Andrzej Gajcy, Eryk Mistewicz i PiS. Maski opadły, propaganda Kaczyńskiego idzie pełną parą

4 godzin temu
Zdjęcie: Andrzej Gajcy, Eryk Mistewicz i PiS. Maski opadły, propaganda Kaczyńskiego idzie pełną parą


Kiedyś dziennikarstwo, dziś partyjna tubka. Andrzej Gajcy, niegdyś kojarzony z niezależnymi mediami, ostatecznie przestał udawać. Po latach subtelnego sączenia pisowskiej narracji – czy to w Onecie, czy w innych mediach – dziś najwyraźniej jawnie wspiera Karola Nawrockiego, człowieka, którego kandydatura na prezydenta to jak rzucenie Polakom w twarz worka z kłamstwami, „umowami dożywocia” i pisowskim nepotyzmem.

W tle tej groteskowej operacji medialnej przewija się postać Eryka Mistewicza – specjalisty od propagandy, którego specjalnością nie jest PR, tylko pudrowanie. Mistewicz, człowiek z długą historią pracy dla ludzi pokroju Daniela Obajtka, dziś znów wychodzi z cienia, by wspólnie z Gajcym próbować ratować wizerunek Nawrockiego. Operacja: „Zróbmy z Karolka męża stanu” ruszyła pełną parą. Andrzej Gajcy, który jeszcze niedawno udawał „umiarkowanego komentatora” w Onet.pl, dziś już bez żenady atakuje każdego, kto odważy się krytykować Nawrockiego. Jego Twitter zamienił się w biuletyn promocyjny sztabu PiS – pełen zaczepnych wpisów, manipulacji i retweetów ludzi związanych z pisowską bańką. Zresztą sam Gajcy nie kryje sympatii – regularnie powiela narrację partii, a teraz otwarcie promuje kandydaturę człowieka, którego kariera oparta jest na politycznym kumoterstwie i historycznym fałszowaniu przeszłości.

Mistewicz i Gajcy tworzą dziś zgrany duet od odwracania kota ogonem. W sieci działają jak zespół szybkiego reagowania – gdziekolwiek pojawi się niewygodny temat związany z Nawrockim (a tych przecież nie brakuje: od luksusowych nieruchomości po szemrane znajomości i instytucjonalny rozkład IPN), tam gwałtownie pojawia się „kontrnarracja”. Przykłady? Proszę bardzo, oto twórczość:

  • „Tak, w naszym kraju istnieją nieformalne sposoby ingerowania w proces wyborczy, a konkretnie w kampanie, z wykorzystaniem metod i środków, które w zdrowej demokracji – jeżeli taka gdziekolwiek jeszcze istnieje – natychmiast zostałyby zakazane. A twórcy i zleceniodawcy takich działań spotkaliby się z surową karą ze strony niezawisłego wymiaru sprawiedliwości. Ale nie w Polsce! U nas, nad Wisłą, można w zasadzie wszystko.” – tekst wzięty wprost z narracji PiS o rzekomej ingerencji służb specjalnych w wybory. Brawo, panie Gajcy.
  • „Jeśli sprawa z mieszkaniem zatopi i przekreśli jego szanse na prezydenturę, a każdy kolejny dzień sprawia, iż tej historii nie da się już od niego odkleić, to będzie to koronny dowód na to, jak dziecinnie proste jest manipulowanie wyborcami i w jakim opłakanym stanie jest nasza demokracja. I to z wielu powodów. Dla przypomnienia w historii III RP było tyle wielkich afer i przestępczych działań w tym także polityków, za które nigdy nikt ze szczytów władzy nie poniósł odpowiedzialności, iż aż trudno je zliczyć. Także tych dotyczących mieszkań, jak choćby wielka afera reprywatyzacyjna w Warszawie, za którą NIKT z polityków kierujących wówczas stołecznym ratuszem nie odpowiedział. A mimo ludzkich dramatów i krzywd, liczonych w tysiące przypadków, władzę w stolicy od lat dalej sprawuje ta sama partia – Platforma Obywatelska. Ale kampania żyje swoim życiem, a popełniane błędy i katastrofalne oświadczenia sztabowców już nie raz doprowadziły do wyborczej porażki. interesujące czy i tak będzie tym razem?” – to kolejna próbka twórczości autorstwa Andrzeja Gajcy.

No dobrze, można też zadać pytanie skąd pan Eryk Mistewicz ma pieniądze? O tym warto przeczytać m.in. w Natemat.pl: Eryk Mistewicz, specjalista od politycznego PR-u i autokreacji, zarabia głównie na bliskich relacjach z władzą – zwłaszcza z PiS i spółkami Skarbu Państwa. Jego Fundacja Instytut Nowych Mediów to nie tylko tuba propagandowa, ale też maszynka do zarabiania. Największe pieniądze płyną z projektów takich jak „Opowiadamy Polskę światu”, które sponsoruje m.in. Polska Fundacja Narodowa (6,54 mln zł), Orlen (kampania o Janie Pawle II), Fundacja PKO czy Agencja Rozwoju Przemysłu. Firma Mistewicza zajmuje się publikacjami w zagranicznej prasie, produkcją dodatków promujących polski rząd oraz prowadzeniem portalu „Wszystko Co Najważniejsze”, gdzie obok „ekspertów” regularnie pojawiają się politycy PiS. Współpracuje też z MSZ, PAP, GPW i ambasadami – a było to w roku 2021. Co było później? Ile milionów trafiło do Eryka Mistewicza? Cóż, te pytania czekają jeszcze na odpowiedź… ale poznamy prawdę, powoli to wszystko wychodzi na jaw.

Idź do oryginalnego materiału