Zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich miało być dla Prawa i Sprawiedliwości momentem oddechu po utracie władzy parlamentarnej. Dowodem, iż partia wciąż potrafi wygrywać i iż jej wpływy nie zostały całkowicie wymazane z mapy politycznej. Tymczasem coraz wyraźniej widać, iż ten sukces nie tylko nie przyniósł PiS realnych korzyści, ale wręcz uwypuklił jego słabości – zarówno programowe, jak i strategiczne.
Jak zauważyła na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia Barbara Oliwiecka, rosnące poparcie dla Konfederacji nie jest politycznym przypadkiem. „Część z tych wet, miejmy tego świadomość, to jest spłacanie długu politycznego pana Karola Nawrockiego względem Konfederacji” – stwierdziła wprost. To mocna teza, ale trudno odmówić jej logiki. Prezydent, który wygrał wybory dzięki transferowi głosów radykalnej prawicy, już na początku kadencji znalazł się w sytuacji, w której jego decyzje są analizowane nie pod kątem konstytucyjnej równowagi, ale politycznych zobowiązań.
Weta Nawrockiego – choć formalnie uzasadniane troską o obywateli i interes publiczny – coraz częściej odczytywane są jako sygnał wysyłany właśnie do elektoratu Konfederacji. To tam dziś koncentruje się energia sprzeciwu wobec rządu i to tam przenosi się ciężar prawicowej narracji. PiS, zamiast być głównym beneficjentem prezydenckiego zwycięstwa, staje się jego niemym obserwatorem. Prezydent nie wzmacnia partii, która go wystawiła, ale buduje własną pozycję – kosztem jej wpływów.
Jeszcze bardziej dotkliwa dla PiS jest diagnoza Oliwieckiej dotycząca politycznego bilansu całej operacji. „Prawo i Sprawiedliwość nie odniosło żadnego uzysku politycznego z tego, iż ich kandydat zwyciężył wybory prezydenckie” – powiedziała posłanka. PiS znalazło się bowiem w politycznej próżni. Nie rządzi, nie kontroluje parlamentu i – jak się okazuje – nie ma też decydującego wpływu na prezydenta. Przez lata partia budowała swój model władzy na podporządkowaniu instytucji i jednoznacznej lojalności personalnej. Dziś ten model obraca się przeciwko niej. Nawrocki, zamiast być naturalnym przedłużeniem partyjnej strategii, stał się samodzielnym graczem, który wyraźnie lepiej wyczuwa nastroje radykalnej prawicy niż oczekiwania umiarkowanego zaplecza PiS.
W rezultacie to Konfederacja zbiera polityczne dywidendy. Każde kolejne weto, każdy gest dystansu wobec rządu, umacnia jej wizerunek jako jedynej bezkompromisowej opozycji. PiS – przywiązane do dawnych schematów i wewnętrznych hierarchii – traci monopol na prawicowy bunt. A bez tego trudno odbudować pozycję lidera.
Również dla Nawrockiego ta sytuacja nie jest komfortowa. Prezydent, którego decyzje od pierwszych miesięcy kadencji interpretowane są jako „spłata długu”, traci aurę niezależności. choćby uzasadnione weta będą obciążone podejrzeniem o polityczną kalkulację. To zła prognoza dla urzędu, który z definicji powinien stać ponad partyjnymi rozliczeniami.
Z perspektywy czasu widać więc wyraźnie, iż zwycięstwo Nawrockiego nie stało się dla PiS punktem odbudowy. Przeciwnie – obnażyło dezorientację partii Kaczyńskiego, a także brak spójnej strategii i utratę kontroli nad własnym zapleczem. A wyborcy, jak pokazuje rzeczywistość polityczna, gwałtownie wyczuwają takie słabości.

8 godzin temu













![Tomaszów Lubelski. W ubiegłym tygodniu odeszli od nas... [21-12-2025]](https://static2.kronikatygodnia.pl/data/articles/xga-4x3-tomaszow-lubelski-w-ubieglym-tygodniu-odeszli-od-nas-30-11-2025-1765698795.jpg)