Opolska kampania na wyniszczenie banerów. To wewnętrzna konkurencja?

11 miesięcy temu

Opolska kampania na wyniszczenie banerów

Kandydaci opozycji są wściekli. Nie przebierając w słowach pytają, co za dzikie plemię niszczy i dewastuje banery wiszące na ogrodzeniach prywatnych posesji, czy w pasie dróg wojewódzkich. Gdziekolwiek się pojawią, to zaraz albo są pocięte i zniszczone lub w ogóle znikają.

Z ośmiuset banerów zniszczono mi sześćset, są wręcz hurtowo niszczone. Kandydatów innych partii przez cały czas wiszą, a moje leżą podarte na ziemi albo w koszach na śmieci. Ktoś się na mnie uparł… – skarży się Marcin Oszańca, lider opolskiego PSL i „dwójka” do Sejmu na liście opolskiej „Trzeciej Drogi”.

W tej sytuacji dla Marcina Oszańcy jest już mniej istotne, iż choć plakaty innych wiszą, to często zamalowane. Albo kandydat ma dorysowane wąsy.

– Nie będę nikogo oskarżał, choć mamy pewne podejrzenia, poszlaki. Jeden baner kosztuje około 50 złotych. Ale najbardziej szkoda pracy i zaangażowania moich współpracowników, którzy rozwieszali banery wolontaryjnie – mówi.

Opolska kampania na wyniszczenie banerów – materiał Marcina Oszańcy w koszu

Natomiast poseł Witold Zembaczyński z KO spotyka się z kradzieżą banerów.

– Nie ma typowej dewastacji, ale około 30 procent banerów po prostu znika, ktoś znalazł taką metodę. I trudno komuś to przypisywać, skoro się za rękę nikogo nie udało się złapać – mówi poseł.

Witold Zembaczyński nie ma ani jednego billboardu. Twierdzi, to zbyt kosztowna sprawa.

– Proponowano mi podwójny billboard, cena takiego waha się między 9 a 11 tysięcy złotych. W ramach legalnych pieniędzy zrobić kampanię z billboardami jest niemożliwe. Potrzeba gruntownej zmiany przepisów o finansowaniu kampanii wyborczych. Wystarczy popatrzeć, jak niektóre są finansowane… – stwierdza.

Materiały niszczy konkurencja wewnętrzna?

Na niszczenie plakatów i banerów uskarżają się również kandydaci Zjednoczonej Prawicy.

– Ktoś nagminnie tnie i robi brzydkie napisy na naszych materiałach wyborczych – mówi Paweł de Dydyński, dyrektor biura posła Janusza Kowalskiego.

– Doklejają jakieś obraźliwe naklejki i umieszczają inne obraźliwe napisy, jak te osiem gwiazdek. Materiały Janusza Kowalskiego niszczone są najczęściej. Potem posłanki Violetty Porowskiej. To brudna kampania. Czy ktoś zobaczył materiały obraźliwe na banerach opozycji, bo ja nigdzie nie zauważyłem – pyta.

Nieoficjalnie tak kandydaci opozycji, jak i PiS przyznają z goryczą, iż w wielu przypadkach za niszczeniem ich banerów stoją nie polityczni przeciwnicy, ale wewnętrzna konkurencja. Koledzy i koleżanki z tej samej listy.

Opolska kampania na wyniszczenie banerów – była Violetta Porowska, jest Sławomir Kłosowski. Obydwoje z PiS – fot. Piotr Guzik

Zresztą, wystarczy popatrzyć na sytuację z rejonu skrzyżowania ulic Armii Krajowej i Katowickiej. Tam długo wisiały banery posłanki PiS Violetty Porowskiej. Kilka dni temu ktoś je pociął. A w ich miejscu wiszą banery wojewody Sławomira Kłosowskiego.

Podobne sytuacje miały miejsce podczas wyborów w 2019 roku. Kandydaci dowodów jednak nie mają, bo nikogo nie udało się złapać na gorącym uczynku.

Tymczasem niszczenie materiałów wyborczych jest nie tylko etycznie naganne, ale i karalne. Grozi za to 5 tys. zł grzywny, a choćby do 5 lat więzienia.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału