajemy też bardzo interesującą polską myśl filozoficzną. Wskazuje ona na wielką wagę siły duchowej, jaka rozkwitnąć może w narodzie świadomym swego posłannictwa i pielęgnującym swój etos. Nigdy też nie straci aktualności prowidencjalizm, najdobitniej reprezentowany przez Zygmunta Kraińskiego. Bo czyż można skonstruować dla ludzkości drogowskaz bardziej szlachetny i bardziej pożyteczny od przekonania, w myśl którego jedynie ten ludzki trud będzie trwale owocny, który wpisuje się w kształt wyznaczonych przez Boga praw i planów? Jakże istotny jest właśnie w tym etosie fundament moralności! I znów – nie był on u nas przecież wymysłem czasów romantyzmu, choć to wtedy znajdował wyjątkowo pełny wyraz. O niezbywalnej roli zwykłej ludzkiej przyzwoitości pisali przecież tacy ideolodzy etosu sarmackiego, jak choćby Wespazjan Kochowski, w jednym ze swych wierszy stwierdzający, iż „niech tam sobie inni mają choćby i całe złoto Ameryki, mi wystarczy dom ojczysty”. Wtórowali mu inni, wcale przecież nie gnuśni ani nie tchórzliwi, bo co rusz stający do walki w obronie ojczyzny, a którzy na pytanie o podboje zamorskich krain odpowiadali z oburzeniem: „Sięgać po cudze? To się nie godzi!”

„Polski etos romantyczny” to lektura tym bardziej obowiązkowa, iż trudno o zrozumienie polskości, jeżeli nie zrozumie się właśnie tego okresu, w którym etos ten w największym stopniu był formowany. Wielu historyków literatury szczególny nacisk kładzie właśnie na twórczość tego czasu, co ma swój wyraz w ich pracach i wykładach. Na wrocławskiej polonistyce wybitni profesorowie znani są m.in. z powtarzanych przez nich słów: „Do samej głębi musicie poznać tę literaturę, bo bez tego nic nie zrozumiecie z polskich dzieł późniejszych okresów!”

„Polski etos romantyczny” to też książka w czytaniu tym bardziej świetna, iż kolejni jej autorzy prowadzą swego czytelnika przez kolejne, co raz to inne obszary zagadnień. Kiedy np. mowa o Cyprianie Kamilu Norwidzie poznajemy nie tylko jego trudną i zarazem barwną biografię, ale też bardzo ciekawą myśl społeczną ostatniego z wielkich polskich romantyków. W innych rozdziałach spotykamy się oczywiście z pojęciem mesjanizmu narodowego. Jakże nasz polski mesjanizm jest odmienny od wszystkich innych! Anglicy przypisali sobie posłannictwo niesienia cywilizacji na wszystkie pozaeuropejskie kontynenty. Dość podobnie Francuzi, niemal od zawsze przypisujący sobie rolę centrum światowej kultury. Podobnie też Niemcy sami siebie nazywający „kulturraegerami”, czyli nosicielami kultury powołanymi do zaprowadzania jej głównie w środkowej i wschodniej Europie. Rosjanie ukuli dla siebie mit rzekomego „trzeciego Rzymu”, którego to wcieleniem, po upadku Lacjum i Bizancjum, ma być jakoby Moskwa. I czemu towarzyszyć ma obowiązek „zbierania ziem ruskich”, do których jak wiemy zaliczyć potrafili choćby powiaty położone na zachód od Kalisza. Każdy z tych mesjanizmów okazywał się być hasłem uzasadniającym podboje, narzędziem wyzysku i terroru, instrumentem ekspansji i eksploatacji obydwu Ameryk a także Afryki, Azji, Australii… A na czym polegał mesjanizm polski? O tym, iż Polacy są „pielgrzymami wolności” pisał nie tylko Adam Mickiewicz. Idea ta wyrażana była i czasem przez cały czas jest – przez całe mnóstwo poetów i pisarzy, myślicieli i filozofów, narodowych przywódców i mężów stanu. Urzeczywistniali je polscy ochotnicy walczący o wolność Stanów Zjednoczonych, Meksyku i państw Ameryki Południowej, bojownicy zrywów syberyjskich, polscy rzecznicy wolności Indian, towarzysze broni Garibaldiego i wielu innych. Taki bowiem jest – polski etos romantyczny. Taki, wg którego „po cudze sięgać się nie godzi” a zmagania walczących o wolność wspierać – to odwieczny polski obowiązek.

„Polski etos romantyczny” to więc wybitna, przekrojowa i pełna arcy – ważnych treści książka o polskiej tożsamości. Szczególnie ważna i potrzebna właśnie w czasach takich, jak obecne. W czasach, w których ogromne siły skoncentrowane są na zakłamywaniu i zohydzaniu polskiej historii. Na wyniszczaniu polskiej tożsamości, na unicestwianiu – polskiego etosu.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału