100 tysięcy złotych, wymiana urządzeń i gigantyczne podatki. Obejmą miliony Polaków [21.07.2025]

4 godzin temu

Miliony Polaków, którzy niedawno zainwestowali oszczędności życia w nowoczesne kotły gazowe, staną przed dramatycznym wyborem. Albo kolejna kosztowna wymiana za 80-150 tysięcy złotych, albo rachunki za ogrzewanie wyższe o tysiące złotych rocznie.

Fot. Warszawa w Pigułce

Europejski harmonogram wycofywania paliw kopalnych z polskich domów nie zna litości. Już w tym roku, 2025, pierwsze gospodarstwa domowe odczują skutki – programy takie jak „Czyste Powietrze” przestały oferować dotacje na kotły wyłącznie gazowe. Za dwa lata, w 2027, do gry wchodzi ETS2, czyli nowy podatek emisyjny, który sprawi, iż ogrzewanie gazem stanie się znacznie droższe. A w 2040 roku nastąpi całkowity zakaz używania paliw kopalnych w domach.

Najpierw węgiel, teraz gaz

Historia tysięcy polskich rodzin brzmi podobnie. Jeszcze kilka lat temu, pod presją uchwał antysmogowych i zachęceni programami dotacyjnymi, zainwestowali dziesiątki tysięcy złotych w wymianę starych pieców węglowych na nowoczesne kotły gazowe. Taka modernizacja często wymagała zaciągnięcia kredytu lub wykorzystania życiowych oszczędności.

Teraz, gdy długi za gaźnik jeszcze nie zostały spłacone, okazuje się, iż inwestycja była tymczasowa. UE postanowiła, iż gaz to również paliwo kopalne, które musi zniknąć z europejskich domów. Od 2027 roku system ETS2 sprawi, iż cena gazu wzrośnie o ponad 25 złotych za megawatogodzinę, a do 2050 roku może sięgnąć ponad 400 złotych za MWh wobec obecnych 240 złotych.

Dla przeciętnej polskiej rodziny oznacza to dramatyczne podwyżki. Gospodarstwo domowe ogrzewające się gazem zapłaci dodatkowo 12 100 złotych w latach 2027-2030, a w perspektywie do 2035 roku – aż 45 851 złotych więcej. To kwoty, które mogą zmusić wiele rodzin do kolejnej, jeszcze droższej modernizacji.

2027: Pierwszy cios w portfel

Za dwa lata Polacy po raz pierwszy odczują skutki ETS2 – nowego systemu handlu emisjami, który obejmie ogrzewanie domów i transport. To nie będzie bezpośredni podatek – opłaty emisyjne zostaną nałożone na dostawców paliw, ale błyskawicznie przeniosą się na konsumentów poprzez wyższe ceny.

W przypadku tony węgla, której cena wynosi w tej chwili około 1300 złotych, od 2027 roku zapłacimy dodatkowe 300 złotych. W 2028 roku będzie to 500 złotych, a w 2035 roku prawie 1430 złotych więcej. Do tego trzeba doliczyć jeszcze VAT.

Gaz podrożeje mniej dramatycznie, ale wciąż dotkliwie. Cena uprawnień na poziomie 200 złotych za tonę CO2 oznacza dodatkowy koszt około 90 złotych za MWh gazu, co przy obecnej tarywie 239 złotych oznacza wzrost o niemal 40 procent.

Eksperci ostrzegają, iż prognozy Komisji Europejskiej mogą być zbyt optymistyczne. jeżeli chodzi o ETS „pierwszy”, w 2021 roku średnia cena uprawnienia do emisji CO2 miała wynosić 40-43 euro. W rzeczywistości było to 80-100 euro.

2040: Koniec ery gazu

Prawdziwy szok czeka właścicieli kotłów gazowych w 2040 roku. Wtedy zgodnie z unijną dyrektywą nastąpi całkowita eliminacja wszystkich urządzeń grzewczych opartych na paliwach kopalnych. Co prawda UE zapewnia, iż wymiana nie będzie obowiązkowa, ale w praktyce wcześniej ludzie i tak będą zmuszeni do modernizacji – przez rosnące ceny gazu lub problemy z dostępnością części do kotłów, których sprzedaż zostanie wstrzymana.

Już od 2030 roku deweloperzy będą mogli budować wyłącznie domy zeroemisyjne, co oznacza koniec instalacji gazowych w nowych budynkach. Branża będzie stopniowo wycofywać się z produkcji kotłów gazowych, a serwis istniejących urządzeń stanie się coraz droższy i mniej dostępny.

Koszty przejścia na bezemisyjne systemy grzewcze są przerażające. Eksperci szacują, iż całkowity koszt wymiany kotła gazowego na pompę ciepła z instalacją fotowoltaiczną może wynosić od 80 do ponad 150 tysięcy złotych dla przeciętnego domu jednorodzinnego. W wielu przypadkach potrzebna będzie też gruntowna przebudowa systemu grzewczego, włącznie z wymianą grzejników.

Rząd walczy o odroczenie

Polski rząd intensywnie lobbuje na arenie europejskiej o wydłużenie okresów przejściowych. Głównym celem jest uzyskanie co najmniej trzyletniej zwłoki we wprowadzeniu systemu ETS2, co dałoby polskim gospodarstwom domowym więcej czasu w dostosowanie.

Problem w tym, iż Polska jest w tej walce osamotniona. Kraje zachodnie, gdzie podstawowym paliwem do ogrzewania jest gaz, znacznie łatwiej zaakceptują nowe koszty. Na zachodzie, gdzie zależność od węgla jest mniejsza, a podstawowym paliwem kopalnym stosowanym do ogrzewania jest gaz, cena 100 czy 150 euro za tonę emitowanego CO2 będzie łatwiejsza do zaakceptowania. W Polsce natomiast już cena 50 euro za tonę będzie stanowić istotny bodziec.

Dodatkowe środki z Społecznego Funduszu Klimatycznego – około 50 miliardów złotych dla Polski – mają złagodzić skutki transformacji. Ale czy wystarczą na 8 milionów gospodarstw domowych wymagających modernizacji?

Systemy hybrydowe jako ratunek

Specjaliści rekomendują rozważenie systemów hybrydowych jako rozwiązania przejściowego. Takie instalacje łączą tradycyjny kocioł gazowy z pompą ciepła lub kolektorami słonecznymi, systematycznie zmniejszając udział gazu w domowym miksie energetycznym.

Pompa ciepła pracująca w układzie biwalentnym z kotłem gazowym może pokryć około 70 procent zapotrzebowania na ciepło w skali sezonu. To pozwala na stopniowe ograniczanie kosztów ogrzewania jeszcze przed całkowitą rezygnacją z gazu. Takie rozwiązania przez cały czas kwalifikują się do różnorodnych dotacji. Dodatkowo kolektory słoneczne do grzania ciepłej wody latem bez problemu pokryją około 80 procent zapotrzebowania w okresie letnim, co dodatkowo obniża rachunki.

Zaskakujące jest, iż UE nie ma nic przeciw ogrzewaniu domów drewnem. Lokalne zakazy palenia drewnem są w całości polskim pomysłem. ETS2 nie obejmuje biomasy, traktując ją jako źródło odnawialne.

To może skłonić wiele gospodarstw domowych do powrotu do drewna, ale eksperci ostrzegają przed masowym eksodusem. jeżeli wiele osób zdecyduje się na kotły spalające drewno, może to również wpłynąć negatywnie na jakość powietrza. Poza tym podaż biomasy jest ograniczona – wzrost popytu gwałtownie przełoży się na wyższe ceny.

Banki oferują zielone kredyty

Sektor finansowy dostrzegł potencjał w modernizacjach energetycznych. Banki systematycznie wprowadzają preferencyjne kredyty na inwestycje proekologiczne, często łączone z dotacjami państwowymi. Pojawiają się choćby programy, gdzie spłata kredytu jest uzależniona od faktycznie osiągniętych oszczędności energetycznych.

Dla mieszkańców bloków atrakcyjną opcją mogą być zbiorowe inicjatywy energetyczne. Wspólnotowe projekty, jak spółdzielnie energetyczne czy grupowe inwestycje w odnawialne źródła energii, pozwalają na znaczącą redukcję kosztów jednostkowych. Europejskie programy finansowe coraz częściej oferują specjalne wsparcie dla takich inicjatyw.

Długoterminowe korzyści

Mimo ogromnych kosztów, transformacja energetyczna przyniesie też korzyści. Nowoczesne systemy grzewcze oferują wyższy komfort, automatyzację i możliwość zdalnego sterowania. Uniezależnienie od importowanych paliw kopalnych oznacza stabilność cenową i bezpieczeństwo energetyczne.

Historia ostatnich lat pokazała, jak dramatycznie mogą wahać się ceny gazu pod wpływem czynników geopolitycznych. Właściciele domów z pompami ciepła zasilanymi z własnych paneli fotowoltaicznych będą odporni na takie szoki.

Dodatkowo eliminacja lokalnych źródeł zanieczyszczeń przełoży się na wymierne korzyści zdrowotne. Zmniejszenie wydatków na leczenie chorób układu oddechowego może w dłuższej perspektywie zrekompensować część kosztów modernizacji.

Czas ucieka

Dla właścicieli kotłów gazowych najważniejsze jest strategiczne planowanie. Ci, którzy potraktują nadchodzące zmiany jako okazję do przemyślanej modernizacji, mogą uniknąć najbardziej dotkliwych kosztów i wykorzystać dostępne dotacje, zanim zostaną wyczerpane.

Warto już teraz rozpocząć od najbardziej efektywnych działań – poprawy izolacji termicznej czy optymalizacji istniejącego systemu. Każda zaoszczędzona kilowatogodzina to mniejsze koszty ETS2 i łatwiejsze przejście na bezemisyjne technologie.

Nadchodząca rewolucja w ogrzewaniu polskich domów jest nieunikniona. Pytanie brzmi tylko, czy Polacy zdążą się do niej przygotować, zanim koszty staną się nie do udźwignięcia.

Idź do oryginalnego materiału