"A pan z czego zrezygnował, panie pośle?" Zapytaliśmy polityków, jak oszczędzają w czasie inflacji

1 rok temu
Zdjęcie: Premier Mateusz Morawiecki na zakupach. Fot. Facebook.com / Kongres 590


Święta bez światełek, ubrania z second-handu, lista zakupów, gaszenie świateł, LED-y zamiast tradycyjny żarówek, podróże zorganizowanym transportem – wymieniają politycy, kiedy pytam, jak zaciskają pasa w czasach gwałtownego wzrostu cen. Wielu z nich w ogóle nie chce na ten temat rozmawiać.


Inflacja w Polsce wynosi 17,9 proc., to najwięcej od 26 lat. Politycy zachęcają do oszczędzania. Minister edukacji radził np., by jeść "taniej i mniej".

Zapytaliśmy parlamentarzystów, z czego sami zrezygnowali w ostatnim czasie. Kilku odmówiło rozmowy, pozostali wskazali, iż np. próbują oszczędzać energię elektryczną.

– Nie palę, nie piję, wymieniłem żarówki na ledy. W tym roku ociepliłem strop w budynku – krótko i konkretnie odpowiada Marek Suski, poseł PiS.


Złote rady na złe czasy


"Rekordowa inflacja w Polsce! Tak źle nie było od 26 lat"; "Szczyt inflacji przypadnie w lutym"; "Znowu rekordowa inflacja w Polsce. Kiedy to się skończy?" – nie bez powodu krzyczą nagłówki czołowych portali informacyjnych. Inflacja w Polsce wynosi 17,9 proc. (wg danych GUS). To najwięcej od grudnia 1996 roku.

Ludzie głowią się, jak żyć, kiedy za masło trzeba zapłacić ponad 8 zł, za bochenek chleba - 6 zł. Zastanawiają się, jak przetrwać zimę, kiedy ceny węgla, gazu i prądu galopują. Politycy obozu władzy uspokajają. Już w wakacje dawali Polakom złote rady na złe czasy. Prezydent Andrzej Duda apelował na przykład o spokój i optymizm. Radził, żeby zacisnąć zęby. – Bądźmy razem, bądźmy silni – zachęcał w Lipsku.


Premier Mateusz Morawiecki poszedł o krok dalej i podczas wizyty na Śląsku przekonywał Polaków, żeby jeszcze przed sezonem grzewczym ocieplili swoje domy.


Był też słynny już komentarz ministra Przemysława Czarnka, by "jeść trochę mniej, trochę taniej". I oczywiście urlopowa rada wicemarszałek Sejmu z PiS Małgorzaty Gosiewskiej, żeby wyposażyć się w namiot i "nie szaleć z wakacyjnymi wydatkami".


"A pan z czego zrezygnował, panie pośle?" – takim pytaniem zaskoczyliśmy kilkunastu posłów różnych partii. Kilku polityków – zarówno z PiS, jak i PO – odmówiło odpowiedzi.

Dlaczego? Europoseł PiS: – Nie będę na ten temat rozmawiać. Poseł PO: – Pani redaktor, czego nie powiem, zostanie to źle odebrane i obróci się przeciwko mnie.

Kilku parlamentarzystów, kiedy dowiedziało się, jaki jest temat rozmowy, zamilkło i podczas kolejnej próby, już nie odebrało telefonu. Wybrałam numery 42 parlamentarzystów różnych ugrupowań, chęć rozmowy wyraziło kilku.

Marek Suski: LED-y zamiast żarówek


– Nie palę, nie piję, wymieniłem żarówki na LED-y. W tym roku ociepliłem strop w budynku – krótko i konkretnie odpowiada poseł PiS.

Izabela Leszczyna: Zakupy tylko z listą


Izabela Leszczyna prosi, żeby zaznaczyć, iż parlamentarzyści nie są grupą najbardziej dotkniętą inflacją. – Chcę, żeby wybrzmiało, iż w najgorszej sytuacji są osoby najuboższe, zarabiające najniższą krajową, mające niskie emerytury – zaznacza posłanka PO.


Sama bez listy zakupów nie wybiera się do sklepu. – Rozglądam się po szafkach, zamrażarce, sprawdzam, jakie produkty mam. Planuję, co ugotuję w kolejnych dnia. Kupuję tylko to, czego nie mam w domu, a czego potrzebuję do konkretnego dania. Są to najczęściej warzywa – zaznacza posłanka PO.


– Dotychczas, kiedy wyjeżdżałam, mąż jadał na mieście, teraz zdecydowanie staram się gotować mu obiady i zostawiać w lodówce – dodaje.


Posłanka PO oszczędza też na energii. – Na pewno częściej pamiętamy, żeby gasić światło w pomieszczeniach, w których nie przebywamy, a tam, gdzie jesteśmy, wystarczy jedna lampka zamiast dwóch.

Marek Sawicki: Nie będzie kolorowych świąt



– Niestety trzeba oszczędzać. Oszczędza się na prądzie, żarówek jest sporo mniej. jeżeli chodzi o święta i ozdoby – żona już zarządziła, iż nie będzie rozpasania i kolorowych świąt. Oprócz ogrzewania gazowego, już w tym roku uruchamiam ogrzewanie drewnem – mówi poseł PSL.

Sawicki przyznaje też, iż oszczędniej robi zakupy.

– Są konkretne produkty, z których pan zrezygnował? Niektórzy Polacy informują, iż dla nich luksusem jest już masło – pytam.

– Nie, bez przesady. jeżeli chodzi o jedzenie, to na pewno mniej się marnuje. Kurki, króliki dostają mniej resztek. Natomiast politycy nie mają jeszcze tak trudnej sytuacji, by nie jeść mięsa czy masła – odpowiada.

I jeszcze dorzuca: – Jesteśmy z żoną w takim wieku, iż inwestycji nie robimy. Od czasu do czasu trochę się pomoże dzieciom. Wiadomo, iż ta inflacja co miesiąc gubi sporą część zasobów, lepiej więc w tym czasie wspomóc dzieci, niż trzymać jakiekolwiek pieniądze.

Andrzej Sośnierz: Nie obżeram się



– W ogóle oszczędnie żyję. Staram się zużywać mniej prądu. Dawniej wszędzie się świeciło... Nie obżeram się – szczerze przyznaje Andrzej Sośnierz.

– Poszedł pan za radą ministra Czarnka, by jeść mniej? – dopytuję.

– Nie, nigdy się nie obżerałem. Nie zmieniłem trybu życia. Póki co, to staram się oszczędzać energię elektryczną – odpowiada poseł koła Poselskie Sprawy.

Klaudia Jachira: Wybieram second-handy


– Staram się żyć oszczędnie, zresztą już zanim dostałam się do Sejmu, to podkreślałam, iż oszczędzanie jest fajne. Natomiast uważam, iż w idealnej sytuacji ono powinno wynikać z naszej woli i chęci, a nie z konieczności, bo państwo bardzo źle działa. Jestem wielką zwolenniczką, żeby zachęcać dobrymi przykładami, jak oszczędzać, a nie żeby było to podyktowane zubożeniem społeczeństwa – zaznacza Jachira.


Posłanka klubu KO ograniczyła podróże autem. – W większości staram się poruszać komunikacją publiczną. Od dwóch lat bardzo dużo chodzę pieszo, zwykle tak do 3 kilometrów w jedną stronę. Łączę pożyteczne z przyjemnym, czyli traktuję to jako trening – mówi.

– Od dawna ubieram się już tylko w second-handach, gdzie też jest już drożej – dorzuca. I przyznaje, iż jest chyba najbardziej radykalna wśród znajomych, o ile chodzi o gaszenie świateł.

– Gdziekolwiek wchodzę, tam gaszę światła. Aż czasem się ze mnie śmieją. U znajomych też gaszę – opowiada. – Kolejna rzecz – niemarnowanie żywności. Na to również bardzo zwracam uwagę. Staram się też inspirować przyjaciół, rodzinę. Od zawsze kupuję żywność gorszej jakości, która ma krótszy termin ważności. jeżeli można oszczędzić, to dlaczego nie? Ale zdecydowanie wolałabym, żeby to był nasz wybór i świadoma decyzja, a nie konieczność – zaznacza.

Marek Ast: W tym roku nowego płaszcza nie będzie



– Mniej jeżdżę samochodem, aby zaoszczędzić zużycie paliwa. Wybieram komunikację, transport zorganizowany. W takich codziennych wydatkach - wydaję mniej, jeżeli idzie o artykuły codziennej potrzeby – mówi poseł PiS.

