Rynek ropy czeka na Trumpa. Ceny spadają, napięcie rośnie. Ceny ropy spadają, ale inwestorzy nie odczuwają ulgi. Rynki są wyjątkowo nerwowe. W tle pojawia się coraz bardziej realne widmo geopolitycznego przesilenia. Uwagę świata skupia Donald Trump, który po raz kolejny może przesądzić o kierunku, w jakim podąży globalna gospodarka energetyczna.

Fot. Pixabay
Ceny w dół, ryzyko w górę
Ostatnie dni przyniosły spadki notowań ropy na światowych giełdach. To efekt poprawy prognoz dotyczących podaży i chwilowego uspokojenia sytuacji na Bliskim Wschodzie. Jednak analitycy nie mają złudzeń – ten trend może odwrócić się z dnia na dzień. Wystarczy jeden komunikat z Waszyngtonu lub jedno zdanie byłego prezydenta USA, by rynki znów zaczęły drżeć.
W obliczu nadchodzących wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych Donald Trump powraca do retoryki, która wcześniej skutkowała poważnymi napięciami na linii Waszyngton–Teheran. Ewentualny powrót do ostrzejszej polityki wobec Iranu może natychmiast przełożyć się na wzrost cen ropy i pogłębienie globalnej niepewności energetycznej.
Iran i sankcje: historia, która może się powtórzyć
W czasie swojej prezydentury Trump konsekwentnie ograniczał możliwości eksportu irańskiej ropy. Decyzje o wycofaniu się z porozumienia nuklearnego i przywróceniu sankcji uderzyły bezpośrednio w Teheran, ale rykoszetem dotknęły także Europę i Azję. Ceny surowca poszybowały, a na rynku pojawiła się fala spekulacji.
Teraz, gdy Trump ponownie zyskuje wpływ na kierunek amerykańskiej polityki zagranicznej, analitycy zastanawiają się, czy powtórzy scenariusz z lat 2018–2020. Każda kolejna wypowiedź w sprawie Iranu – choćby bez konkretnej decyzji – może wywołać gwałtowne reakcje giełdowe i spekulacyjne podbicie cen surowca.
Co oznacza to dla Europy?
Dla państw Unii Europejskiej każdy wstrząs na rynku ropy oznacza wzrost kosztów transportu, produkcji i usług. W sytuacji, gdy inflacja wciąż utrzymuje się na podwyższonym poziomie, a stopy procentowe dopiero zaczynają się stabilizować, kolejna fala wzrostów cen energii mogłaby wyhamować ożywienie gospodarcze.
Europa od lat próbuje uniezależnić się od surowców z niestabilnych regionów, ale ropa pozostaje kluczowym elementem systemu energetycznego. Ewentualna eskalacja konfliktu z Iranem – choćby w formie gospodarczej – uderzy bezpośrednio w sektor energetyczny, przemysł i konsumentów.
Rynek trzyma oddech
Niepokój na rynku nie wynika wyłącznie z bieżących danych. To przede wszystkim efekt oczekiwań na to, co może wydarzyć się w najbliższych tygodniach. Ceny baryłki ropy na poziomie poniżej 80 dolarów nie są dziś powodem do optymizmu, ale raczej ciszą przed możliwą burzą.
Eksperci z rynków surowcowych ostrzegają, iż nadchodzące miesiące mogą przynieść silne wahania cen. jeżeli Trump zdecyduje się na otwarty powrót do polityki maksymalnej presji na Iran, reakcja rynku może być natychmiastowa. Będzie to oznaczać nie tylko wzrost cen ropy, ale też dalsze rozchwianie globalnej równowagi energetycznej.
Sygnał, który może zmienić wszystko
W świecie zależnym od nastrojów i decyzji kilku graczy, wypowiedzi byłego prezydenta USA zyskują realną moc sprawczą. Trump może jeszcze nie pełni formalnej władzy, ale jego słowa mają siłę poruszenia rynków. A wrażliwy rynek ropy czeka – nie na dane, nie na analizy, ale właśnie na te słowa.
Choć dziś ropa tanieje, to jutro może być inaczej. Jeden tweet, jedna deklaracja – i rynek może doświadczyć zwrotu, którego konsekwencje odczuje każdy, kto tankuje samochód, kupuje bilet lotniczy lub płaci rachunki za energię. W grze nie chodzi już tylko o ceny baryłki. Chodzi o kierunek, w którym zmierza cały światowy porządek energetyczny.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl