Nowy dodatek mieszkaniowy, zapowiedziany przez premiera Donalda Tuska i ówczesnego szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka, miał być kamieniem milowym w ministerialnych działaniach na rzecz poprawy warunków służby i walki z wakatami. Nieprzerwanie, od momentu pojawienia się pierwszego zarysu projektu, realizowane są dyskusje na tym, jak powinien on wyglądać. [Po miesiącach konsultacji udało się - jak się wydawało - wypracować kompromisowe rozwiązanie, które akceptowało zarówno MSWiA jak i strona społeczna.](https://infosecurity24.pl/sluzby-mundurowe/mieszkanowka-przeszla-przez-skrm-wiceszef-mswia-mam-nadzieje-ze-do-konca-lipca-zostanie-przyjeta-przez-rzad) Na ostatniej prostej, tuż przed tym jak projekt ma stanąć na posiedzeniu rządu, resort spraw wewnętrznych dokonał zmian, które nie do końca spodobały się funkcjonariuszom. Korekty, wynikające m.in. z sugestii Stałego Komitetu Rady Ministrów, zakładają, iż wysokość dodatku mieszkaniowego uzależniona będzie od mnożnika lokalizacyjnego adekwatnego dla miejsca zamieszkania funkcjonariusza, a nie jak pierwotnie zakładano, miejsca pełnienia służby.