– Jakie? Margaryna zamiast masła? – dopytuję.

– Nie, aż tak daleko to nie sięga. Jadam częściej w domu niż w restauracji.

– A może poszedł pan za radą ministra Czarnka, by jeść mniej? – dociekam.

– Nie, akurat nigdy dużo nie jadłem – śmieje się Marek Ast. I dorzuca: – Człowiek woli pochodzić w kurtce przez kilka lat, niż zmieniać co roku. W tym roku nowego płaszcza nie będzie. Staram się też opalać drewnem, zużywać mniej gazu.


Raid Haidar: Dbam o szczelność okien



– Inflacja jest ogromna, drożyzna bije każdego po kieszeni. Najbardziej tę drożyznę odczuwają osoby o mniejszych dochodach. Na to nie mamy wielkiego wpływu. Niestety błędy rządzących i sytuacja ogólnonarodowa ma na to wpływ. Szukam rozwiązań, jak oszczędzać. I oszczędzam na energii elektrycznej. Dbam o szczelność okien, ocieplenie. Nie tak jak pan premier powiedział, iż jesteśmy zmuszeni – opowiada parlamentarzysta klubu KO.

– Moim zwyczajem nie było stołować się w restauracjach, ale w ogóle z tego rezygnuję. Szukam też oszczędności w każdym wymiarze codziennego życia. Zwracam uwagę na ceny produktów, kiedyś tego nie robiłem. Teraz patrzę, czy na etykiecie jest 4,50 czy 4,20 zł – dodaje.

– Zmniejszyłem też koszty, jeżeli chodzi o ubrania. Jak najrzadziej wymieniam garderobę, nie chodzę po sklepach – przyznaje Haidar.


– Rozwiązanie? Znaleźć lepszy model rządzenia i lepszego prezesa Narodowego Banku Polskiego. W tej trudnej sytuacji dla Polski ważne są pieniądze z KPO – uważa.

Tomasz Trela: Trochę ukróciliśmy zakupy


– Jak oszczędzam? Myślę, iż analogicznie do tego, jak radzą sobie Polacy w tych trudnych czasach. Kryzys odczuwamy po rachunkach, czy patrząc na półki sklepowe. Uważamy więc, co i ile kupujemy. Wiadomo, iż oszczędzamy też na ogrzewaniu i staramy się pilnować, by wyłączać światło. Nie ukrywam, iż córka lubiła sobie zaświecić światło w każdym pokoju, żeby było widno. Tłumaczymy jej, iż jest kryzys, iż trzeba oszczędzać – opowiada poseł Lewicy.


Na tym jednak nie koniec. – Trochę ukróciliśmy zakupy. Nie bierzemy do koszyków wszystkiego. Uważamy, co kupujemy, zwracamy uwagę, czy aby na pewno wszystko jest potrzebne. Nie robimy przesadnych zapasów żywności, by jej później nie marnować – dodaje Trela.

– Nie chcę być cynikiem, który mówi, iż jakoś bardzo dotknął go kryzys. Byłbym nieuczciwy. Są ludzie w gorszej sytuacji, którzy mają emeryturę w wysokości 1600-1700 zł, są samotni. Są i tacy, którzy zarabiają 3 tys. zł, a ratę kredytu mają w wysokości 2 tys. zł, bo nagle wzrosła... Ale my też oszczędzamy – zaznacza.

– Co poradzić Polakom? Nie pokuszę się o to, by coś radzić Polakom. Nie nawarzyłem tego piwa, niech wypowiadają się ci, którzy to zrobili – gwałtownie dorzuca poseł Lewicy.

– Czyli? – wyciągam.


– Trzeba zapytać polityków PiS, którzy jeszcze rok temu mówili, iż nie będzie inflacji, drożyzny. A mamy 18 proc. inflację, a drożyzna na półkach to 40, 50, a choćby 80 proc. Jestem ostatnią osobą, która by radziła obywatelom, co mają robić. Mogę tylko prosić, żeby wnikliwie przeanalizowali decyzję, którą będą podejmować przy urnach wyborczych. Ta drożyzna jest efektem polityki pana Kaczyńskiego i Glapińskiego – uważa.

Idź do oryginalnego materiału