Albo czołgi, albo klimat. Politycy w UE już wiedzą, iż na wszystko nie starczy. „Na zieloną transformację nie będzie pieniędzy”

news.5v.pl 1 tydzień temu

Wypowiedzi unijnych przywódców są ostatnio wyjątkowo pompatyczne. choćby jak na brukselskie standardy.

Unia Europejska nie straci na znaczeniu choćby w odradzającym się świecie konfliktu wielkich mocarstw. Europy nie zatopi morze publicznych pieniędzy, które Stany Zjednoczone i Chiny przeznaczą na technologie przyszłości. Europa zgromadzi potęgę militarną i wstrzyma katastrofie klimatycznej. Zbuduje ekologiczną gospodarkę.

Wśród tego typu obietnic brakuje jednej: „aby to osiągnąć, rozbijemy skarbonkę”. Bo wszyscy zdają sobie sprawę z tego, iż skarbonka już pękła.

Wyjątkowo trudny szczyt

27 przywódców państw członkowskich UE spotyka się właśnie w Brukseli. Zamierzają skupić się na tych wzniosłych celach i ogłoszą nowe „porozumienie”. Będą chcieli utrzymać znaczenia gospodarcze Europy, walczyć ze zmianami klimatu oraz rozwijać czystą energię i przemysł cyfrowy, aby nie zostać w tyle za Chinami, USA i Indiami.

PAP/Leszek Szymański

Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, Roberta Metsola, przewodnicząca Europarlamentu, oraz Olaf Scholz, kanclerz Niemiec. Bruksela, 18 kwietnia br.

Wizja ta obejmuje śmiałe (choć niejasne) aspiracje do dalszego jednoczenia unijnych gospodarek, infrastruktury i europejskich potęg finansowych, aby UE mogła konkurować na arenie światowej. Jest ona przedstawiana jako niezbędne lekarstwo na bolączki Europy.

Pytanie bez odpowiedzi

Jednak nad brukselskim szczytem unosi się pytanie, na które nikt nie umie odpowiedzieć: w jaki sposób Europa zapłaci za te wszystkie ambicje i odeprze liczne zagrożenia, które widzi u swych bram?

Konkurencyjna, zielona Europa będzie wymagała przez najbliższe dekady inwestycji rzędu bilionów euro. Zgodnie z projektem wniosków ze szczytu, z którym zapoznał się POLITICO (takie dokumenty przygotowywane są wcześniej – red.), do przyciągnięcia kapitału prywatnego będą potrzebne najpierw publiczne pieniądze. Jednak politycy w europejskich stolicach obawiają się dać Brukseli więcej pieniędzy, zaciągnąć dodatkowe długi lub obciążyć obywateli nowymi europejskimi podatkami.

Niedawny śródokresowy przegląd budżetu ujawnił, iż Unii, która musiała uporać się z pandemią, wojną u swych granic, wysokimi kosztami energii i malejącym znaczeniem na świecie, kończą się środki pieniężne. Co więcej, jeszcze w tej dekadzie populacja UE może zacząć spadać, pociągając za sobą gospodarkę.

To połączenie problemów nieuchronnie utrudni realizację wielkich planów Europy.

Istnieje duże ryzyko, iż w ogóle nie będziemy mieli wystarczającej ilości pieniędzy na zieloną transformację — zdradził POLITICO były premier Włoch Enrico Letta tuż przed spotkaniem na temat konkurencyjności UE. Zauważył, iż po tym, jak za dwa lata skończy się pakiet odbudowy po pandemii o wartości 732 mld euro (ok. 3,17 bln zł), nie zostanie wiele na Zielony Ład.

Unia w potrzasku

Zielony Ład, przez ostatnie cztery lata jeden z budżetowych priorytetów, musi teraz konkurować o uwagę — i pieniądze. W międzyczasie bowiem Ukraina boryka się z trudnościami na polu bitwy. Desperacko potrzebuje większego wsparcia finansowego i wojskowego od swoich zachodnich sojuszników. A ponieważ pakiet pomocowy utknął w Kongresie USA, a Donald Trump po raz kolejny kwestionuje amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa, Unia Europejska wywiera presję na zwiększenie obrony.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Jednak Komisja Europejska, unijny organ władzy wykonawczej, szacuje również, iż do 2030 r. Europa będzie potrzebować ponad 1,5 bln euro (ok. 6,5 bln zł) rocznie, aby wyeliminować emisje paliw kopalnych z systemów energetycznych i transportowych.

Nawet największa gospodarka Europy, Niemcy, poszukuje nowych źródeł dochodów, aby wypełnić dziury budżetowe.

Europa niedługo stanie w obliczu pewnego rodzaju „niemożliwego trójkąta” — powiedział Simone Tagliapietra, starszy pracownik brukselskiego think tanku Bruegel, który specjalizuje się w polityce energetycznej i klimatycznej. — Z jednej strony chcemy przyspieszyć zieloną transformację i być przy tym konkurencyjni, z drugiej — zwiększyć wydatki na obronę. Poza tym chcemy też prowadzić odpowiedzialną politykę fiskalną.

