Zona Tuska

3 miesięcy temu

Jesteśmy w strefie przygranicznej, taka specyfika tego regionu. Tu zawsze były próby przejść, przemytu, ale teraz potrzeba przede wszystkim więcej służb, nie zamknięcia.

Trzeci rok z rzędu wiosną, po spokojniejszej zimie, las przy granicy polsko-białoruskiej zapełnia się ludźmi. Od kilkunastu miesięcy stoi tam zbudowana przez pisowskie władze metalowa zapora, wysoka na

5,5 m, zwieńczona drutem żyletkowym. Efekty jej powstania? Bynajmniej nie spadek liczby migrantów. Wiele za to jest wypadków, do których dochodzi podczas prób pokonania płotu, a ostatnio podczas jego obrony. W jednym tylko dniu, 28 maja br., są trzy ofiary wśród polskich służb. Powraca pomysł zamknięcia części Podlasia. Rząd uzasadnia nagłą decyzję eskalacją przemocy wobec patroli na granicy, inspirowaną przez białoruskie służby.

Mieszkańców, a zwłaszcza przedsiębiorców z branży turystycznej, oburza lekceważenie ich potrzeb. Aktywiści widzą w posunięciu rządu próbę zatuszowania nieustającej brutalności polskich służb granicznych wobec cudzoziemców.

Politycy pod ścianą.

28 maja o świcie grupa ok. 50 migrantów atakuje płot. Ktoś trafia nożem żołnierza, który otrzymuje pomoc medyczną na miejscu, następnie zostaje przewieziony karetką do szpitala. W innym punkcie zapory pogranicznik obrywa stłuczoną butelką. Z obrażeniami twarzy również trafia do szpitala. Trzecią ofiarą jest funkcjonariusz SG zaatakowany nożem przywiązanym do kija.

– Niemal każdego dnia funkcjonariusze Straży Granicznej mierzą się z agresją ze strony migrantów próbujących forsować polsko-białoruską granicę – komentuje zdarzenia mjr Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.

Następnego dnia szef rządu Donald Tusk pojawia się w Dubiczach Cerkiewnych, gdzie bierze udział w odprawie z dowództwem służb granicznych. Zapowiada przywrócenie strefy buforowej szerokiej na ok. 200 m, „tam, gdzie jest to konieczne z punktu widzenia skutecznego działania służb państwa polskiego przy granicy”. Ale projekt rozporządzenia MSWiA dotyczącego strefy obejmuje aż 26 obrębów ewidencyjnych w powiecie hajnowskim oraz jeden w powiecie białostockim, z miejscami oddalonymi od granicy nie o 200 m, ale choćby o 7 km. Zakaz przebywania ma obowiązywać przez 90 dni, począwszy od 4 czerwca (sic!) 2024 r.

„Macie pełne prawo, żeby nie powiedzieć obowiązek, aby używać wszelkich metod”, zwraca się premier do mundurowych w Dubiczach. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada skierowanie na granicę polsko-białoruską dodatkowych sił. 3 czerwca dociera tam setka dobrze wyszkolonych żołnierzy, doświadczonych m.in. w misjach zagranicznych. W komentarzach dla prasy padają słowa o „zapewnieniu bezpieczeństwa osobom postronnym w przypadku konieczności zastosowania środków przymusu bezpośredniego, włącznie z użyciem broni palnej”. Wiceszef MON Cezary Tomczyk śpieszy z wyjaśnieniem, iż 90% migrantów ma rosyjską wizę, a Białoruś służy jedynie jako baza przerzutowa w wojnie hybrydowej Putina. Dziennie ma dochodzić choćby do 300 prób nielegalnego przekroczenia granicy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Post Zona Tuska pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału