A więc nie Polska, ale partia jest w grze

niepoprawni.pl 23 godzin temu

Osoby starsze nie są prawdopodobnie zdziwione, widząc jak ludzie parający się polityką (nie: politycy, bo polityka to coś w rodzaju zawodu, do czego trzeba mieć nie tyle aspiracje, co kwalifikacje), stają się rzecznikami lub narzędziem określonej partii, choć ślubowali, obejmując urząd publiczny, Polsce. Nie chodzi tu o jakąś konkretną partię, bo w przypadku każdej może zachodzić taka ewentualność. Jedynie działanie w interesie państwa i narodu w absolutnej zgodzie z prawem, i to nie w zależności od tego, jak, się je pojmuje, określa rzeczywiste intencje polityki.

Demaskuje je zawsze jakiś kryzys. W II RP, kiedy od polityka wymagało się przestrzegania pewnych wartości, jak honor, uczciwość, umiejętność wykonywania powierzonych zadań, a także savoir vivre, oczywiste było, iż uchybienia w którejś z tych dziedzin pociągały za sobą dymisję. w tej chwili taka decyzje, to raczej wyjątek. Każdy, kto wyłącznie na bazie istniejącej rzeczywistości, odkładając na bok stronniczość, ocenia obecny rząd i parlament wie, iż te organy utraciły rację bytu. Po prostu zawiodły, a rzeka kłamstw z ust osób najwyżej postawionych odbiera im całkowicie kredyt zaufania. Innymi słowy mówiąc, ci ludzie i to środowisko nie dba już Polskę, ale o swój Sitz im Leben, inaczej stołek, nie bacząc jakie szkody wyrządza tym, którzy ich do władzy powołali i tym, nad którymi tę władzę sprawują.

Impulsem do zastanowienia się nad tymi sprawami jest dziś wybór nowego prezydenta nie należącego do formacji mającej władzę. Legalność jego wyboru dla tych ludzi nie ma żądnego znaczenia. Właśnie dlatego, iż ich interesuje wyłącznie interes ich partii, a nie los :Polski. Dlatego środowisko tzw. Koalicji Obywatelskiej – faktycznie już nie istniejącej – ale stale przywoływanej dla ratowania Tuska i jego partii, Platformy Obywatelskiej, czyni wszystko, by nie dopuścić na urząd prezydenta Karola Nawrockiego. Prawo nie odgrywa tu żadnej roli. Pomysły mogą być wręcz idiotyczne, jak te Giertycha, o kamratach fałszujących wybory, byle były skuteczne. W tej chwili już tylko Hołownia jako marszałek sejmu może albo zapobiec zaprzysiężeniu prezydenta albo przy pomocy krętactwa uniemożliwić mu wejścia w urząd. W społeczeństwie te machinacje nie mają poparcia, nie licząc najbardziej bezmyślnego elektoratu Tuska. Przed Sądem Najwyższym orędownikami takiego puczu była, jak napisano, armia Giertycha:„Babcią Kasia”, alimenciarz Kijowski i niejaka Lempart. Ale czy ociekający „sokiem z buraka” język waży coś na szali politycznej?

Ponieważ wszystko ma się rozegrać 6 sierpnia wobec Zgromadzenia Narodowego, zatem cała furia przegranych runęła na Szymona Hołownię. Tomasz Lis zabłysnął bogactwem inwektyw pod adresem Hołowni: "narcyz", "domorosły zbawca", "egotyczny, rozbrykany bachor", "zdrajca", "dywersant" i "kat ojczyzny". Hołownia "chce odgrywać rolę primadonny", "de facto pomaga Kaczyńskiemu", "świadomie niszczy perspektywę (...) zdecydowanego pokonania PiS-u". Lis po prostu w szale bezsilności odkrywa się nie tylko jako „bluzgający” orator z przedmieścia, ale zdradza istotny cel tandemu Tusk-Giertych. Bo istotnie nie chodzi o naprawę rzekomo sfałszowanych wyborów, ale o ostateczne unicestwienie PiSu. Nie udało się komisjami śledczymi, ani przegranymi wyborami, a zatem per fas et nefas. To już jest przestępstwo. Lis gubi wątek własnych „przemyśleń”, mówiąc: "tak wielkie ego nie znosi rozmów, ustępstw i kompromisów”. Hołownia nie grzeszy skromnością, ale do rozmów przystępuje nader chętnie, a co do kompromisów, to przecież one swą w założeniu rozmów. I jednak, co by nie powiedzieć, to u Hołowni widać jakąś troskę o Polskę, natomiast u kompanów Lisa tylko prywatę, lizusostwo wobec Niemiec i notoryczne wręcz kłamstwo. Zdenerwowało i chyba też przeraziło Tuska i jego paladynów spotkanie Hołowni z ludźmi PiSu. Czy powinno dziwić, iż Marszalek sejmu spotyka się z politykami w tymże sejmie uczestniczącymi? W rozumieniu Lisa i jemu podobnych tak, bo ich zdaniem fuehrer – w tym przypadku Tusk – ma wyłączne prawo do zabierania głosu. Kiepska kalka z III Rzeszy i Rosji Stalina. Oczywiście Hołownię krytykują też inni, n. p. znany z agresywności Trela, ale bez tego ładunku chamstwa, które u Lisa tak razi. Nie dziwi nikogo występ Jońskiego, który nie widzi napływu z Niemiec nielegalnych imigrantów, a ludzie ofiarnie strzegące granicy, to dla niego „najgorsze kreatury polityczne”. W końcu Jońskiemu to uchodzi, bo jego występy na granicy z Białorusią jasno pokazały komu on służy i co potrafi.

Lisom, Jońskim i im podobnym chodzi wyłącznie o to, by wreszcie Tusk z pomocą Giertycha doprowadzili Polskę do bankructwa, bo być może niemiecka Unia Europejska im się zrewanżuje. Hołownia, jak widać, staje po stronie Polski praworządnej. Zobaczymy komu się co opłaci.

Idź do oryginalnego materiału