Obronność kosztem klimatu

Przedstawiciele państw członkowskich już zastanawiają się, ile mogą skubnąć z Zielonego Ładu, aby rozwijać europejską potęgę militarną.

— W pewnym sensie obrona i Zielony Ład będą konkurować o publiczne pieniądze — mówi dyplomata z jednego z państw UE, któremu, podobnie jak innym rozmówcom, przyznaliśmy anonimowość, aby mogli swobodnie wypowiadać się na drażliwe politycznie tematy.

Fundusz na „strategiczne technologie” — pierwotnie przewidziany jako siła napędowa innowacji w zakresie czystych technologii — został zmniejszony z 10 mld do zaledwie 1,5 mld euro (z ok. 43 to 6,5 mld zł). Następnie unijni przywódcy i tak przeznaczyli pozostałe fundusze na wydatki obronne.

W ubiegłym tygodniu Europejski Bank Inwestycyjny zapowiedział również ministrom finansów, iż zwiększy i przyspieszy udzielanie pożyczek na projekty obronne. Prezeska banku, Nadia Calvino, podkreśliła jednak, iż w rezultacie nie ucierpią priorytety klimatyczne instytucji.

Ronald Wittek / PAP

Nadia Calvino, prezeska Europejskiego Banku Inwestycyjnego

Europejski dyplomata twierdzi, iż UE prawdopodobnie będzie musiała pożyczyć pieniądze na obronę, „ponieważ jest to tak pilne”. A jeżeli chodzi o wydatki na klimat, „miejmy nadzieję, iż uda nam się pozyskać pieniądze z rynku i nie pójdą na to zbyt duże środki publiczne”.

Szef Międzynarodowej Agencji Energetycznej Fatih Birol we wtorek przybył do Belgii, aby ostudzić te nadzieje.

— ostrzegł w przemówieniu w Kolegium Europejskim w Brugii.

Pesymizm we Włoszech

W tym tygodniu podobne oświadczenia wydali zarówno Letta, jak i Mario Draghi — również były premier Włoch, który pracuje nad raportem na temat konkurencyjności UE.

W czwartek Letta przedstawi przywódcom swoje wnioski z wielomiesięcznego dochodzenia w sprawie ożywienia europejskiej konkurencyjności i produktywności. W swoim raporcie Letta opowiedział się za ogólnounijną polityką przemysłową, która powstrzymałaby europejskie firmy przed przenoszeniem się za granicę w pogoni za miliardowymi zachętami ekologicznymi oferowanymi przez Stany Zjednoczone.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

— Brakuje nam strategii, jak dotrzymać kroku w coraz bardziej zaciętym wyścigu o przywództwo w dziedzinie nowych technologii — ostrzegł Draghi we wtorkowym przemówieniu w Brukseli.

Europa znalazła się w obliczu napiętej sytuacji w finansach publicznych i niewielkiego apetytu na większy wspólny dług — zaciągnięty przez Unię jako całość — czy nowy fundusz naprawczy, taki jak w czasach pandemii. Dlatego Letta argumentował, iż tylko prywatny filar pieniężny może przekonać bardziej oszczędne kraje bloku do wsparcia funduszy ogólnounijnych.

Francja wychodzi przed szereg

Paryż i inne stolice UE naciskają na ożywienie tzw. Unii Rynków Kapitałowych, dziesięcioletniego planu Komisji Europejskiej mającego na celu wykorzystanie oszczędności Europejczyków do pobudzenia prywatnych inwestycji w całym bloku. Pomysł ten z nie cieszy się popularnością, ale wciąż powraca.

— Będziemy debatować nad zwiększeniem inwestycji publicznych, ale chodzi też o to, by chodzić na dwóch nogach — zapowiada przedstawiciel francuskiej administracji prezydenckiej. Zauważa, iż prywatne finansowanie powinno w coraz większym stopniu stanowić drugorzędne źródło finansowania zielonych planów UE.

OLIVIER MATTHYS / PAP

Francuski prezydent Emmanuel Macron i premier Holandii Mark Rutte. Bruksela, 18 kwietnia br.

Jednak dwóch unijnych dyplomatów sugeruje, iż mniejsze kraje o rozwiniętych rynkach finansowych — takie jak Holandia, Luksemburg i Irlandia — obawiają się, iż plan będzie oznaczał trwałą dominację Paryża i Berlina.

„Czujemy się trochę jak na Titanicu”

Czwartkowe spotkanie jest tylko pierwszym etapem dłuższej dyskusji na temat sposobu finansowania wyzwań stojących przed blokiem. Zgadzają się co do tego wysocy rangą dyplomaci i unijni urzędnicy. Jednak pilna potrzeba powstrzymania europejskiej gospodarki przed utonięciem jest coraz bardziej dotkliwe.

— Czujemy się trochę jak na Titanicu — mówi inny wysoki rangą unijny dyplomata. — Statek tonie, a my walczymy o to, kto będzie w pierwszej, a kto w drugiej klasie. Może powinniśmy byli w ogóle zapobiec tonięciu statku.

Idź do oryginalnego materiału