Żulczyk miał prawo nazwać Dudę debilem. Prawomocny wyrok sądu

1 rok temu

Pisarz Jakub Żulczyk nie popełnił przestępstwa, nazywając prezydenta Andrzeja Dudę “debilem” – zawyrokował w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Wyrok jest prawomocny.

– To ważne orzeczenie – komentował wyrok obrońca Żulczyka mec. Krzysztof Nowiński.

– Patrząc na ten proces, widać, iż bardziej szkodliwe społecznie było ciąganie Jakuba Żulczyka po sądach i rozdmuchiwanie tematu niż pojedynczy wpis, który – jak potwierdził sąd – miał za zadanie zwrócenie uwagi na problem. Liczymy na to, iż to już koniec i prokuratura nie będzie więcej wydawała pieniędzy podatników na ściganie pisarza za to, co napisał.

Prokuratura domagała się ukarania Żulczyka

Prokurator Marcin Przestrzelski wnioskował o unieważnienie wyroku sądu pierwszej instancji, tłumacząc, iż był oparty jedynie na części dowodów. Jak twierdził, sąd niesłusznie uznał, iż wpis Żulczyka miał niską szkodliwość społeczną. Powoływał się przy tym na opinię Prezydium Rady Języka Polskiego ostrzegającą przed brutalizacją języka debaty publicznej.

“Wszelkie nieporozumienia zaczynają się od słów, bowiem już od dawna wiadomo, iż to słowa kształtują rzeczywistość, przedstawiając ją w określony sposób” – cytował prokurator. I dodawał: – Wszyscy znamy znaczenie słowa, którym posłużył się oskarżony. Używa się go w jednym, konkretnym celu: by kogoś obrazić. Czy takiego języka chcemy w debacie publicznej?

– To nie pan Jakub Żulczyk sprowadził debatę publiczną do poziomu, na którym się znajduje. Pan Żulczyk jedynie się do niego dostosował – ripostował obrońca. Podkreślał, iż sąd pierwszej instancji nie negował faktu, iż określenie “debil” jest słowem obelżywym, ale uznał, iż wpis Żulczyka nie jest przestępstwem ze względu na niską szkodliwość społeczną.

“Słowo pełniło funkcję marginalną”

Mec. Nowiński dodał, iż orzeczenie sądu pierwszej instancji “jest orzeczeniem na nasze czasy” i odzwierciedla nierównowagę sił między aparatem państwa a obywatelami. – Jako obywatele mamy dziś dwa środki sprzeciwu. Jednym jest karta wyborcza, drugim – słowa, jakie wypowiadamy.

Sąd przychylił się do argumentacji obrońcy i podtrzymał wyrok. – Sąd pierwszej instancji w odpowiedni sposób przygotował i ocenił materiał dowodowy – mówiła w uzasadnieniu ustnym sędzia Małgorzata Janicz. Jak tłumaczyła, obraźliwe słowo użyte przez Żulczyka “pełniło jedynie funkcję marginalną” i nie może być rozpatrywane w oderwaniu od całości wpisu. – Oskarżony podkreślał, iż jego intencją nie było obrażenie prezydenta. Nie zostały przedstawione żadne dowody, które świadczyłyby inaczej.

Sędzia Janicz odwołała się też do orzecznictwa sądu w Strasburgu, który uznał, iż w odniesieniu do polityków granice dozwolonej krytyki są szersze niż w przypadku obywateli niepełniących funkcji publicznych. Podkreśliła, iż nie oznacza to pochwały używania obraźliwego języka, jedynie jest argumentem za niską szkodliwością wpisu.

Wyrok nie był jednogłośny, zdanie odrębne zgłosił sędzia Sławomir Machno.

Prokurator może jeszcze wnieść o kasację do Sądu Najwyższego.

Dlaczego Żulczyk nazwał Dudę “debilem”?

Jakub Żulczyk jest ścigany przez prokuraturę za wpis z listopada 2020 r., w którym nazwał prezydenta Andrzeja Dudę “debilem”. Odnosił się do reakcji Dudy na wybór Joego Bidena na prezydenta USA: polski prezydent pogratulował Bidenowi “udanej kampanii”, a nie zwycięstwa, jak większość światowych przywódców, sugerując, iż poczeka do nominacji prezydenta przez Kolegium Elektorów.

“W amerykańskim procesie wyborczym nie ma czegoś takiego jak »nominacja przez Kolegium Elektorskie«” – napisał Żulczyk. “Prezydenta elekta w USA »obwieszczają« agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie (…). Joe Biden jest 46. prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem”.

W połowie marca 2021 r. prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Żulczykowi. Pisarzowi zarzucała znieważenie głowy państwa, za co grozi do trzech lat więzienia. Prokurator wnioskował o pięć miesięcy prac społecznych i zamieszczenie przeprosin w mediach społecznościowych.

Żulczyk uniewinniony po raz pierwszy

Proces zaczął się w listopadzie 2021 r. Żulczyk tłumaczył, iż nie miał zamiaru znieważyć Andrzeja Dudy. – Wpis był ostrą krytyką działań prezydenta, które według posiadanej przeze mnie wiedzy, wynikającej z mojego wykształcenia [Żulczyk jest amerykanistą], były niemądre i narażające na szwank polską reputację międzynarodową – mówił.

10 stycznia sędzia Tomasz Grochowicz uznał, iż Jakub Żulczyk nie popełnił przestępstwa, bo nie jest nim czyn, którego społeczna szkodliwość jest znikoma. “Aktywność oskarżonego podyktowana była nierozsądnym, nieodpowiedzialnym postępowaniem prezydenta. Miała stanowić ostrą krytykę obywatela zatroskanego o los swojego kraju” – napisał w uzasadnieniu. Miesiąc później Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, iż złożyła apelację.

Jak pisał w “Wyborczej” Tomasz Jakubowski, w środowisku karnistów spekuluje się, iż proces to przejaw cichej wojny między Andrzejem Dudą a Zbigniewem Ziobrą, ministrem sprawiedliwości, będącym zarazem prokuratorem generalnym. Sprawa, o której głośno było nie tylko w polskich mediach, w złym świetle stawia przede wszystkim polskiego prezydenta.

Idź do oryginalnego materiału