Kiedyś dziennikarstwo, dziś partyjna tubka. Andrzej Gajcy, niegdyś kojarzony z niezależnymi mediami, ostatecznie przestał udawać. Po latach subtelnego sączenia pisowskiej narracji – czy to w Onecie, czy w innych mediach – dziś najwyraźniej jawnie wspiera Karola Nawrockiego, człowieka, którego kandydatura na prezydenta to jak rzucenie Polakom w twarz worka z kłamstwami, „umowami dożywocia” i pisowskim nepotyzmem.
W tle tej groteskowej operacji medialnej przewija się postać Eryka Mistewicza – specjalisty od propagandy, którego specjalnością nie jest PR, tylko pudrowanie. Mistewicz, człowiek z długą historią pracy dla ludzi pokroju Daniela Obajtka, dziś znów wychodzi z cienia, by wspólnie z Gajcym próbować ratować wizerunek Nawrockiego. Operacja: „Zróbmy z Karolka męża stanu” ruszyła pełną parą. Andrzej Gajcy, który jeszcze niedawno udawał „umiarkowanego komentatora” w Onet.pl, dziś już bez żenady atakuje każdego, kto odważy się krytykować Nawrockiego. Jego Twitter zamienił się w biuletyn promocyjny sztabu PiS – pełen zaczepnych wpisów, manipulacji i retweetów ludzi związanych z pisowską bańką. Zresztą sam Gajcy nie kryje sympatii – regularnie powiela narrację partii, a teraz otwarcie promuje kandydaturę człowieka, którego kariera oparta jest na politycznym kumoterstwie i historycznym fałszowaniu przeszłości.
Mistewicz i Gajcy tworzą dziś zgrany duet od odwracania kota ogonem. W sieci działają jak zespół szybkiego reagowania – gdziekolwiek pojawi się niewygodny temat związany z Nawrockim (a tych przecież nie brakuje: od luksusowych nieruchomości po szemrane znajomości i instytucjonalny rozkład IPN), tam gwałtownie pojawia się „kontrnarracja”. Przykłady? Proszę bardzo, oto twórczość:
- „Tak, w naszym kraju istnieją nieformalne sposoby ingerowania w proces wyborczy, a konkretnie w kampanie, z wykorzystaniem metod i środków, które w zdrowej demokracji – jeżeli taka gdziekolwiek jeszcze istnieje – natychmiast zostałyby zakazane. A twórcy i zleceniodawcy takich działań spotkaliby się z surową karą ze strony niezawisłego wymiaru sprawiedliwości. Ale nie w Polsce! U nas, nad Wisłą, można w zasadzie wszystko.” – tekst wzięty wprost z narracji PiS o rzekomej ingerencji służb specjalnych w wybory. Brawo, panie Gajcy.
- „Jeśli sprawa z mieszkaniem zatopi i przekreśli jego szanse na prezydenturę, a każdy kolejny dzień sprawia, iż tej historii nie da się już od niego odkleić, to będzie to koronny dowód na to, jak dziecinnie proste jest manipulowanie wyborcami i w jakim opłakanym stanie jest nasza demokracja. I to z wielu powodów. Dla przypomnienia w historii III RP było tyle wielkich afer i przestępczych działań w tym także polityków, za które nigdy nikt ze szczytów władzy nie poniósł odpowiedzialności, iż aż trudno je zliczyć. Także tych dotyczących mieszkań, jak choćby wielka afera reprywatyzacyjna w Warszawie, za którą NIKT z polityków kierujących wówczas stołecznym ratuszem nie odpowiedział. A mimo ludzkich dramatów i krzywd, liczonych w tysiące przypadków, władzę w stolicy od lat dalej sprawuje ta sama partia – Platforma Obywatelska. Ale kampania żyje swoim życiem, a popełniane błędy i katastrofalne oświadczenia sztabowców już nie raz doprowadziły do wyborczej porażki. interesujące czy i tak będzie tym razem?” – to kolejna próbka twórczości autorstwa Andrzeja Gajcy.
No dobrze, można też zadać pytanie skąd pan Eryk Mistewicz ma pieniądze? O tym warto przeczytać m.in. w Natemat.pl: Eryk Mistewicz, specjalista od politycznego PR-u i autokreacji, zarabia głównie na bliskich relacjach z władzą – zwłaszcza z PiS i spółkami Skarbu Państwa. Jego Fundacja Instytut Nowych Mediów to nie tylko tuba propagandowa, ale też maszynka do zarabiania. Największe pieniądze płyną z projektów takich jak „Opowiadamy Polskę światu”, które sponsoruje m.in. Polska Fundacja Narodowa (6,54 mln zł), Orlen (kampania o Janie Pawle II), Fundacja PKO czy Agencja Rozwoju Przemysłu. Firma Mistewicza zajmuje się publikacjami w zagranicznej prasie, produkcją dodatków promujących polski rząd oraz prowadzeniem portalu „Wszystko Co Najważniejsze”, gdzie obok „ekspertów” regularnie pojawiają się politycy PiS. Współpracuje też z MSZ, PAP, GPW i ambasadami – a było to w roku 2021. Co było później? Ile milionów trafiło do Eryka Mistewicza? Cóż, te pytania czekają jeszcze na odpowiedź… ale poznamy prawdę, powoli to wszystko wychodzi na jaw.