Kiedy Waldemar Żurek obejmował funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, wielu sceptyków pytało, czy w ogóle da się jeszcze naprawić zdewastowany wymiar sprawiedliwości.
Dzisiaj, po jego pierwszych konkretnych decyzjach, można odpowiedzieć: tak, to możliwe. Ale tylko wtedy, gdy odważnie przeciwstawimy się temu, co przez lata zrobiło Prawo i Sprawiedliwość. Partia Jarosława Kaczyńskiego to właśnie ten polityczny obóz, który odpowiada za chaos, nielegalne nominacje i kryzys praworządności. I choć dziś udaje, iż nic się nie stało – fakty są nieubłagane.
Żurek nie kryje determinacji, by definitywnie zakończyć sprawę tzw. neosędziów – symbolu patologii, jakie zafundowało Polsce PiS. Już na starcie zapowiedział odwołanie ich ze wszystkich funkcji kierowniczych w sądach. Choć kolegia sędziowskie w wielu miastach zablokowały te decyzje, minister nie wywiesił białej flagi. Przeciwnie – ogłosił nowe narzędzia, które mogą wreszcie przywrócić porządek.
– „Powołałem zespół podlegający bezpośrednio prokuratorowi generalnemu. Składa się z czterech prokuratorów. Roboczo nazywamy go Zespołem do Spraw Działań Neosędziów w Sądzie Najwyższym, a także w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Ten zespół już jest uruchomiony” – powiedział Żurek.
To konkret. Nie polityczna paplanina, nie ucieczka w slogany, ale realny mechanizm kontroli. Wreszcie ktoś w ministerstwie sprawiedliwości rozumie, iż problem neosędziów nie zniknie sam, a państwo nie może być zakładnikiem nielegalnych nominacji.
Jeszcze mocniej wybrzmiały zapowiedzi pozwów regresowych wobec neosędziów. Żurek mówi wprost:
– „Ktoś dostał tytuł w wadliwej procedurze i dla sądów europejskich i naszych sądów, czy też legalnych sędziów SN, on nie jest sądem. przez cały czas otrzymuje wynagrodzenie, przez cały czas ubiera togę, wychodzi na salę rozpraw i za samo wyjście my za niego płacimy. o ile funkcjonariusz publiczny ze swojej winy spowoduje szkodę, to ten, kto zapłacił, ma prawo dochodzić w tzw. regresie tych środków”.
Czy można jaśniej pokazać absurd, do którego doprowadziło PiS? To właśnie rządy Kaczyńskiego sprawiły, iż dziś Polska musi wypłacać odszkodowania za wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – tylko dlatego, iż w procesach uczestniczyli wadliwie powołani sędziowie. To kosztuje miliony złotych. I w tej sytuacji minister ma rację: ci, którzy weszli w system dzięki politycznemu parasolowi PiS, powinni ponieść konsekwencje finansowe.
Żurek nie zatrzymuje się na poziomie sądów. Wyraźnie wskazuje źródło kryzysu – neoKRS. – „Dzisiaj jest legalna część Krajowej Rady Sądownictwa i 'neoKRS’ – nielegalna. Posłowie, senatorowie, przedstawiciel prezydenta, prezes NSA, minister sprawiedliwości – to są osoby legalnie powołane. Ale żeby Rada mogła działać, musi być 13 legalnych członków, żeby tworzyło kworum. Jak ich nie ma, nie ma działania tego organu” – podkreśla minister.
To przecież oczywiste. NeoKRS nie była niezależnym organem, ale politycznym narzędziem w rękach PiS. Służyła do tego, by obsadzać sądy „swoimi”, lojalnymi wobec partii rządzącej. Dziś nie da się dłużej udawać, iż to legalny organ.
Wszystkie te działania Żurka mają jeden wspólny mianownik: pokazują, iż bałagan w sądownictwie nie wziął się znikąd. To nie przypadek ani naturalna ewolucja instytucji. To efekt świadomej polityki PiS, partii Jarosława Kaczyńskiego, która postanowiła podporządkować sobie sądy, łamiąc Konstytucję i standardy europejskie.
A dziś? Dziś ci sami politycy próbują wmówić Polakom, iż winę za chaos ponosi ktoś inny. Że problemu nie ma, iż wszystko działa jak należy. Ale obywatele widzą coś innego – przewlekłe procesy, wyroki podważane w Strasburgu, chaos w SN i NSA. To spuścizna PiS, której nie da się już przykryć propagandą.
W tym kontekście działania Żurka nie są tylko kolejną polityczną inicjatywą. To próba rozpoczęcia nowego etapu – przywrócenia praworządności i odbudowania zaufania do sądów. Właśnie dlatego jego inicjatywy są tak ważne. Pokazują, iż państwo polskie może być silne, jeżeli rządzą nim ludzie gotowi na realne decyzje, a nie na polityczne gry.
Nie ulega wątpliwości, iż przed ministrem jeszcze długa droga. Ale kierunek jest jasny. I warto, by każdy, kto chce prawdziwej sprawiedliwości w Polsce, wsparł te działania. Bo jak powiedział sam Żurek: „To sytuacja zupełnie nieakceptowalna, kiedy budżet państwa musi wypłacać odszkodowania za wyroki ETPCz, tylko za uczestnictwo neosędziów w posiedzeniu”.
To zdanie powinno stać się mottem nadchodzących reform. Bo jeżeli ktoś naprawdę chce bronić interesu obywateli – musi naprawić to, co PiS tak cynicznie zniszczył.