Dobiegła końca zdecydowanie najbardziej dynamiczna i brudna kampania prezydencka w dziejach III RP. Gdyby ją chcieć zestawić na przykład z tą, w której największą aferą było podanie Aleksandrowi Kwaśniewskiemu przez Lecha Wałęsę nogi zamiast ręki, to równie dobrze można porównywać chili z cukrem pudrem. Pierwszy raz wyborcy widzieli w kampanii kibicowskie ustawki, wykupienie komunalnej kawalerki, pracę na bramce w hotelu, prostytutki, tatuaże, ale też 5 kilogramów ziemniaków zawiezionych do hospicjum i powoływanie się przez premiera RP na autorytet pospolitego bandziora.
Jak to wszystko przełoży się na wybory zobaczymy dopiero w niedzielę po 21.00, o ile wyniki exit poll nie będą różniły się ułamkiem procenta. W takiej sytuacji trzeba będzie poczekać na ostateczne dane z PKW. Ten nerwowy czas dla polityków i wyborców można sobie wypełnić wspomnieniem śmiesznych scen i wydarzeń. Obok Krzysztofa Stanowskiego, który postawił na show i nieoczekiwanej konkurencji dla Stanowskiego w osobie nestorki Joanny Senyszyn, mogliśmy też podziwiać anonimowych bohaterów. Pierwszym został Zorro, czyli człowiek w masce. Jego akacja wywołała powszechne zadowolenie w szeregach wyborców Karola Nawrockiego i wściekłość wyborców Trzaskowskiego. Zorro rozwiesił na dachu jednej z kamienic w Tarnowie baner z napisem: #ByleNieTrzaskowski.
Taki sam wyczyn zaliczył Spiderman z Gliwic i obaj do dziś nie zostali ujęci przez Policję. Znacznie mniej szczęścia miał Batman z Gdańska, który został spisany przez funkcjonariuszy Policji w związku z wywieszeniem takiego samego baneru na hotelowym budynku. Policja oczywiście stała się wrogiem publicznym numer jeden i poleciały ostre komentarze pod dresem Bogu ducha winnym funkcjonariuszy, którzy w przypadku zgłoszenie po prostu muszę podjąć interwencję. Naturalnie trochę śmiesznym się wydaje, iż oddelegowano do tego zdania bodaj ośmiu policjantów, ale to już prawdopodobnie są ambicje jakiegoś komendanta, niekoniecznie samych funkcjonariuszy. Jakie przestępstwa mogły być popełnione we wszystkich przypadkach z udziałem komiksowych bohaterów? O przestępstwie w ogóle nie może być mowy, w grę wchodzi jedynie art. 63a KW, który mówi, że:
kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.
Gdyby pan Batman dopuścił się tego wykroczenia byłby narażony na nieprzyjemności opisane w powyższym artykule, ale w tym konkretnym przypadku nie ma najmniejszych podstaw do ukarania, ponieważ stanowisko właściciela hotelu jest następujące:
Jestem oburzony najazdem bezprawnym policji na prywatny mój dom, w którym prowadzę butikowy hotel. Zostali napadnięci bezprawnie moi goście i został naruszony mir domowy mojego hotelu. Ten precedens, iż się wchodzi bez nakazu do prywatnego domu, do prywatnej kamienicy, niedługo stanie się regułą, jeżeli ten system zostanie domknięty.
Jednoznaczne stanowisko właściciela hotelu daje pełne alibi Batmanowi, ale w tej sprawie chodzi o coś więcej i przede wszystkim jest to odbiór społeczny. O ile pretensje do interweniujących policjantów są mało uzasadnione i krzywdzące, bo to nie zwykli funkcjonariusze podjęli tak histeryczne decyzje, to już kpina z działań władzy jest w pełni uzasadniona. Niestety lub na szczęście, zależy kto rozpatruje bilans zysków i strat, wszystkie kolejne ekipy popełniają te same tragikomiczne błędy, chociaż wiadomym jest, iż zawsze ludzie stają w obronie obywatela, a nie władzy bezsensownie ścigającej Bogu ducha winnych ludzi. Czy to będzie miało znacznie dla rozstrzygnięcia wyborów? Jako oddzielny epizod z pewnością nie, ale jako obraz większej całości na pewno przełoży się na procenty.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!